Na szczycie. K.N. Haner
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Na szczycie - K.N. Haner страница 48
– Przepraszam, nie jestem w tym najlepsza – spojrzałam zażenowana.
– Nie szkodzi. – Podciągnął mnie wyżej i pocałował. Dał do zrozumienia, że faktycznie nic się nie stało. Ten facet sprawia, że naprawdę czuję się wyjątkowa. Nie zależy mu tylko na jego własnej przyjemności, inni, gdy nie chciałam tego zrobić, nie byli tak delikatni.
– Chciałabym potrafić ci się odwdzięczyć – powiedziałam szczerze.
– Nie zmuszaj się do niczego, aniołku. Robiłaś to w ogóle kiedyś? – zapytał, a ja nie wiem dlaczego, ale się roześmiałam. Sed spojrzał na mnie dziwnie. – Bawię cię?
– To, że byłam dziewicą, że znaczy, że jestem zielona. Po prostu nie lubię tego robić.
– A wiele razy miałaś okazję? – posłał mi podejrzliwie spojrzenie.
– Okazji było mnóstwo, Sed. – Skrzywił się na te słowa. – Co nie znaczy, że je wykorzystywałam za każdym razem.
– To dobrze.
– Nie puszczałam się na prawo i lewo!
– Tym lepiej dla ciebie – posłał mi psotny uśmiech, a ja się roześmiałam. Jego dołeczki w policzkach to najbardziej podniecająca i słodka rzecz na świecie. Za każdym razem, gdy się uśmiecha, one uwydatniają się, a ja mam ochotę włożyć tam palec.
– Może ty sprawisz, że zmienię zdanie. – Musnęłam jego goły brzuch dłonią.
– Może, ale nie tym razem.
– Dziękuję. – Pocałowałam go czule.
– Nie musisz mi za nic dziękować. Chciałbym wprowadzić cię w świat seksu, ale nie chcę cię do niczego zmuszać.
– Nie wiem, czy będę dobrą uczennicą, naprawdę nie jestem w tym najlepsza – wzruszyłam ramionami i nagle poczułam się skrępowana.
– Bo trafiałaś na palantów, którzy nie wiedzą, jak się do tego zabrać.
Skąd on o tym wie?
– Ty też czasami zachowujesz się jak palant – rzuciłam ironicznie.
– Ale wiem, jak zadowolić kobietę – znowu się uśmiechnął.
– W to nie wątpię, tyle że ja nie potrafię zadowolić ciebie.
– Dlaczego tak sądzisz? – podsunął się jeszcze wyżej, aż plecami oparł się o wezgłowie łóżka.
– Nie mam doświadczenia, nie lubię seksu oralnego – wzruszyłam ramionami i zsunęłam się z jego bioder.
– Od samego patrzenia na ciebie prawie wybucham, to chyba o czymś świadczy?
– To tylko obrazek. Wiem, że jestem zimna i bierna.
– Wcale nie, jesteś zajebiście gorąca, tyle że pewnie czasami nie wiesz, co masz robić.
– Wiem, co robić! – oburzyłam się.
– No dobrze, wiesz – przytaknął rozbawiony.
– Śmiejesz się ze mnie?
– Broń Boże! – Uniósł ręce w geście niewinności i zrobił głupią minę.
– Oj, wal się! – Rzuciłam poduszkę na jego twarz i zgramoliłam się z łóżka.
– Reb, daj spokój. – Podniósł się za mną, chciał chwycić moją dłoń, ale jej nie dosięgnął.
– Śmiać to się możesz z takich, co ci dziś prawie obciągnęły na parkingu, Mills! – Pokazałam mu środkowy palec i zamknęłam się w łazience. Jak to możliwe, że od namiętnych pieszczot przeszliśmy do kolejnej kłótni? Ten facet wywołuje we mnie tyle sprzecznych emocji. Nie wiem, czy potrzebuję czegoś takiego. Moje życie to i tak wieczna kolejka górska, więc czy potrzebne mi kolejne wagoniki bagażu?
***
Gdy wyszłam z łazienki, Seda już nie było w sypialni. To dobrze, bo nie chciałam rozmawiać ani na niego patrzeć. Mój brak pewności siebie jest powalający. Nie czułam się tak, odkąd przyjechałam do Los Angeles. Wtedy też byłam zagubioną, przestraszoną dziewczyną i teraz cofnęłam się do tamtego etapu. Kompletnie nie wiem, co mam robić, boje się, że zrobię coś głupiego i nie będzie już odwrotu. Spojrzałam na swoją rękę i pierścionek od Seda. Chyba powinnam zachować się profesjonalnie i nie wdawać się w romans z szefem, bo przecież Sedrick to teraz praktycznie mój szef. Tyle że na to już za późno. Powinnam to zakończyć? Zdjęłam pierścionek i zostawiłam go na umywalce. Ubrałam się w moje szorty, koszulkę i zeszłam na dół. Chłopaki siedzieli w salonie i znowu narobili bałaganu.
– Nie będę tego sprzątać! – wrzasnęłam wkurzona.
– Mała, wyluzuj! Nikt cię o to nie prosi – odezwał się znowu pijany Trey.
– O której wstałeś? – warknęłam.
– Nie wiem, kilka godzin temu.
Chłopaki patrzą na mnie jak na wariatkę.
– I już się zdążyłeś tak narąbać?
– Wcale nie jestem pijany!
– No jak nie! Widzę te twoje świecące oczy i język ci się plącze!
– Wcale nie!
– No jakbym cię nie znała, Trey!
– Lepiej napij się z nami, Reb! – Poczułam, jak z puszką piwa w ręku obejmuje mnie Erick.
– Nie mam ochoty – spojrzałam na niego.
– Chcesz pogadać? – zapytał cicho.
– Nie.
– Może zatańczysz dla nas w końcu? – zaproponował bezczelnie Simon.
– Może jednak nie.
– Oj, nie bądź taka sztywna! – kontynuował dalej swoje podchody.
– Właśnie dlatego dla was nie zatańczę. Nie chcę, by coś ci przypadkiem zesztywniało, złamasie! – Pokazałam mu środkowy palec i odwróciłam się na pięcie. Chłopaki zaczęli się śmiać i gwizdać, że nie dałam się wciągnąć w głupią gadkę. Gdzie, do cholery, jest Sed, gdy go potrzebuję? Wyszłam przed dom i zobaczyłam, że na podjeździe stoi niebieski ford mustang. Wiem, że Sed wrzuca kluczyki do schowka, bo robił tak za każdym razem, gdy parkował przed swoim domem. Nie wiem, co mnie naszło, by do niego wsiąść i odjechać. Pomyślałam, że nikt i tak pewnie