Na szczycie. K.N. Haner

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Na szczycie - K.N. Haner страница 38

Na szczycie - K.N. Haner

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      – Co? – przyjrzał się i mina mu zrzedła. – Reb, ja…

      – Lepiej nic nie mów! – Wyciągnęłam dłoń, by do mnie nie podchodził.

      – Ale ja…

      – To największe skurwysyństwo zostawić kobietę w ciąży, wiesz? – Łzy napłynęły mi do oczu, bo mam do tego stosunek bardzo osobisty. On przecież wie, mówiłam mu, że mój ojciec zostawił matkę, gdy tylko się dowiedział o ciąży.

      – Ale ja, kurwa, nic nie wiedziałem! – wrzasnął na mnie.

      – Jasne! Bo ci uwierzę!

      – To na pewno jakaś pomyłka! Kara nie jest w ciąży!

      – Oj, weź… – Miałam ochotę mu przywalić.

      – Reb, uspokój się – interweniował Erick.

      – Okłamałeś mnie! Gdybym wiedziała, że… Mój Boże, ale z ciebie dupek! – Opuściłam ręce, próbując się uspokoić.

      – Jezu, weź jej wytłumacz, że nie miałem o tym pojęcia! – Sed złapał się za włosy i odwrócił. Chyba też próbował się opanować.

      – Który to tydzień? – zapytał Erick.

      – Nie wiem, tu na zdjęciu nic nie jest napisane. – Spojrzałam na niego. Do oczu cisnęły mi się łzy.

      – Sed, zadzwoń do niej, to chyba jakiś żart – powiedział z nadzieją.

      – Jaki żart? Przecież widać. – Pokazałam na zdjęcie.

      – To pewnie nie twoje dziecko – stwierdził Erick.

      – Cholera ją tam wie, czyje… – odpowiedział wkurwiony.

      – Jak nie jego? – spojrzałam na Seda. Mężczyźni wymienili spojrzenia.

      – To może być dziecko każdego, łącznie ze mną… – odpowiedział Erick. O rany. No tego to się nie spodziewałam. Kara sypiała ze wszystkimi chłopakami z zespołu? I Sed o tym wiedział?

      – Chyba czegoś tu nie rozumiem – podrapałam się po głowie.

      – To dość skomplikowane – powiedział zażenowany Erick.

      – Skomplikowane? – Sed aż krzyknął ze złości. – Nie, Erick, to bardzo proste. Kara dawała każdemu i za każdym razem wracała do mnie, błagając o wybaczenie! A ja jej wybaczałem!

      Moje oczy zrobiły się wielkie. Więc to prawda? O rany! Nie wiem, czy mam się roześmiać, rozpłakać, czy może przeprosić Seda, że znowu wyzwałam go od najgorszych?

      – Przepraszam. – Zdecydowałam się na trzecią opcję. Spojrzałam na Sedricka, który aż kipiał ze złości, i zrobiło mi się cholernie głupio. Dlaczego tak zareagowałam? Jestem zazdrosna?

      – Erick, możesz nas…

      – Jasne. – Uciekł szybko, nawet nie czekając, aż Sed dokończy zdanie.

      – Naprawdę przepraszam… – Podeszłam i chwyciłam go za ramię.

      – Nie miałem pojęcia o tej ciąży.

      – Wiem. – Spojrzał na mnie taki smutny. Och, Boże. Serce mi zamarło.

      – Kara… my… byliśmy specyficzną parą. Ona myślała, że ja sypiam z fankami, była o to chorobliwie zazdrosna i w przekonaniu, że ją zdradzam, robiła głupie rzeczy.

      – Pieprzyła się z chłopakami? – zapytałam wprost. Zamknął oczy, jakby go to bardzo bolało. Zapragnęłam go przytulić.

      – Sypiała z całym zespołem, z chłopakami z ekipy. Czasami zgadzałem się na trójkąt z którymś z nich, ale o tym, że sypiała z nimi za moimi plecami, dowiedziałem się dopiero przed ślubem.

      – Jesteś zły na zespół?

      – Nie, wiem, jacy są. Wiem, że nie zrobili tego na złość mnie… Kara jest… jest piękną kobietą, więc się nie dziwię, że żaden jej nie odmówił, skoro sama wskakiwała im do łóżka.

      – To dlatego się z nią nie ożeniłeś?

      – Między innymi. Stwierdziłem, że chyba zasługuję na coś więcej. Niby obiecała, że to się więcej nie powtórzy, że nigdy więcej mnie nie zdradzi, ale ja miałem dość.

      – Rozumiem. Przykro mi. – Objęłam go mocno.

      – Dlatego ci mówiłem, byś uważała na Simona i Nickiego.

      – Ale Erick mówił…

      – Wiem, ale Clark, Alex i Erick nie mają aż takiego tupetu. Wątpię, by któryś odważył się sam do ciebie wystartować, a Simon i Nicki nie mają oporów.

      – Tylko ty tak na mnie działasz – wyszeptałam.

      – Jak? – spojrzał i uśmiechnął się lekko. Poczułam przyjemny skurcz w dole brzucha.

      – Tak, że zapominam o całym świecie, gdy mnie całujesz i dotykasz, że mam motyle w brzuchu, jak posyłasz mi ten swój psotny uśmiech, że pod twoim spojrzeniem czuję się piękna…

      – Jesteś piękna. – Objął mnie i oderwał od podłogi.

      – Boję się tego wszystkiego, co ma być, ale dzięki tobie jest mi… łatwiej. Nie potrafię tego wytłumaczyć, nie znamy się, prawie nic o sobie nie wiemy, a ja naprawdę chcę wziąć ten ślub w Vegas. Przeraża mnie to i ekscytuje, i… – przerwał mi pocałunkiem. Wdarł się w moje usta aż jęknęłam. Zaczął łapczywie, namiętnie ssać mój język, moje wargi. Oplotłam go rękami, nogami i odwzajemniłam się. Posadził mnie na białej komodzie i zdjął przez głowę koszulkę. Och, Boże!

      – Jesteś taka ponętna, pragnę cię – zasyczał w moje usta, gdy przejechałam delikatnie paznokciami po jego gołych plecach. Chwycił moje włosy i oplątał je sobie na nadgarstku odchylając moją głowę do tyłu.

      – Sed – zajęczałam zaskoczona jego gwałtownością.

      – Jesteś moja, rozumiesz? – spojrzał na mnie tak, że zabrakło mi tchu.

      – Tak – jęknęłam.

      – Tylko moja! – Znowu zawładnął moimi ustami. Zatraciliśmy się w pocałunku na dłuższą chwilę. Sed na szczęście nie próbował niczego więcej, mając na względzie zalecenia lekarza. Gdy w końcu oderwał się od moich ust, kręciło mi się w głowie. Uśmiechnęłam się głupawo.

      – Właśnie o tym mówiłam.

      – Masz pojęcie, jak bardzo namieszałaś mi w życiu?

      – Mogę

Скачать книгу