Na szczycie. K.N. Haner
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Na szczycie - K.N. Haner страница 16
– Wstydzisz się?
Zmarszczyłam brwi.
– Nie. Po prostu nie lubię się przyznawać do porażek.
– Dlaczego zrezygnowałaś ze studiów?
– Już ci mówiłam.
– Nie wierzę, że nie dałaś rady zaliczyć roku.
– Zaliczyłam semestr – powiedziałam oburzona.
– No właśnie, więc dlaczego?
Spojrzałam na niego i zrobiło mi się smutno. Nie wiem dlaczego.
– Nie było mnie stać na te studia. W następnym semestrze miał być obowiązkowy wyjazd na wymianę do Europy, nie mogłabym pojechać, więc i tak to nie miało sensu…
– Mogłaś postarać się o stypendium, tak jak Trey.
– Miałam stypendium, byłam najlepsza w swojej grupie, ale ono nie pokrywało nawet połowy moich wydatków.
– A jakaś pomoc ze strony uczelni? Nie masz ojca, nie należały ci się za to jakieś dodatkowe pieniądze?
– Mam matkę, uczelnia uznała, że muszą najpierw sponsorować wyjazdy tym studentom, którzy w ogóle nie mają rodziców, ja byłam w drugiej kolejności.
– Kurwa, to chore. – Sed przeczesał dłonią swoje czarne, lśniące włosy. Od razu miałam ochotę zrobić to samo.
– Zrezygnowałam i zajęłam się tańcem w klubie – dodałam.
– Musiało ci być bardzo ciężko.
O nie! Nie potrzebuję litości! Zawsze mnie wkurza, gdy ktoś tak gada.
– Nie byłam sama. Zresztą nie jestem jakimś delikatnym kwiatuszkiem, choć może nie wyglądam. Jestem silna. Mam silny charakter.
– Wyglądasz właśnie jak taki delikatny kwiatuszek.
Skrzywiłam się.
– To, że jestem mała, nie świadczy o braku siły.
– Oj, wiem, droczę się z tobą tylko, głuptasie.
Głuptasie? A to ci dopiero.
– Nawet nie wiesz, jaka jestem silna. Taniec na rurze wymaga ogromnej siły i koordynacji ciała.
– Mogę się tylko domyślać. Pokażesz mi, jak tańczysz?
– A to nie widziałeś? – uniosłam brwi.
– Przez jakąś minutę czy dwie, zanim wszedłem na salę. Potem przestałaś, jakby cię coś zahipnotyzowało.
– No tak – pokiwałam głową, ale przecież się nie przyznam, że to była jego sprawka.
– Więc?
– Dobra, zatańczę, ale jesteś bardzo nieodpowiedzialnym menadżerem, jeśli zatrudniasz dziewczynę do tańca, nie mając pojęcia, jakie są jej umiejętności.
– Mam intuicję.
– A jeśli jestem beznadziejna?
Zaśmiał się.
– Chodź. Rurę mam w sypialni – pociągnął mnie za dłoń do domu.
Co???
***
Kiedy wchodziłam na piętro wielkimi krętymi schodami, serce próbowało wyskoczyć mi z piersi. Czemu się tak denerwuję? Przecież tańczyłam prawie co wieczór przez ostatnie dwa lata i jestem naprawdę niezła. Wiem to.
– Musisz się jakoś przygotować? – zapytał, otwierając drzwi swojej sypialni. Od razu poczułam zapach damskich perfum i zauważyłam na toaletce chyba z pięćdziesiąt buteleczek. Chyba ta cała Kara jeszcze nie zdążyła zabrać swoich rzeczy. Głupio tak tu wchodzić ze świadomością, że jeszcze dwa dni temu spała tu jako jego przyszła żona.
Tak jak się spodziewałam, sypialnia także była ogromna i seksownie urządzona. Nie chodzi już o rurę na środku pokoju, ale te kolory. Czerwień i czerń, mnóstwo dywanów, rzeźb w bardzo seksownych pozach, i łóżko. Łał. Królewskich rozmiarów, z baldachimem.
– Chwilę się rozciągnę. Możesz mi załatwić jakieś szorty?
– W sensie majtki?
– Tak.
– Nie masz na sobie majtek? – zapytał zainteresowany.
– Mam, ale stringi.
– W klubie tańczyłaś w stringach.
– Ale to nie jest klub. Chcę ci tylko pokazać, co potrafię, a nie robić erotyczne show – zganiłam go wzrokiem.
– Kara zabrała ubrania i bieliznę, a moje będą na ciebie za duże…
– Dobra, nieważne – machnęłam ręką. W sumie czemu mam się krępować? To moja praca, była praca.
– Mam wyjść na tę rozgrzewkę?
– Nie, pomóż mi zdjąć sukienkę – odwróciłam się i zdjęłam buty. Od razu zrobiłam się jakieś piętnaście centymetrów niższa. Sed podszedł bardzo powoli. Robi to specjalnie? To jakaś gra?
– Tak dobrze? – zapytał, delikatnie rozsuwając suwak. Zaśmiałam się.
– Tak. Dziękuję – sukienka upadła na podłogę, zostawiając mnie w samej bieliźnie. Sed zrobił wielkie oczy, widząc mnie prawie nago.
– Założyłaś je jednak – stwierdził, patrząc na moje różowe stringi.
– Gdzie mogę się rozciągnąć? – zapytałam, udając, że nie słyszałam.
– Gdzie chcesz, masz całą sypialnię do dyspozycji – podeszłam więc do łóżka i zaczęłam krążenia biodrami, wymachy nóg, rąk. Potem usiadłam i z szeroko rozłożonymi nogami rozciągałam plecy i nogi. Na końcu szyja.
– Ok, jestem gotowa – powiedziałam, a on stał jak zaczarowany. Gapił się na mnie przez cały ten czas? Nawet nie zauważyłam, tak skupiłam się na rozgrzewce.
– Włączyć jakąś muzykę?
– Tak, poproszę – podeszłam do rury i zakręciłam się na niej zgrabnie. To profesjonalna rura do tańca. Po co mu ona w sypialni? Czyżby przyszła była pani Mills tańczyła dla swojego boskiego byłego narzeczonego? Nagle usłyszałam wolną, seksowną melodię z saksofonem w tle. Idealnie. Pokazałam, aby usiadł i znowu się zakręciłam, by przyjąć pozycję.