Siła przeznaczenia. Anna Górska

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Siła przeznaczenia - Anna Górska страница 14

Siła przeznaczenia - Anna Górska

Скачать книгу

portfel – musimy załatwić ważne sprawy. Ania może ten czas spędzić z koleżanką.

      – Nie możesz… – Baśka patrzyła z niedowierzaniem, kiedy Kasia wręczyła małej pięćdziesięciozłotowy banknot, – nie będę miała ci jak oddać.

      – Nic nie musisz mi oddawać, – Kaśka pokręciła głową, – poza tym, będziemy musiały wszystko omówić na spokojnie.

      – Dziękuję. – Ania wyciągnęła ręce, żeby ją uściskać.

      – Baw się dobrze. – Kasia ucałowała małą w policzek.

      Ania chciała wyjść do koleżanki, ale zatrzymał ją głos mamy.

      – A obiad?

      – Chciałam tylko powiedzieć, że mogę jechać. – Na małej twarzy gościł szeroki uśmiech.

      – Dobrze, – Basia westchnęła, – ale widzę cię z powrotem młoda damo za pięć minut. Obiad stygnie.

      – Będę! – Zdążyły jeszcze usłyszeć, zanim zatrzasnęła za sobą drzwi.

      – Nie powinnaś tego robić. – Baśka spojrzała na nią smutno – Nie stać mnie na wszystkie ich zachcianki.

      – Rozumiem, ale tak będzie lepiej, – Kasia powiedziała uspokajająco, – przynajmniej wszystko obejrzymy w spokoju. Potem zabiorę was do fajnej cukierni. Dzieci będą zachwycone.

      – Dlaczego to robisz?

      – Dlaczego ci pomagam? – Domyśliła się, o co chodzi. – Ponieważ na to zasługujecie.

      – Ale jest coś jeszcze, prawda?

      – Nie. Dlaczego tak sądzisz? – Tym razem to Kaśka spojrzała zaskoczona na kobietę stojącą obok.

      – Nie wiem, – ostrożnie dobierała słowa, – ale wydaje mi się, że coś cię gnębi… przepraszam, nie chcę być nachalna… to nie moja sprawa.

      – Wiesz jak jest. Każdy ma jakieś problemy, – Kasia uśmiechnęła się, – ale nie mam takich jak ty. Moje problemy to zupełnie inna bajka.

      – Czy mogę jakoś pomóc? – Basia spytała nieśmiało.

      – Nikt nie może, ale dziękuję – Kasia uśmiechnęła się z wdzięcznością.

      – Chciałabym móc odwdzięczyć się w jakiś sposób… mam nadzieję, że rozumiesz. Z drugiej strony, jesteś jedyną osobą, jaką znam teraz, kiedy zakończył się ten koszmarny okres w moim życiu. Wszyscy znajomi i rodzina odsunęli się kiedy wyszłam za mąż.

      – Może czas to zmienić… kto wie, czy nasze spotkanie, to nie przypadek? Może wyjdzie z tego coś dobrego.

      – Dla mnie na pewno – Basia uśmiechnęła się z wdzięcznością. Zanim wyjechali Kaśka zdążyła jeszcze porozmawiać na temat rozwodu. Ustaliły, że w poniedziałek złoży odpowiednie dokumenty. Im szybciej to się skończy, tym lepiej.

      Pół godziny później Ania z koleżanką pojechały do cyrku, pozostali usadowili się wygodnie w jej samochodzie. Dla wszystkich ten wyjazd był wielką niespodzianką. W końcu zaparkowała przed małą, odnowioną dwupiętrową kamieniczką na Mokotowie. To, co przykuło uwagę wszystkich, to cisza i mnóstwo zieleni. Po przeciwnej stronie ulicy był nieduży park, wśród drzew widać było plac zabaw. Kasia spojrzała na dzieci. Widziała, że się im podoba, chociaż jeszcze nie wiedziały, o co chodzi. Basia rozglądała się po okolicy.

      – Gotowi na niespodziankę? – Kaśka wskazała ręką na duże masywne drewniane drzwi prowadzące do klatki.

