Siła przeznaczenia. Anna Górska
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Siła przeznaczenia - Anna Górska страница 15
– Trzeba popytać wśród znajomych. – Podszedł i położył ręce na ramionach usiłując delikatnie rozmasować spięte mięśnie.
– Ktoś ostatnio coś zmieniał? – Spojrzała zamyślona.
– Chyba Ela mówiła o jakimś małym remoncie. Pamiętasz?
– Tak, tylko nie wiem, czy już zabrała się za to. Muszę zadzwonić. – Sięgnęła po torebkę, ale jej przerwał.
– Jest późno, pewnie śpi. Zadzwonisz jutro.
– Zapomniałam która godzina. – Oparła się o blat i czekała aż woda się zagotuje, a Grzesiek wciąż delikatnie masował jej ramiona.
– Ostatnio zaczyna brakować doby na załatwienie wszystkich spraw, co?
– Chciałabym, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik, – westchnęła – a wciąż mam wrażenie, że coś przecieka przez palce.
– Za dużo bierzesz na głowę. Sama nie dasz rady zająć się zbawianiem świata. – Posadził ją na krześle i zajął się herbatą. Chwilę później stała przed nią filiżanka, z której unosił się wspaniały malinowy aromat.
– Mamy jeszcze nalewkę?
– Masz ochotę na coś konkretnego? – Zajrzał do szafki. – Jest kilka, jeszcze nie zdążyłem ich wynieść do piwnicy.
– Nie wiem… może tą jesienną ze śliwek i winogron?
– Niezła jest. – Uśmiechnął się – Masz ochotę na mały kieliszeczek przed snem?
– Pewnie. O ile uszczuplisz swoje zapasy.
– Robię je tylko dla ciebie. Chłopaki wolą piwo, wódkę, a nalewki… no cóż. To chyba nie ich klimaty.
– Ty lubisz… – wyciągnęła rękę po kieliszek. Piękny kolor nalewki mienił się w świetle lampy a niesamowity zapach drażnił zmysły. Umoczyła usta, chciała się przekonać, czy jest tak dobra jak mówił.
– Próbowałeś?
– Czemu pytasz?
– Jest świetna.
– Tak, – usiadł obok, – ale są lepsze jak trochę poleżą.
– Wiem, wiem… – Podniosła kieliszek i przyglądał się rubinowym refleksom rzucanym na ścianę przez światło odbijające się w kryształowym kieliszku.
Włączyli w salonie jakiś film. Kiedy pojawiły napisy końcowe było już dobrze po pierwszej, Kaśka spała wtulona w jego ramię. Grzesiek zaniósł ją do sypialni i położył się obok. Spała tak spokojnie, ale widział, że jest przemęczona, chociaż udawała twardą. Zdawał sobie sprawę, bardzo przejmowała się sytuacją byłej klientki i robiła wszystko, żeby pomóc. Był z niej dumny, była to jedna z cech, za które ją kochał. Lubiła pomagać ludziom, a jeśli coś sobie wzięła do serca angażowała się bez ograniczeń.
Od rana obdzwaniała znajomych, żeby znaleźć jakieś meble i inne potrzebne do domu rzeczy. W końcu spojrzała na listę, właściwie miała prawie wszystko, a znajomi z siłowni obiecali załatwić transport. Od Eli dostała masę różnych książek do szkoły, które Tomkowi na pewno się przydadzą. Miała jeszcze klucze od mieszkania, dlatego meble i kartony poustawiali w największym pokoju. Brakowało sporo rzeczy, ale najważniejsze były meble i łóżka, a to wszystko już załatwiła. Było już późno, dlatego wysłała do Baśki smsa, że chciałaby się z nią spotkać o dziesiątej rano.
Czekała przed kamienicą, chciała zabrać Baśkę do nowego mieszkania. Miała też gotowe dokumenty do urzędu, które wystarczyło tylko podpisać. Trójka dzieci była w szkole, najmłodsza Ania została u dziadków. Miały trzy godziny na załatwienie wszystkich spraw. Kiedy weszły na górę, Kaśka oddała klucze.
– Ty przodem. – Uśmiechnęła się tajemniczo. – Mam niespodziankę.
– Kolejną? Dopiero załatwiłaś nowe mieszkanie…
– Chciałabym być konsekwentna.
Basia przekręciła klucz w zamku i nieufnie zajrzała do środka. Nie bardzo wiedziała, czego może się spodziewać.
– Wejdź, – Kasia otworzyła szerzej drzwi – myślę, że nic nam na głowę nie spadnie.
– Zamach? – Kobieta zaczęła się śmiać, ale weszła do środka. Kiedy zajrzała do pokoi zupełnie odebrało jej mowę. Były tutaj meble, łóżka, kartony z książkami dla starszych dzieci i z bajkami dla młodszych. W innych workach były ubrania, nowa pościel, garnki, szklanki, talerze. Usiadła na brzegu wersalki i ukryła twarz w dłoniach.
– Basiu wszystko w porządku?
– Tak… – spojrzała na nią z oczami pełnymi łez – tyle już zrobiłaś, ale dzięki temu dzisiaj po południu możemy się wprowadzić. Dzieci będą miały własne łóżka, meble…
– Jeśli chcesz mogę ci pomóc poukładać wszystko, ale sądzę, że dzieci będą zadowolone, jeśli zobaczą co dostały.
– Wiesz, że dzisiaj nie jest Wigilia? – Wciąż przyglądała się nowym meblom, jakby nie mogła uwierzyć w to, co widzi.
– Tak, czemu pytasz?
– To jest najpiękniejszy prezent, jaki mogliśmy dostać. I nie wiem, w jaki sposób dam radę odwdzięczyć ci się za to wszystko.
– OK. Umówmy się tak. Kiedy staniesz na nogi a na twojej drodze pojawi się ktoś potrzebujący pomocy, wtedy zrobisz wszystko, żeby pomóc.
– W porządku. Obiecuję. – Basia odetchnęła z ulgą. Była zaskoczona, że Kaśka zrobiła to wszystko bezinteresownie. – Muszę tylko pomyśleć o jakiejś pracy.
– No właśnie. Jaką skończyłaś szkołę? Może udałoby się coś załatwić… no i jeszcze musiałybyśmy pomyśleć, co z dziećmi, kiedy będziesz pracowała.
– Nie mówiłam ci, ale moja mama jest taka szczęśliwa, że rozstałam się z Bogdanem. Byłam z dziećmi u rodziców kilka dni temu. Tata wypomina mi, że mnie ostrzegali, ale widzę, że wnuki podbiły ich serca.
– Budowanie relacji między dziadkami a wnukami przypomina tworzenie symfonii. – Kasia uśmiechnęła się. Cieszyła się, że rodzice stanęli teraz po jej stronie.
– Nie znam się na symfoniach, ale widzę, że wszystkie lgną do mojego ojca i do mamy. Dziadkowie poświęcają im sporo czasu. Zupełnie jakby chcieli narobić stracony czas. – Basia zamyśliła się.
– Przecież nie utrzymywaliście kontaktów przez te lata, a Tomek wcale nie znał dziadków.
– Świetnie dogaduje się z moim ojcem, – uśmiechnęła się – znaleźli nawet wspólną pasję.
– Nie