Na szczycie. K.N. Haner

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Na szczycie - K.N. Haner страница 12

Na szczycie - K.N. Haner

Скачать книгу

by niczego nie przełknął po niespodziewanym spotkaniu ze Sweet Bad Sinful – uśmiechnęłam się szeroko.

      – Więc jesteśmy umówieni?

      – Niech będzie, ale Trey idzie z nami.

      – Niech będzie – mrugnął do mnie i się przysunął. Jego twarz znalazła się jakieś pięć centymetrów od mojej. O rany! Serce mi zamarło i zapomniałam, jak się oddycha.

      – Pójdę już – zapiszczałam.

      – Szkoda – cmoknął mnie w policzek.

      – Och – jęknęłam rozczarowana. Tylko tyle?

      – Czego chcesz, Rebeko? – zapytał, widząc moją niepewność.

      – Nie wiem – znowu pisnęłam, a on się uśmiechnął.

      – Idź już, poczekam, aż wejdziesz do środka – odsunął się i wysiadł, by otworzyć mi drzwi. Wyszłam z samochodu na drżących nogach. – No leć – klepnął mnie delikatnie w tyłek i uśmiechnął się.

      – Dobranoc, Sedricku.

      – Dobranoc, słodka Reb.

      Słodka? Wcale nie jestem słodka. Szybko podbiegłam do drzwi, bo mogłabym się rozmyślić i wrócić, by rzucić się na jego usta. Zerknęłam tylko ukradkiem, Sed machał mi i czekał, aż wejdę.

      Co to było? Kilka chwil z tym facetem a ja mam ochotę na seksualne zabawy? Oparłam się o ścianę na klatce schodowej, a moje serce dopiero po dłuższej chwili odzyskało właściwy rytm.

      ***

      Trey jeszcze siedzi w łazience. Nie wiem, czy iść do łóżka i udawać, że śpię, czy poczekać w kuchni i obgadać z nim otrzymaną propozycję. Mam w głowie tyle myśli, że mój mózg się chyba przegrzewa. Położyłam bilety na komodzie w przedpokoju i poszłam do kuchni. Kiedy tylko poczułam kolację sąsiadów, zaburczało mi w brzuchu. A w lodówce tylko światło. Cholera! Teraz moja kolej na zakupy, a ja mam w portfelu… Poszłam i sprawdziłam: całe piętnaście dolarów i kilka centów. Niewiele za to kupię. Za dwa dni powinnam dostać wypłatę. Eh.

      – Myślałem, że do niego pojechałaś – usłyszałam głos Treya. Stanął w progu kuchni z ręcznikiem owiniętym wokół bioder.

      – Nie.

      – Niezły jest, co? – wszedł i usiadł przy stole.

      – No! – uśmiechnęłam się głupkowato.

      – On też ma na ciebie ochotę, Reb.

      – Mam wrażenie, że tylko sobie żartuje. Nawet mnie nie pocałował.

      Nie wiem, czemu Trey się roześmiał.

      – Może wie, że jesteś inna.

      – Inna? Nie brzmi to dobrze – skrzywiłam się.

      – Wyjątkowa?

      – E tam. Coś mówił, że uciekł dziś sprzed ołtarza.

      – Co?

      – Nie wiem, nie pytałam. Powiedział, że zostawił dziś swoją narzeczoną w kościele i uciekł.

      – A to dobre! – Trey strzelił kostkami.

      – Nicki też coś o tym wspomniał.

      – Poznałaś chłopaków?!

      – Tak, ale nie mam siły ci dziś o tym opowiadać.

      – O nie, nie wykręcisz się. Nie daruję ci tych rewelacji – wstał i zaprowadził mnie do salonu. – O, zrobiłaś pranie – powiedział zadowolony, widząc pustą sofę.

      – A, właśnie! Zabiję cię za to!

      – Nie zrobiłaś? – zrobił swoją smutną minkę.

      – Posegregowałam i jedna partia jest w pralce. Możesz sobie iść i wstawić.

      – Dobrze wiesz, że nie wiem jak. Ostatnio, jak chciałem nastawić pranie…

      – Wiem, wiem.

      – Dam ci dwadzieścia dolców za to pranie.

      – Spadaj! Nie jestem twoją służącą.

      – Wolisz zrobić to za darmo?

      Wskoczyłam mu na plecy. Przez chwilę udawał, że mam nad nim przewagę, ale po sekundzie leżałam obezwładniona na sofie, a on bezlitośnie mnie gilgotał. Zna moje czułe miejsca i zawsze to wykorzystuje.

      – Trey, proszę! Przestań. Trey – śmiałam się z bólu. Wszyscy chyba wiedzą, jak to jest. Oczywiście nie przestał, a ja się posikałam. Nie pierwszy raz i nawet mnie to nie krępuje, to znaczy przy Treyu.

      – Świnia! – popłakał się ze śmiechu, widząc moje mokre spodnie. – Czyścisz kanapę – pokazał na plamę, jaką zrobiłam.

      – To twoja wina!

      – Idź do lekarza czy coś, zawór ci nie trzyma, mała.

      Poleciałam do łazienki, by znowu się nie posikać. Boli mnie brzuch i policzki ze śmiechu. Tylko on jest w stanie tak mnie rozbawić. Wzięłam prysznic i przebrałam się w jedną z moich piżam. Uwielbiam dziecinne piżamy w misie, serduszka i kucyki. Dziś padło na szorty w świnki i koszulkę w ten sam wzór z wielką świnką na piersi.

      – Śpimy razem? – zapytał, gdy wyszłam z łazienki.

      – Jasne – z przyjemnością wskoczyłam do jego łóżka, bo jest o wiele wygodniejsze i większe niż moje. Ma też w pokoju telewizor i często usypiamy na filmach. Dzisiejszego wieczoru było tak samo, ja chrapałam już po pół godzinie oglądania jakiejś durnej komedii.

      ***

      Trey obudził mnie z samego rana. Miałam ochotę go udusić, gdy namawiał mnie na jogging.

      – Spieprzaj! Chcę spać! – rzuciłam w niego poduszką.

      – Leń! – odrzucił we mnie, trafiając w głowę, i po chwili znowu spałam. Obudził mnie dopiero dźwięk komórki. Niech to szlag! Przeturlałam się na łóżku i myśląc, że to Trey dzwoni, czy przypadkiem nie chcę kawy albo czegoś z McDonalda, odebrałam.

      – Dzień dobry, tu śpiąca królewna, nagraj wiadomość po sygnale – i się rozłączyłam. Zadowolona wsunęłam telefon pod poduszkę i chciałam spać dalej, ale on znowu zaczął dzwonić.

      – Trey, śpię. Kup mi miętową albo mango, a jeśli nie, to frytki i FishMaca – wymamrotałam.

      – Z dostawą do łóżka?

Скачать книгу