Pan Perfekcyjny. Jewel E. Ann

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Pan Perfekcyjny - Jewel E. Ann страница 5

Pan Perfekcyjny - Jewel E. Ann

Скачать книгу

Przekazała ci pełne informacje o swojej profesji, ale poważnie… musisz mi powiedzieć, na czym, według ciebie, polega muzykoterapia.

      – Na siedzeniu na wygodnej kanapie i słuchaniu muzyki relaksacyjnej w redukujących hałas słuchawkach.

      Uśmiecha się.

      – Powinieneś był sprawdzić to w internecie. Istnieje wiele filmików pokazujących, co dokładnie dzieje się w gabinecie muzykoterapeuty. Jestem zdziwiona, że ci to umknęło.

      – Wiedziałaś? – Wrzucam niedojedzone resztki kanapki do torby. Nierówny rytm dochodzący z góry skutecznie odebrał mi apetyt.

      – Tak. A niby skąd według ciebie wiem o filmikach?

      – Ale nie pomyślałaś, że powinienem o tym wiedzieć, zanim zaproponowałem jej wynajem lokalu?

      – Założyłam, że wiedziałeś. Jesteś najbystrzejszym znanym mi mężczyzną. To jakby upadek idola. Właśnie przestałam postrzegać cię jako wszystkowiedzącego boga, a zaczęłam widzieć jako zwykłego śmiertelnika o przeciętnej inteligencji, jaką ma reszta z nas.

      Zapamiętać, nigdy więcej nie zatrudniać do pomocy kobiety.

      – Zaraz wrócę. – Natychmiast znajduję się pod drzwiami własnego biura. Bębnię palcami o poręcz w windzie. Kiedy rozsuwają się drzwi, wysiadam, a wsiada dziewczynka z matką.

      – Flint. Wesołego poniedziałku. – Ellen uśmiecha się, klęcząc na podłodze i chowając przeróżne instrumenty perkusyjne do koszyka.

      Kto życzy „wesołego poniedziałku”?

      Wstaje i otrzepuje kremowe spodnie, opinające jej pośladki w sposób, który mnie wkurza niemal tak samo jak obcisły niebieski golf uwydatniający jej jędrne piersi. Dziewczyna bawi się mną, rozprasza swoim ciałem i tańcem szczęścia z powodu nowego lokalu, po czym, bam! Przez cały dzień czymś tłucze.

      – Zdecydowanie był to „wesoły poniedziałek”. Rano wygrałem sprawę, po drodze do pracy kupiłem ulubioną kanapkę, ale kiedy usiadłem za biurkiem, by ją zjeść, usłyszałem jakieś okropne, dochodzące z góry walenie.

      – Nie okropne. – Kręci głową. – Ta dziewczynka poczyniła wielkie postępy w ćwiczeniu rytmu. Kiedy do mnie trafiła, nie potrafiła odtworzyć pojedynczego tonu, a teraz gra sześć różnych piosenek ze skomplikowaną melodią. Nie jest tak rozkojarzona w szkole, a jej mowa znacznie się poprawiła.

Ellen

      Jest coś ekscytującego, a nawet nieco zakazanego w mężczyźnie w idealnie skrojonym ubraniu. Flint Hopkins nosi wspaniały trzyczęściowy garnitur.

      Nie ma na nim ani jednego zagniecenia.

      Wszystko pasuje.

      Nie ma również najmniejszej plamki na lśniących butach.

      Jego usta poruszają się, ale słyszę jedynie „noszę dziś ten garnitur specjalnie dla ciebie”, gdy porusza dłońmi, dotykając guzika marynarki, poprawiając mankiety i krawat. To wyrafinowane.

      – Mówiła pani, że jest terapeutką, a nie nauczycielką muzyki.

      Spostrzegawczy mężczyźni są tacy seksowni.

      – Tak, jestem. Zajmuję się muzykoterapią. Mam wyjaśnić, na czym to dokładnie polega?

