Czary codzienności Tom 3 Słoneczna przystań. Agnieszka Krawczyk

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Czary codzienności Tom 3 Słoneczna przystań - Agnieszka Krawczyk страница 21

Czary codzienności Tom 3 Słoneczna przystań - Agnieszka Krawczyk

Скачать книгу

prawda? Wydaje się, że lubił Adę, istnieje więc szansa, iż pomoże coś w tej sprawie.

      – Zamierzam to zrobić. Adam Mierzwa napisał piękny wstęp do katalogu prac mamy, jestem ciekawa, co powie na to, że Trzmielowa zamierza nam wbić nóż w plecy – stwierdziła Agata zdecydowanym głosem, a weterynarz zatarł ręce.

      – To mi się podoba! Zuch dziewczyna. Trzeba walczyć i się nie poddawać. Proszę pamiętać, że trzmiel to jest zasadniczo większa pszczoła, a jego użądlenie, choć bolesne, nie jest groźne. W każdym razie jad trzmiela zawiera mniej substancji toksycznych niż jad pszczoły. To pocieszające, prawda?

      – Niezmiernie – Agata się uśmiechnęła i pomachała doktorowi na pożegnanie.

      W kiosku siedziała Daniela i przeglądała swoją książkę kucharską. Już jakiś czas temu zebrała większość przepisów w rodzaj skryptu zszytego domowym sposobem, a teraz redagowała całość w komputerze. Nie bardzo jej to szło, bo miała do dyspozycji tylko jedną rękę, druga cały czas była w gipsie.

      – Nie wychodzi mi to wszystko – przyznała się, gdy Agata weszła do pomieszczenia.

      – Co ci nie wychodzi? – nie rozumiała siostra.

      – Nigdy nie pisałam żadnych książek, a już tym bardziej nie mam pojęcia, jak się pisze książki kucharskie. Brakuje mi jakiegoś spoiwa, głównej myśli.

      – Miało być apetycznie i romantycznie – przypomniała Agata, ale siostra pokręciła głową:

      – To za mało. To mi się wydaje trochę banalne. Potrzebuję czegoś więcej, co mnie wyróżni, co będzie takie… Moje!

      Agata westchnęła. Nie miała pojęcia, jak jej pomóc. Także nie posiadała doświadczenia w pisaniu książek i nie wiedziała, jak szukać indywidualnego stylu.

      – Może po prostu poczekaj, aż to samo do ciebie przyjdzie? – podsunęła wreszcie.

      Daniela spojrzała na nią uważnie.

      – To co? Mam nic nie robić, zostawić to i zająć się czymś innym?

      – Tego nie powiedziałam. Może odłóż to na jakiś czas, ale ciągle myśl nad układem książki. A nuż wpadniesz na jakiś genialny pomysł? W końcu nie gonią cię żadne terminy.

      – Może właśnie w tym jest problem? Kiedy tłumaczyłam tę powieść, termin mnie dopingował, nie mogłam za bardzo skupiać się nad detalami, bo trzeba było ogarnąć całość. Teraz medytuję nad najprostszymi sprawami i nic mi nie pasuje. Szkoda, że nie ma Jakuba, on by mi na pewno pomógł – powiedziała niespodziewanie, a Agata spojrzała na nią z zainteresowaniem. – No tak – wyjaśniła Daniela. – Jakub mnie zawsze tak rozzłości tym swoim gadaniem i docinkami, że coś wymyślam na poczekaniu i wychodzę z każdego impasu.

      – Znakomita mobilizacja. Powinni go konfekcjonować i sprzedawać w spreju – zażartowała Agata.

      Z zaplecza wyszła Monika z naręczem czystych filiżanek.

      – Zapowiada się piękny dzień! Będziemy miały duży ruch. Po obiedzie chciałam pojechać z mamą do Jakuba, pan Jaskólski mógłby nas podwieźć.

      – Ja też bym się chętnie zabrała. Znajdzie się miejsce? – zainteresowała się Daniela. – Szkoda, że przez tę rękę sama nie mogę prowadzić samochodu.

