Na szczycie. K.N. Haner

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Na szczycie - K.N. Haner страница 40

Na szczycie - K.N. Haner

Скачать книгу

zrobię.

      – Masz jakiś nowy wzór? – Alex zapytał z zainteresowaniem Ericka. Na szczęście wpadli w gadkę na ten temat, więc ulotniłam się z wanny. Sed zniknął gdzieś z matką Kary, Trey rozmawia o czymś intensywnie z Simonem i Nickiem, a Clark drzemie w hamaku niedaleko basenu. Dom wariatów. Stwierdziłam więc, że ugotuję coś dla chłopaków na kolację. Mimo że nie potrafię tego robić. Dwa lata mieszkania z Treyem nauczyły mnie tylko sprzątać i prać, gotowanie było jego obowiązkiem. Prawie zawsze robił mi śniadania, zostawiał je w kuchni razem z liścikami. To był miły zwyczaj. Ciekawe, czy teraz też będzie tak robił? Poszłam więc do kuchni i otworzyłam lodówkę. O cholera! Czego tutaj nie ma, mnóstwo warzyw, owoców, łosoś, kurczak, żeberka… Wyjęłam na marmurowy blat różne różności. Stwierdziłam, że upiekę kurczaka, zrobię żeberka na ostro, ziemniaki i sałatkę. Nie wiem, skąd wiem, co robić. Przyprawiłam mięso instynktownie, zrobiłam sałatkę, wstawiłam ziemniaki. Chłopaki zwabieni zapachem, zgromadzili się w kuchni i usiedli do stołu. Roześmiałam się w głos, widząc ich siedzących jak w przedszkolu.

      – Za ile ta kolacja? – zapytał z oburzeniem Simon.

      – Nie wiem, aż się kurczak zrobi – spojrzałam z rozbawieniem.

      – Mała, robisz to z jakiegoś przepisu? – zapytał Trey, widząc, jaki mam ubaw.

      – Nie, z głowy.

      – Przecież ty nie potrafisz gotować! – wstał i zajrzał mi przez ramię. Zaskoczyło go, jak doprawiłam żeberka i że ugotowałam ziemniaki. Pomógł mi przy kurczaku i po chwili usiedliśmy do stołu.

      – Gdzie Sed? – zapytałam.

      – Chyba jeszcze gada z teściową – odpowiedział bez namysłu Nicki.

      – Z byłą teściową, idioto! – Erick trzepnął go w głowę, za co dostał pomidorem.

      – Ej! Ej! Bez takich! – uspokoiłam ich, bo zaraz wybuchłaby wojna na jedzenie. Dorośli faceci, a zachowują się czasami jak dzieci. Gwiazdy rocka! Eh… – Zostawcie coś dla nas, pójdę po niego – dodałam z nadzieją, że nie zjedzą wszystkiego.

      – Marne twe nadzieje! To jest pyszne! – powiedział Simon i pierwszy raz nie miałam ochoty go udusić.

      – Smacznego – wstałam od stołu i poszłam na poszukiwania mojego… narzeczonego? Na dole ich nie ma, więc zajrzałam do sypialni. Po co miałby rozmawiać z byłą teściową w sypialni? Pokręciłam głową na swoje głupie pomysły. Idąc korytarzem, usłyszałam, jak kłócą się w bibliotece. O cholera! Teściowa z koszmarów się wkurwiła! Podeszłam do drzwi i chciałam wejść, ale to, co usłyszałam sprawiło, że mnie zamurowało.

      – Ile razy mam ci powtarzać, że to nie moje dziecko! – krzyknął Sed.

      – Oj, nie bądź śmieszny, Sedricku! Kara nigdy by mnie nie okłamała! Mówi, że to twoje dziecko, więc tak jest! – odpowiedziała kobieta.

      – Jesteś głupia, że jej ufasz!

      – Ona cię kocha, rozpacza całymi dniami i nocami, odkąd ją tak okrutnie porzuciłeś!

      – Lepiej jej zapytaj, dlaczego to zrobiłem! – wrzasnął.

      – Bo poznałeś tę małą dziwkę!

      – Nie mów tak o Rebece!

      – Sedricku, to striptizerka… – powiedziała z pogardą.

      – Nie znasz jej, Reb to cudowna dziewczyna.

      – Oj, daj spokój! – roześmiała się szyderczo.

      – Ty daj spokój, nic nie wskórasz takim zachowaniem.

      – Musicie się zejść, twój ojciec do mnie dzwonił. Powiedział, że przesunął termin ślubu na początek września. Wszystko zorganizujemy jeszcze raz.

      – Tak, na początku września wezmę ślub.

      Serce mi zamarło.

      – No widzisz, po co ten cyrk? – chyba do niego podeszła i powiedziała z ulgą.

      – Nie z twoją córką, Evo.

      – Sedricku! – tym razem ona wrzasnęła.

      – Ożenię się z Rebeką! Nie z Karą! I wyjdź już, proszę! – usłyszałam jak wymierzyła mu policzek i ruszyła do drzwi. O cholera! Nie zdążyłam uciec, otworzyła je gwałtownie i przyładowała mi prosto w głowę. Zdusiłam jęk, by mnie nie usłyszała, upadłam między drzwiami a ścianą, lecz na szczęście mnie nie zauważyła. Zbiegła po schodach i wyszła z domu, trzaskając drzwiami, aż usłyszałam na piętrze. Sed uderzył w coś z całej siły, wstałam i weszłam do biblioteki.

      – Wszystko w porządku? – zapytałam cicho, by go bardziej nie wkurzyć.

      – Co?! – obejrzał się wściekły, ale widząc, że to ja, od razu złagodniał.

      – Wszystko w porządku? – powtórzyłam i podeszłam do niego. – Jezu, Sed! – spojrzałam na jego zakrwawione kostki, a potem na ścianę, na której widać było ślad po uderzeniu.

      – To nic. – Schował rękę za siebie.

      – Nie, pokaż! – Chwyciłam dłoń i zobaczyłam rozciętą skórę oraz wiele obtarć. – Trzeba to oczyścić.

      – Daj spokój, przemyję wodą i już.

      Rzuciłam mu pełne dezaprobaty spojrzenie, po czym zaciągnęłam go do łazienki.

      – Masz tu jakąś apteczkę? – Rozejrzałam się po szafkach.

      – Jest pod zlewem. – Pokręcił głową.

      – Siadaj! – posadziłam go na wannie, a on się roześmiał. – Zaraz nie będziesz taki zadowolony! – polałam mu dłoń środkiem dezynfekującym, wyrwał mi ją i krzyknął:

      – Ała!

      Tym razem ja się roześmiałam.

      – Ty zołzo! – rzucił mi gniewne, lecz rozbawione spojrzenie.

      – Mięczak! – pokazałam mu język, za co dostałam klapsa w tyłek.

      – Podoba mi się taka zabawa w pielęgniarkę i weterana wojennego!

      Parsknęłam śmiechem:

      – Byłeś chociaż w wojsku?

      – Nie, ale nie przerywaj zabawy.

      Pokręciłam głową, próbując się nie popłakać ze śmiechu. Delikatnie oczyściłam ranę, jeszcze raz zdezynfekowałam i zabandażowałam.

      – Chyba nie będzie trzeba szyć. – Pocałowałam zabandażowaną dłoń i położyłam delikatnie na

Скачать книгу