Siła przeznaczenia. Anna Górska

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Siła przeznaczenia - Anna Górska страница 6

Siła przeznaczenia - Anna Górska

Скачать книгу

kiedy padało. Nie zauważyła, kiedy Grzesiek wstał i cicho podszedł. Objął ją w pasie i z przyjemnością wdychał zapach skóry o delikatnej różanej woni.

      – Co się stało, że już wstałaś?

      – Nic… – odwróciła się – myślałam co będziemy robić w Busku.

      – Może spotkamy się ze znajomymi? Rozmawiałem wczoraj z Tomkiem i powiedziałem, że w piątek przyjedziemy do rodziców. Zaproponował, żebyśmy się spotkali, jak za dawnych czasów.

      – Chyba wolę odpocząć, ale jak chcesz to możesz się z nim spotkać.

      Przygotowała śniadanie i siedząc przy stole zastanawiali się, jak spędzić wspólny, wolny weekend oczywiście o swoich dodatkowych planach nie wspomniała nawet słowem. Stanęło na tym, że on spotka się ze znajomymi, a ona umówi się z Gośką i oczywiście pogada z Krystyną. O dziewiątej wyszła do pracy, musiała załatwić bieżące sprawy przed wyjazdem. Przed południem umówiła się w urzędzie. Chciała wszystkiego dopilnować, jakby się obawiała, że bez niej wszystko się zawali.

      ROZDZIAŁ CZWARTY

      Z urzędu wyszła prosto na nagrzany parking. Zegar z termometrem zamontowany na urzędzie wskazywał trzydzieści trzy stopnie Celsjusza. Było gorąco, chociaż ranek nie zapowiadał takiego upału. Miała wrażenie, że zaraz się rozpłynie. Rozejrzała się za samochodem, westchnęła, kiedy zobaczyła, że teraz był wystawiony na ostre słońce. Cień, który do południa dawał uczucie przyjemnego chłodu gdzieś zniknął. Nie poszła do samochodu, niedaleko była fontanna, skierowała się w tamtą stronę. Usiadła na brzegu, lekko nachyliła się w stronę tafli wody i zanurzyła rękę. Zaczęła nią poruszać rytmicznie w przód i w tył, w przód i w tył… zapatrzyła się przed siebie, nagle świat wokół przestał istnieć, patrzyła, ale nic nie widziała… miała wrażenie, jakby została na świecie sama… pozostał tylko rytmiczny ruch ręki. W tej właśnie chwili miałaby ochotę zniknąć, miała wrażenie, że wszystko ją przerasta, robi się coraz mniejsza i mniejsza, a pozostaje tylko ten rytmiczny ruch ręki, która żyła własnym, niezależnym życiem. Chciała się podnieść, ale ciało odmówiło posłuszeństwa, cały czas siedziała i palcami przeczesywała taflę zimnej wody. Czuła się jak postać z baśni tysiąca i jednej nocy tylko w jakimś dziwnym wydaniu, w bajce bez sensu i jakiegokolwiek morału. Robiła krok w przód, tym samym momencie cofała się o dwa do tyłu. Chciała się jakoś otrząsnąć, ale miała wrażenie, że pozostaje to poza jej możliwościami. Z tego stanu wyrwał ją dopiero dźwięk telefonu, odruchowo wyciągnęła go z torebki i spojrzała na wyświetlacz. Dzwonił Grzesiek. Wyciągnęła dłoń z wody, która dawała jej uczucie przyjemnego chłodu i mokrą dłonią przesunęła po nagrzanym karku. Od razu poczuła się lepiej. Jeszcze raz spojrzała na wyświetlacz i odebrała.

      – Cześć! – Uśmiechnęła się. Grzesiek jakby to wyczuł.

      – Dasz się zaprosić na kolację?

      – Nie wiem, czy mam ochotę gdzieś wychodzić… – Chciała wytłumaczyć, że nie czuje się najlepiej, ale nie dał jej dokończyć.

      – Przyleciała Anka z Michaelem, zapraszają nas na kolacje i drinka. – Ich spotkania były już tradycją. Grzesiek wiedział, że jego żona nie odpuści okazji do spotkania z przyjaciółmi.

