Katolik Prusak Nazista. Adam Wielomski
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Katolik Prusak Nazista - Adam Wielomski страница 19
2) Transcendentny Bóg – monarcha absolutny. Najbardziej klasycznym i znanym Schmittiańskim przykładem analogii teologiczno–politycznej jest nowożytna monarchia narodowa, czyli taka, gdzie chrześcijański „wszechmocny Bóg stał się wszechmocnym prawodawcą”249. Jako dowód słuszności tego rozumowania Schmitt przytacza list Descarta do Mersenne’a, w którym czytamy: „tak jak Bóg ustanawia w świecie prawo naturalne, tak król ustanawia prawa w swoim królestwie”250. Monarchia absolutna jest zsekularyzowanym odzwierciedleniem monarchicznego panowania Boga nad światem, tyle że w każdym suwerennym państwie terytorialnym istnieje lokalny monarcha będący analogią do (uniwersalnego) Boga rządzącego całym światem. Można powiedzieć, że to wizja Boga po procesie etatystycznej konfesjonalizacji z okresu wojen religijnych.
3) Cud – stan pozakonstytucyjny. W Teologii politycznej czytamy, że „stan pozakonstytucyjny ma dla nauki o prawie analogiczne znaczenie jak cud w naukach teologicznych”251. Wedle teologów, w pewnych sytuacjach Bóg może zawiesić prawa natury i działać w sposób nadzwyczajny czyniąc cuda. Podobnie postępuje suweren, który w dramatycznych okolicznościach politycznych może stanąć ponad prawem i wprowadzić rządy dyktatorskie (dyktatura komisaryczna). Mocą własnej decyzji suspenduje wówczas konstytucję. To logika stanu nadzwyczajnego, będącego odpowiednikiem cudu. Jak pisze Schmitt, w takim wypadku „decyzja w sensie normatywnym powstała z niczego”252. Prawnik uznaje Boże prawo do ekstraordynaryjnych interwencji i funduje na nim pogląd, że ziemski suweren naśladuje Stwórcę, gdy w sytuacjach dla państwa krańcowych – kierując się arbitralnie definiowaną przez siebie racją stanu – narusza istniejący w państwie porządek prawny poprzez podjęcie decyzji politycznej, która nie ma oparcia w istniejącym systemie norm ustrojowych. Wtenczas mamy do czynienia ze zjawiskiem, które Hugo Ball określił mianem „cudu politycznego”253.
4) Omnipotentny Bóg – suwerenny lud Rousseau. Prostaczek z Genewy był deistą, dla którego wszechmocny Bóg nie mógł już być wzorem wszechmocnego monarchy. Jean–Jacques Rousseau był demokratą. Mimo to, myślał o rządach ludu jeszcze według wyobrażeń monarchistycznych, czyli wedle teologii politycznej jeden Bóg – jeden król. Choć nie pisał już o suwerenie–królu, to przenosił tę klasyczną dla XVII stulecia Bożą wszechmoc na Naród, który w 1789 roku odebrał władzę z rąk Ludwika XVI wraz z jej wszechwładnością i nieograniczonym charakterem. Schmitt podsumowuje tak swoje rozważania:
U Rousseau (…) polityzacja pojęć teologicznych jest, szczególnie w przypadku pojęcia suwerenności, tak uderzająca, że nie mogło to umknąć uwagi chyba żadnego z wytrawnych znawców jego politycznego pisarstwa. Boutmy stwierdza: „Rousseau przenosi ideę Boga z filozofii na osobę suwerena w państwie: suweren może wszystko zrobić, ale nie może chcieć niczego złego”. O tym, że w XVII–wiecznej nauce o państwie monarcha utożsamiany jest z Bogiem i zajmuje w państwie podobne miejsce do tego, które przynależy Bogu w świecie zgodnie z systemem kartezjańskim, pisał już Atger: „Władca tworzy rzeczywistość państwa przez ciągłą kreację. Jest kartezjańskim Bogiem przełożonym na język polityczny”254.
