Siła przeznaczenia. Anna Górska
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Siła przeznaczenia - Anna Górska страница 9
– Żartujesz? – Zaczęła się śmiać. – Podobno działa też mleko z gipsem, kto wie, może efekt będzie dłuższy i bardziej spektakularny.
– Zołza…
– Lekoman…
Przekomarzali się do dziewiątej. W końcu musiała się podnieść, zdawała sobie sprawę, że jak ona tego nie zrobi, to cały dzień spędzą w łóżku. Odkąd Grzesiek wrócił do sypialni, mogli z niej nie wychodzić. Z domu wyjechali kilka minut po dziesiątej, planowali, że na miejsce dotrą koło trzynastej.
Zanim wyszli z domu, Kaśka zadzwoniła do Agnieszki informując ją o wyjeździe. Siostra życzyła jej powodzenia i stwierdziła, że właśnie dostała nowego klienta – samą siebie i musi się przygotować do rozprawy. Kaśka była spokojniejsza, odkąd wiedziała, że ma siostrę po swojej stronie, i że może się komuś zwierzyć z dręczących problemów. Od kilku dni przygotowywała się na spotkanie z teściową, chciała się jak najwięcej dowiedzieć o chorobach Grześka. Miała nadzieję, że przygotowała się na wszelkie „nieprzewidziane” pytania. Bała się, żeby teściowa się nie domyśliła, o co tak naprawdę chodzi, ale miała nadzieję, że zapatrzona i zakochana we własnym synu nie dostrzeże podstępu.
Grzesiek zaparkował wreszcie na parkingu pod blokiem i spojrzał na zegarek.
– Przez te cholerne korki coraz dłużej się jeździ. – Uśmiechnął się zmęczony.
– Spodziewałeś się czegoś innego w piątek? – Spojrzała zdziwiona. – I tak szybko dojechaliśmy, po południu pewnie jechalibyśmy jeszcze ze dwie godziny, więc nie jest wcale tak źle.
– Pewnie masz rację. – Wyjął z bagażnika torbę z rzeczami. – Teraz mnie tylko ciekawi, co staruszkowie powiedzą jak nas zobaczą.
Kasia mimowolnie spojrzała w okna na pierwszym piętrze. Były otwarte, firanka jak zawsze lekko przesunięta, żeby przeciąg przypadkiem jej nie przyciął w oknie. Na balkonie zwisały ze skrzynek kolorowe kaskady surfini.
– Idziemy najpierw do rodziców, – zadecydowała szybko i poszła przodem, – potem wpadniemy na górę do twojej mamy.
– No to zróbmy im niespodziankę! – Grzesiek zaczął się śmiać. Wiedział, że matka o tej porze pewnie jest na zbiegach.
– I dobrze! – Puściła porozumiewawcze oczko i zadzwoniła do drzwi. Usłyszeli szybkie kroki zbliżające się po drugiej stronie i zgrzyt przekręcanego zamka.
– Zgadnij, kto was odwiedził? – Kaśka nie dopuściła mamy do głosu, kiedy ta zaskoczona otworzyła drzwi.
– Dzieci, co tutaj robicie, dlaczego nie zadzwoniliście?
– Chcieliśmy zrobić niespodziankę… – Grzesiek uśmiechnął się i pocałował ją w policzek.
– Przecież coś bym przygotowała gdybyście powiedzieli, że przyjedziecie.
– Właśnie dlatego nie dzwoniliśmy, żebyś nie spędziła pół dnia w kuchni. – Kasia zakończyła dyskusję.
– Nawet nie wiecie, jak bardzo się cieszę, że jesteście. – Lila otworzyła drzwi do małego pokoju. – Możecie się rozpakować. Pokój zawsze na was czeka.
– To ja zrobię kawę. – Kasia poszła z mamą do kuchni zostawiając Grześka w pokoju.
Nastawiły wodę i usiadły przy stole.
– Kasiu, coś się stało, że przyjechaliście tak bez uprzedzenia? – Lila spytała cicho, żeby Grzesiek nie usłyszał.
– Po prostu dawno tu nie byliśmy. Poza tym miałam w pracy kilka ciężkich tygodni i chciałam odpocząć. – Uśmiechnęła się uspokajająco.
– Wystraszyłam się, że macie jakieś problemy. – Lila odetchnęła z ulgą.
– Mam dzisiaj wolne, Grzesiek pracował dłużej w tygodniu, dzięki temu zrobiliśmy nieco dłuższy weekend, dlatego postanowiliśmy wpaść na stare śmieci. Chyba nie popsuliśmy wam planów?
– Nie żartuj. Tata niedługo wróci z pracy, poza tym nic specjalnego nie planowaliśmy.
– To dobrze. Wiesz… – Kasia uścisnęła mamę za rękę – wieczorem Grzesiek chce się spotkać ze znajomymi. Pomyślałam, że może w tym czasie zadzwonię do Małgosi i się z nią spotkam. Brakuje mi jej.
– Ostatnio pytała, czy nie planujesz przyjazdu, ale powiedziałam, że nic o tym nie wiem.
– Czyli trafiłam w dziesiątkę.
– Chyba tak. Na pewno się ucieszy. Kochanie, widziałaś się może z Agnieszką? – Mama zmieniła temat – Rozmawiałam z nią dwa dni temu i wydaje mi się, że jest przemęczona. Odniosłam wrażenie, że nie ma czasu na odpoczynek.
– Widziałyśmy się kilka dni temu. Dobrze wygląda, tylko ma teraz sesje a wiesz, że ona nie znosi fuszerki. Zawsze musi być najlepsza, zresztą wybrała uczelnię, gdzie lewusy nie mają czego szukać. Sesja minie, Aga odpocznie. Nie martw się.
– Jest moją córką tak samo jak ty. Martwię się o was obie. – Lila wstała żeby zalać kawę. Postawiała na stole trzy szklanki i wyjęła z szafki cukier.
– Masz kardamon? Lubię, jak dodajesz go do kawy.
– Zaczekaj. – Lila zajrzała do szuflady i wyjęła torebkę.
– Wiesz, że nigdzie kawa nie smakuje tak jak u ciebie? – Kasia ujęła mamę za rękę, w tym czasie do kuchni wszedł Grzesiek.
– Już plotkujecie? – Usiadł obok i przysunął kawę.
– Dawno się nie widziałyśmy… – Lila uśmiechnęła się do zięcia.
– To pomysł Kasi, z tym wyjazdem. Cieszę się, że udało nam się wyrwać z Warszawy, ostatnio całe dni spędzaliśmy w pracy i widywaliśmy się tylko wieczorami. Dzięki temu pobędziemy trochę razem.
– Dobrze, że jesteście, – Lila powiedziała cicho, – tęskniłam, a tata też nie mógł się doczekać, kiedy przyjedziecie nas odwiedzić.
– Czyli dobrze się stało. – Grzesiek podniósł się z krzesła – Muszę zajrzeć do matki. Nie wiesz czy jest w domu?
– Wraca koło drugiej, chyba, że zahaczy jeszcze o którąś ze znajomych.
– Pójdę zobaczyć czy już wróciła. – Grzesiek spojrzał na zegar wiszący na ścianie.
– Jak będzie, daj mi znać, też pójdę się przywitać. – Kasia uśmiechnęła się, kiedy wychodził z kuchni.
– Jasne.
Kiedy wyszedł z mieszkania, usiadła wygodniej i spojrzała poważnie na matkę. Zastanawiała się czy powiedzieć