      – Tak! – Wszyscy byli zgodni.

      – Pierwsze piętro. – Pchnęła drzwi, które cicho ustąpiły pod naporem. Chwilę później stanęli przed mieszkaniem numer siedem. Kasia wyjęła z kieszeni klucz i otworzyła drzwi. Sama była ciekawa, jak wygląda mieszkanie, ale znajoma mówiła, że jest po remoncie. Rodzina, która je dotychczas zajmowała wyprowadziła się do innego miasta. Do mieszkania weszła ostatnia i zamknęła drzwi. Rzuciła okiem na korytarz i odetchnęła z ulgą. Na podłodze ciemno brązowa terakota, ściany w kolorze brzoskwini dodawały przyjemnego ciepłego klimatu. Mieszkanie było trzypokojowe z dużą kuchnią i łazienką. W kuchni płytki na podłodze i na ścianach. Były też meble, może nie najnowsze, ale czyste i zadbane. Łazienka w kolorze starego złota, pokoje pomalowane na delikatny kremowy kolor. Wymagały odświeżenia, ale na upartego, można było się wprowadzić i mieszkać. Kaśka była zadowolona. Zdawała sobie sprawę, w jakim stanie bywają mieszkania komunalne. Zagrzybione, brudne, nie nadające się do zamieszkania bez gruntownego remontu.

      – Jak wam się podoba? – Kaśka oderwała się w końcu od swoich myśli.

      – Czemu pani pokazuje to mieszkanie? – Tomek spojrzał nieufnie.

      – Od dzisiaj to jest wasz nowy dom. – Uśmiechnęła się i wyciągnęła rękę z kluczami. – Są trzy pokoje, więc będziecie mieli dużo miejsca, gdzie postawi się biurka, żebyście mogli odrabiać lekcje.

      – Ciekawe skąd weźmiemy te biurka!? – Tomek odwrócił twarz w drugą stronę, ale po tonie jego głosu domyśliła się, że walczy ze łzami.

      – Spójrz na mnie… – Wyciągnęła rękę i dotknęła jego ramienia, ale odsunął się gwałtownie.

      – Może łaskawie spojrzałbyś na panią Kasię, kiedy do ciebie mówi! – Baśka powiedziała stanowczym tonem. – Należy się jej wdzięczność za to, co zrobiła, a nie twoje prostackie zachowanie. Powinieneś podziękować, a nie zachowywać się jak ojciec! – To chyba poskutkowało, rękawem otarł oczy i odwrócił się.

      – Przepraszam i dziękuję. – Powiedział w końcu. Wciąż było widać jak walczy ze sobą.

      – W porządku. Rozumiem. – Kasia położyła mu dłoń na ramieniu – Teraz ty jesteś tutaj mężczyzną i będziesz musiał pomóc mamie. Za jakiś czas trzeba będzie odnowić mieszkanie. Pomogę wam zdobyć meble, ale chcę wiedzieć, że mama i rodzeństwo będą mogli na ciebie liczyć.

      – Eee… – widać było, że zaskoczyła go zupełnie – dobrze.

      – Cieszę się. – Kaśka odetchnęła z ulgą. – Teraz zobaczmy, kto zajmie, który pokój.

      W nowym mieszkaniu spędzili ponad godzinę. Tomek się rozluźnił, w końcu zaczął się uśmiechać. Rozmawiali o tym, co trzeba zrobić w pierwszej kolejności, co może poczekać. Najbardziej wszystkim podobał się duży balkon, który wychodził na ulicę i park. Kiedy już wychodzili, z mieszkania obok wyszła dziewczyna z dużym psem na smyczy. Tomek patrzył jak urzeczony. Młoda sąsiadka uśmiechnęła się do niego i zbiegła po schodach.

      – Coś mi się wydaje, że nasz buntownik będzie się tutaj dobrze czuł. – Kaśka cicho szepnęła puszczając Baśce porozumiewawcze spojrzenie.

      – Chyba tak.

      – Zapraszam teraz na ciastka do mojej ulubionej cukierni. Jedziemy? – Kaśka

Скачать книгу