5) Deizm – konstytucjonalizm. W pismach nowożytnych deistów uwidacznia się, zdaniem Schmitta, pojmowanie człowieka, świata i państwa jako mechanizmów, w których zanika element wszechmocy Boskiej i odpowiadający mu refleks teologiczno–polityczny w postaci suwerennej decyzji monarchy255. Spinozjańska i Wolteriańska idea Boga jako Wielkiego Zegarmistrza – który stworzył świat, ale później już nie interweniuje w jego dzieje, ponieważ i Stwórcę ograniczają stworzone przezeń prawa natury – w materii prawa państwowego prowadzi do teorii rządu konstytucyjnego. Bóg panuje, ale nie rządzi. Skutkiem tej doktryny teologicznej było pojawienie się deizmu w teorii ustrojowej pośród liberałów XIX wieku, w postaci formuły francuskich liberalnych doktrynerów: le roi regne, mais ne gouverne pas. Schmitt pisze:
Współczesna idea państwa prawa pojawia się razem z deizmem, a więc wynikała z przekonań teologicznych i metafizycznych, które wykluczały możliwość występowania cudów w realnym świecie. Tak więc w teologii porzucono wiarę w bezpośrednią boską ingerencję, która przełamywała prawa natury, tworząc wyjątek (wiarę tę wyrażało właśnie pojęcie cudu), tak jak w naukach prawnych odrzucono możliwość bezpośredniej ingerencji suwerena w obowiązujący porządek prawny. Oświeceniowy racjonalizm w ogóle nie dopuszczał myśli o pojawieniu się sytuacji wyjątkowej. (…) liberalny konstytucjonalizm ma na celu ubezwłasnowolnienie króla przez władzę parlamentu, ale jednocześnie zachowanie go na tronie. Podobny brak konsekwencji charakteryzuje także deizm, który wprawdzie wyklucza Boga ze świata, ale jednocześnie obstaje przy Jego istnieniu (…). Liberalna burżuazja pragnie więc Boga, ale takiego, który pozostaje bierny; chce monarchy, ale pozbawionego władzy256.
6) Panteizm – demokracja. Kolejną formą jest panteizm charakterystyczny dla dziewiętnastowiecznej teologii politycznej demokracji. Już deista Rousseau traktował suwerenny lud jako niby jakiegoś suwerennego i wszechmocnego monarchę, który może wszystko niczym bóg na ziemi. Niemiecki prawnik zauważa, że w ten sposób wielu ludzi i dziś pojmuje demokrację: jako wszechwładne rządy większości, która miałaby cieszyć się Boską wszechmocą257. We współczesnych liberalnych demokracjach lud ma także charakter wszechogarniający, ponieważ jest dosłownie wszędzie, wypełnia sobą całe państwo niczym stoicka pneuma. Dlatego początki doktryny demokratycznej łączyć należy z panteistą Baruchem Spinozą258. Zasada wszechogarniającego ludu zaprzecza koncepcji transcendentnego Boga, którego wyrazem prawno–politycznym była swoista transcendencja suwerena, aparatu urzędniczego i wojska od ogółu, czyli klarowny rozdział pomiędzy państwem i społeczeństwem, charakterystyczny dla klasycznej monarchii suwerennej XVI–XVIII stulecia. Suwereni tradycyjni monopolizowali sferę polityczną, raczej nie wtrącając się szerzej do życia społecznego, stanowego, korporacyjnego i rodzinnego. Po Rewolucji Francuskiej i w wyniku rewolucji demokratycznych lud przejął instytucje państwowe i połączył państwo oraz społeczeństwo w jeden niekształtny, podobny do magmy twór, przepełniony pneumą w postaci tegoż ludu oraz jego nadrzędnej i wszechogarniającej woli. Oto zarodek państwa totalnego z XX wieku.
247
Takiej analogii doszukują się bardzo liczni badacze – zob. L. Legaz y Lacambra,
248
C. Schmitt,
249
C. Schmitt,
250
251
252
253
H. Ball,
254
C. Schmitt,
255
256
257
C. Schmitt,
258
C. Schmitt,