Siła przeznaczenia. Anna Górska

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Siła przeznaczenia - Anna Górska страница 19

Siła przeznaczenia - Anna Górska

Скачать книгу

się wszystkiego dowiedzieć.

      – Cześć! – Uśmiechnęła się, kiedy Kaśka otworzyła drzwi.

      – Wchodź, – odsunęła się, żeby zrobić miejsce, – napijesz się kawy?

      – Zrób espresso. Muszę stanąć na nogi… ciśnienie mam niskie, chyba zaraz usnę.

      – Siadaj. Zrobiłam drożdżówkę według mamy przepisu… nawet częściowo uciekła z blachy.

      – Miałaś dobre drożdże. – Wyciągnęła rękę i położyła na talerzu kawałek ciasta.

      – Nie do końca, – Kaśka zaczęła się śmiać, – co prawda kupiłam świeże drożdże, jak zaczęłam robić ciasto, zajrzałam do lodówki i je wyjęłam… tylko później zorientowałam się, że kupione drożdże wciąż są w reklamówce, a w lodówce leżały przeterminowane… prawie miesiąc. Teoretycznie ciasto nie powinno się udać.

      – Wyszło super, jest tak puszyste, jak mamy. – Aga z przyjemnością ugryzła kolejny kawałek – Szkoda, że mam dwie lewe ręce do prac w kuchni.

      – Wolałaś całymi dniami siedzieć nad tabelkami niż pomagać mamie. – Przypomniała Kaśka stawiając na stole kawę.

      – Za to ty nadrabiałaś za obie.

      – Dlatego potrafię upiec ciasto…

      – Nawet na starych drożdżach.

      – Dobrej gospodyni wszystko w rękach rośnie. – Zamyśliła się.–Pamiętasz, jak babcia to powtarzała?

      – Pamiętam że śmiałyśmy się tych jej powiedzonek. – Agnieszka zamyśliła się. Babcia zmarła sześć lat temu, ale zawsze ciepło o niej myślały.

      – Brakuje mi jej, – Kasia spojrzała na stary, pięknie zdobiony pierścionek na palcu, – dostałam go, kiedy się dowiedziała, że wychodzę za mąż. To był prezent od dziadka.

      – Pamiętasz, jak chciała dożyć chwili, żeby poznać prawnuki…

      – Ale nie doczekała… Czasem mam wrażenie, że jest obok i pomaga, zwłaszcza jak problemy walą się na głowę.

      – Pewnie tak jest. – Kasia podstawiła na stole mleko.

      – Słuchaj, babcia pewnie stale ma na nas oko, tak jak wtedy, kiedy byłyśmy małe, – Aga zaczęła się śmiać, – ale ja wpadłam po konkretne informacje dotyczące mojego szwagra. Miałaś powiedzieć coś ważnego.

      – Musisz być taka obcesowa? – Spojrzała ze śmiechem, ale nagle spoważniała. – Cierpliwie czekałam, jak mi poradziła mama, mało mnie nie rozniosło…

      – I?

      – Grzesiek wie, jak bardzo pragnę mieć dziecko, dlatego poszedł do mojego lekarza. Rozmawiali o różnych możliwościach, jedną z nich jest bank dawców i in vitro.

      – Ale co na to mój szwagier?

      – Powiedział, że się zgadza. Nie chce mnie stracić, dlatego w środę pójdziemy do lekarza i podejmiemy ostateczną decyzję ,może też wybierzemy dawcę.

      – Możesz szaleć do woli… – Agnieszka starała się przybrać żartobliwy ton, – kiedyś lubiłaś blondynów o niebieskich oczach…

      – Nie żartuj. Musi być podobny do Grześka, kolor włosów, oczu… wzrost. Możemy się też dowiedzieć, jakie ma wykształcenie.

      – Wykształcenie ma znaczenie?

      – Nie, ale warto wiedzieć coś więcej, nie sądzisz? – Siostra spojrzała poważnie.

      – Możliwe, skoro tatuś jest ambitny, to dziecko może mieć wyjątkowe zdolności… może na przykład zostać drugim Picassem, słynnym muzykiem, sławnym pisarzem…

      – Chcę, żeby było normalnym zdrowym dzieckiem… moim dzieckiem i Grześka. Chcę czuć się wreszcie w pełni szczęśliwa.

      – Musisz uważać, żeby gościu nie był jakimś rasowym podrywaczem…

      – Tego niestety nie sprawdzę. – Wstała, żeby przykręcić zupę, która zaczęła kipieć na zbyt dużym gazie.

      – Cieszę się, – Agnieszka odstawiła do zmywarki pustą filiżankę po kawie, – to tak trochę dzięki mnie.

      – W dużej mierze dzięki tobie! Pomysł z matką Grześka był genialny. Sama pewnie bym na to nie wpadła.

      – Poradziłabyś sobie, tylko może więcej czasu by to zajęło.

      – Zaplątałam się we własnych problemach. Nie potrafiłam dostrzec rozwiązania, chociaż tak naprawdę było dosyć proste.

      – Tym razem mogłam coś doradzić starszej i mądrzejszej siostrze, – Aga uśmiechnęła się łobuzersko – nie zawsze musisz stać na straży, czasem musisz pozwolić sobie pomóc.

      – Pozwoliłam i wyszło dobrze. Jak się uda to za jakiś czas zostaniesz ciocią. – Kaśka spojrzała na nią z nadzieją.

      – Tak, a pani mecenas zostanie mamusią?

      – To też.

      – Słuchaj, muszę się zbierać, – Aga zerknęła na zegarek, – chcę wpaść do biblioteki po kilka książek, ale cieszę się, że miałyśmy dla siebie trochę czasu. Wyglądasz inaczej niż wtedy, kiedy widziałyśmy się w kawiarni.

      – Inaczej się czuję, dzięki.

      – Młodsza siostra melduje się do usług, teraz pozwól, że zamknę się w poukładanym matematycznym świecie, inaczej marketing mnie przygniecie i nikt mi nie pomoże.

      – Trudno? – Kaśka oparła się o drzwi.

      – Czasem żałuje, że nie wybrałam łatwiejszych studiów, ale to lubię, – westchnęła – tylko są momenty, że chciałabym mieć trochę więcej wolnego czasu i możliwość wyspania się.

      – Jeszcze trochę, – siostra pogłaskała ją po głowie, – zdasz kolejną sesję, odpoczniesz.

      – Nie wiesz, o czym mówisz! – Pokręciła głową. – Te studia to jeden wielki egzamin, od początku do końca. Odpocznę jak skończę i się obronię.

      – Z nas dwóch ty byłaś bardziej uparta i konsekwentna.

      – Czasami wolałabym trochę poszaleć, jak znajomi z innych uczelni… chyba jestem nienormalna, mam dwadzieścia lat z niewielkim dodatkiem vatu, a zamiast bawić się na imprezach i korzystać z wolności studenckiego życia zagrzebałam się analizach marketingowych i o zgrozo… jestem zachwycona. Tylko trochę czuję się zmęczona. Nie dziwię się, że pokazują mnie pierwszorocznym jak małpę w zoo. Typowy przykład studenckiego dziwadła.

      – Chyba przesadzasz. – Kaśka śmiała się, z jakim zacietrzewieniem siostra mówiła

Скачать книгу