      – Myślę, że nie będzie problemu, a Kuba się ucieszy – stwierdziła Monika. – Podłamał się słabymi wynikami rehabilitacji, zastanawia się nawet, czy jej nie przerwać.

      – Naprawdę? – Daniela zmarszczyła nos. – Nie chcę być nieprzyjemna, ale u niego to ze wszystkim jest taki słomiany zapał: najpierw jest do czegoś absolutnie przekonany, wszystko stawia na jedną kartę, a potem się rozczarowuje.

      – Tak, trafiłaś w sedno. Myślałam, że trochę dorósł – westchnęła Monika. – W dodatku wezwali mnie na policję w sprawie mojego męża – wyznała. – Toczy się sprawa o spowodowanie wypadku.

      – Nas też będą wzywać? – Agata się zainteresowała.

      – Nie wiem, ale chyba tak. Zeznania Jakuba już spisali. Daniela nic nie pamięta z wypadku, więc nie wiem, czy zezna cokolwiek przydatnego, ale na pewno będą pytać o okoliczności, w jakich to się wydarzyło.

      Daniela pokręciła głową.

      – Najgorsze jest to, że ja ogólnie mam w pamięci czarną dziurę. Mówiłam o tym lekarzom i policjantowi, gdy przyszedł do szpitala. Pamiętam, że wyszłam na spacer, że rozmawialiśmy z Jakubem, a potem już nic – ocknęłam się w szpitalu. Wątpię, żebym się na coś przydała w całej tej sprawie, niestety.

      – Nie martw się, Monika, ty nie masz z tym nic wspólnego – pocieszyła ją Agata.

      – Wiem, ale i tak mi ciężko. To przecież mój mąż. Nie macie pojęcia, jak ludzie gadają. Mama już sobie tabletki od Jaskólskiego z apteki załatwiła. Na uspokojenie. Te plotki ją kompletnie wytrącają z równowagi. Ktoś jej powiedział, że Damian przyjechał porwać dzieci i uciekał spod domu, wyobrażacie sobie?

      – Głupoty – skwitowała Daniela. – Ludzie zawsze będą wymyślać niestworzone historie, gdy nie wiedzą, o co chodzi. Może od policji się dowiesz, co on tutaj właściwie robił.

      Monika pokręciła głową.

      – On nie chce powiedzieć. Cały czas twierdzi, że nie chciał nikomu zrobić krzywdy, nie wie, dlaczego jechał tak szybko, a pojawił się tutaj z tęsknoty za dziećmi, bo bardzo chciał się spotkać.

      – Może to prawda – uznała Agata, a obie dziewczyny spojrzały na nią ze zdumieniem. – Co chcecie? – dodała. – Ludzie zachowują się czasem nieracjonalnie. Może tak się wstydził, że nie wiedział, jak zorganizować to pierwsze spotkanie, i liczył na to, że wszystko samo się jakoś ułoży?

      – No, musisz przyznać, że akurat to rozwiązanie nie było zbyt mądre – zauważyła Daniela.

      – Ja nie twierdzę przecież, że on planował kogoś przejechać, po prostu facet stracił kompletnie rozeznanie w tym, co robi. Nie wykluczam, że ktoś go rozpoznał, spłoszył, Damian się zdenerwował, wpadł w panikę lub coś głupiego strzeliło mu do głowy i stąd ta reakcja. Nie tłumaczę go oczywiście, ale próbuję zracjonalizować tę sytuację…

      Monika pokiwała głową i spojrzała na nią z wdzięcznością.

      – Nie masz pojęcia, jak mi to pomaga. Strasznie się obwiniam. Ciągle myślę, że gdyby nie ja i moje małżeństwo, to nie doszłoby do tego wszystkiego. A teraz jeszcze te plotki… Mama się zamartwia Jakubem i jego chorobą, a dodatkowo dręczy się tym, jak obmawiają nas ludzie.

      – Myślę, że każda podobna historia budzi sensację i staje się źródłem pogłosek. Za chwilę ludzie się tym znudzą, bo nie będzie już o czym gadać – wzruszyła ramionami Daniela. – Zaręczam ci, że jak na tapetę wejdzie sprawa hotelu

Скачать книгу