      – Może wpadną do nas? – Poczuła jak wstępuje w nią nowe życie.

      – Umówiliśmy się w hotelu Westin. Mają dla nas jakąś niespodziankę.

      – Nie wiesz o co chodzi?

      – Nic nie chcieli powiedzieć.

      – O której nas umówiłeś?

      – Dziewiętnastej trzydzieści.

      – Zdążę jeszcze wziąć prysznic przed wyjściem? – To pytanie skierowała bardziej do siebie niż do Grześka, ale to on odpowiedział.

      – Może zaczekasz na mnie i razem weźmiemy prysznic? – Ton głosu stał się zmysłowy, wyczuwała to nawet przez telefon.

      – Jak się pospieszysz, to może zdążysz zanim skończę. – Uśmiechnęła się pobłażliwie do słuchawki.

      – Dobra, zbieram się i jadę do domu. Po drodze kupię jakieś wino, jak znam Ankę to tak prędko nie skończymy tej imprezy. – Jeszcze tyle zdążyła usłyszeć w słuchawce, zanim się rozłączyła.

      Niechętnie oderwała się od przyjemnego chłodu, jaki panował przy fontannie i poszła do samochodu. Kiedy wyszła na słońce, przez moment zrobiło się jej ciemno przed oczami, przystanęła na chwilę i wciągnęła głębiej powietrze. To pozwoliło odzyskać ostrość widzenia. Ten upał ją wykańczał, dodatkowo stresy, których nie brakowało. Musiała o siebie zadbać, w nawale pracy, nie miała nawet czasu, żeby pójść i zrobić kontrolne badania. Podeszła do samochodu, był strasznie nagrzany, wsiadła i włączyła klimatyzację, kiedy zaczęło lecieć zimne powietrze wyjechała z parkingu.

      Godzinę później parkowała pod domem. Weszła na drugie piętro, ale zanim zdążyła wyjąć klucze z torebki, drzwi się otworzyły i zobaczyła w nich Grześka ubranego tylko w przepaskę z ręcznika na biodrach. Nie sądziła, że mówił poważnie.

      – Przygotowałem kąpiel, – uśmiechnął się i pchnął ją w stronę sypialni – pomogę ci uwolnić się z tego lnianego balastu. – Dorzucił rozpinając bluzkę.

      Pozwoliła na to, było tak gorąco, że chętnie zrzuciła z siebie wszystko, co miała.

      Kaśka ułożyła włosy i zrobiła staranny makijaż. Grzesiek wybrał jeden z jasnych garniturów. Opalony, ciemne włosy, brązowe oczy, jasny garnitur jeszcze bardziej te cechy podkreślał. Kaśka wyjęła krótką szafirową sukienkę i szpilki w tym samym kolorze. W szkatułce zaczęła przeglądać biżuterię. Znalazła delikatny złoty łańcuszek, ale zanim zdążyła go założyć, Grzesiek wręczył jej zapakowane podłużne pudełko. Spojrzała zaskoczona.

      – Co masz na sumieniu? – Spojrzała podejrzliwie, ale w jej oczach dostrzegał psotne błyski.

      – Rano miałaś fatalny humor… Pomyślałem, że kupię coś żeby ci go poprawić.

      Kaśka otworzyła pudełko i wewnątrz zobaczyła naszyjnik z turkusów i pereł.

      – Jest piękny! Pomóż mi go założyć.

      – Nie ma problemu… – Nachylił się, ustami musnął płatek ucha. Kaśka zadrżała pod wpływem jego dotyku, ale tylko się uśmiechnął i zapiął na szyi naszyjnik. Pasował idealnie.

      Wstała i obracała się, zupełnie jak mała dziewczynka.

      – I jak? Mogę tak iść?

      – Jeszcze pytasz? – Objął ją w pasie, drugą ręką zgarnął jej torebkę leżącą na fotelu. W takich chwilach jak ta, zupełnie zapominała, że nie mają dziecka, a Grzesiek w tej kwestii zachowuje się jak palant. Teraz jednak postanowiła zapomnieć na chwilę o problemach, perspektywa spotkania z przyjaciółką była bardzo ekscytująca.

      Do hotelu dotarli punktualnie. Kiedy wysiedli z windy zobaczyli

Скачать книгу