      – Nie. Chcę jedynie, by poszukała sobie pani innego lokalu. Dam pani dwa tygodnie. – Odwraca się i w trzech długich krokach podchodzi do drzwi.

      Natychmiast zbiegam za nim po schodach.

      – Chwileczkę. Eksmituje mnie pan?

      – Daję pani wypowiedzenie.

      – Wypowiedzenie? Za co mnie pan wyrzuca? Za wykonywanie swojej pracy?

      – Za uniemożliwianie mi wykonywania mojej. – Wychodzi z klatki schodowej i gwałtownie skręca w prawo.

      – Hej, szefie, jak poszło… – Amanda przeskakuje wzrokiem pomiędzy nim a mną, gdy spieszę za nim do jego gabinetu.

      – Cześć, Amando. Znasz może jakiegoś dobrego prawnika specjalizującego się w prawie nieruchomości? Być może będę musiała pozwać człowieka, od którego wynajmuję lokal, za niesłuszną eksmisję.

      – Eee…

      Flint odwraca się, więc przystaję na sekundę przed tym, nim zderzę się z jego piersią.

      – Amando, zamknij drzwi, proszę. – Mruży oczy.

      Nie dbam o to, jak przystojny jest ten facet w garniturze. Nie dam się zwieść jego urokowi.

      – Proszę, zostaw je otwarte, Amando. Być może będę potrzebowała świadka.

      Widzę, jak mężczyzna krzywi się arogancko.

      – Świadka?

      – Kiedy będzie mi pan groził.

      Rozpina marynarkę i odsuwa się o krok. Powietrze opuszcza moją klatkę piersiową, jakby było z nim powiązane. Ten człowiek emanuje pewnością siebie i tajemniczością, które przyciągają uwagę.

      Kiedy krótką chwilę temu ponownie stanął do mnie twarzą, zobaczyłam błysk w jego przymrużonych oczach i poruszające się nozdrza, ale to minęło. Nietrudno wyobrazić sobie Flinta Hopkinsa na sali sądowej – chłodnego, wyrachowanego, bezwzględnego.

      – Wydaje się pani inteligentną osobą, więc zapewne zdaje sobie pani sprawę, że poziom hałasu przy pani sesjach terapeutycznych może rozpraszać mnie przy pracy. Myślę, że przy takiej dziedzinie dzielenie powierzchni biurowej z innymi firmami nie jest najlepszym pomysłem. Potrzebuje pani własnego budynku lub może powinna pani pracować w domu.

      – Mieszkam w mieszkaniu i przykro mi, panie Kupa Kasy, ale nie zarabiam tyle, by kupić lub wynająć sobie cały budynek. Jest pan przecież adwokatem. Jak często przesiaduje pan w kancelarii? A kiedy pan w niej jest, co robi pan takiego, że wymaga to absolutnej ciszy? Zaklina pan węże? Nagrywa audiobooki?

      Poprawia krawat i bawi się mankietami, piorunując mnie jednocześnie wzrokiem.

      – Myślę. Właśnie to robię, gdy tu jestem. Myślę, jak wygrać dany proces. Moja praca wymaga koncentracji.

      – Jeśli ma pan z nią problemy, mogę panu pomóc. Dam panu nawet zniżkę na kilka sesji.

      Flint siada za biurkiem i otwiera komputer.

      – Tak. Mam problemy z koncentracją, ale terapia nie pomoże. Pani wyprowadzka rozwiąże ten problem. Dwa tygodnie. Amanda pomoże pani znaleźć nowe miejsce do wynajęcia albo jakiś stary budynek do zakupu. Amando? Możesz dać pani Rodgers wizytówkę Philipa?

      Chwytam skraj jego biurka. Ciemny drewniany blat jest gładki jak wszystkie gesty, które wykonuje ten irytująco przystojny mężczyzna. Gęste, idealnie ukształtowane brwi Pana

Скачать книгу