Początek. Дэн Браун
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Początek - Дэн Браун страница 27
Synapsy nad głowami gości zaskwierczały i pojawiły się znajome obrazy: mapy astrologiczne, Jezus spacerujący po wodzie, twórca scjentologii L. Ron Hubbard, egipski bóg Ozyrys, czwororęki hinduski bóg o głowie słonia Ganeśa i marmurowy posąg Matki Boskiej roniący prawdziwe łzy.
– Jako programista musiałem sobie zadać to pytanie: jaki dziwaczny system operacyjny zwróciłby na wyjściu takie nielogiczne dane? Otóż gdybyśmy mogli zajrzeć do ludzkiego umysłu i odczytać jego system operacyjny, znaleźlibyśmy coś takiego.
Nad głowami leżących pojawiły się cztery gigantyczne słowa.
ODRZUCAJ CHAOS
TWÓRZ ŁAD
– Tak wygląda kod źródłowy naszego umysłu – oznajmił Edmond. – To on określa podstawową inklinację istot ludzkich: przeciwko chaosowi, za ładem i porządkiem.
Pomieszczenie zadrżało od kakofonii granych na fortepianie, fałszywie brzmiących dźwięków, jakby dziecko waliło w klawiaturę. Langdon odruchowo naprężył mięśnie, podobnie jak wszyscy wokół niego.
Edmond przekrzykiwał hałas:
– Skutek przypadkowego uderzania w klawiaturę fortepianu jest naprawdę nieznośny. Jeśli jednak weźmiemy te same dźwięki i ułożymy w innej kolejności, próbując jakoś je uporządkować… – zaakcentował ostatnie słowo.
Kakofonia przekształciła się w kojącą melodię Światła księżyca Debussy’ego.
Langdon poczuł, że się rozluźnia, a niepokój panujący wśród gości znika.
– Teraz te same dźwięki tego samego instrumentu mózg przyjmuje z zadowoleniem. Ale Debussy odpowiednio je skomponował, tworząc pewien ład. To samo zadowolenie odczuwamy, układając puzzle albo prostując wiszący krzywo obraz. Predyspozycję do porządku mamy zapisaną w DNA, nie zaskakuje więc, że największym wynalazkiem człowieka jest komputer, czyli maszyna skonstruowana po to, żeby pomóc mu tworzyć ład z chaosu. Hiszpanie określają komputer słowem ordenador, które dosłownie znaczy „ten, który porządkuje”.
Na kopule pojawiło się zdjęcie młodego człowieka siedzącego samotnie przy terminalu olbrzymiego superkomputera.
– A teraz sobie wyobraźcie, że dysponujecie potężnym superkomputerem, który ma dostęp do wszystkich informacji z całego świata, i możecie korzystać z niego w dowolny sposób. Otóż bardzo prawdopodobne, że zadalibyście maszynie jedno z dwóch fundamentalnych pytań, które towarzyszą człowiekowi, odkąd zyskał świadomość.
Młody człowiek wystukiwał na klawiaturze tekst, który natychmiast pojawiał się na ekranie.
Skąd przyszliśmy?
Dokąd idziemy?
– Inaczej mówiąc, zapytalibyście o swoje pochodzenie i o swoje przeznaczenie – kontynuował Edmond. – A na to pytanie komputer odpowiedziałby następująco:
DANE NIEWYSTARCZAJĄCE DO UDZIELENIA
PRECYZYJNEJ ODPOWIEDZI
– Odpowiedź daleka od wyczerpującej, ale przynajmniej szczera.
Na wyświetlaczu pojawił się obraz ludzkiego mózgu.
– Jeśli jednak zadacie to samo pytanie komputerowi biologicznemu, stanie się coś zgoła innego. Spróbujmy: skąd przyszliśmy?
Z mózgu wypłynął strumień religijnych obrazów: Bóg wyciągający rękę do dłoni Adama, żeby go natchnąć życiem; Prometeusz lepiący człowieka z gliny zmiękczonej łzami, Brahma tworzący ludzi z różnych części własnego ciała, afrykański bóg rozdzielający chmury, by sprowadzić człowieka na ziemię, skandynawski bóg rzeźbiący człowieka z dryfującego drewna.
– Zadajmy teraz drugie pytanie: dokąd idziemy?
Mózg wyrzucił kolejne obrazy: czyste niebo, ognie piekielne, hieroglify ze staroegipskiej Księgi umarłych, kamienne rzeźby bóstw astralnych, greckie wyobrażenie Pól Elizejskich, kabalistyczne opisy gilgul neszamot, buddyjskie i hinduistyczne diagramy reinkarnacji, kręgi teozoficzne w Summerland.
– Ludzki umysł uważa, że lepsza jest jakakolwiek odpowiedź niż żadna – wyjaśnił Edmond. – Odczuwamy dyskomfort, gdy dane są niewystarczające do udzielenia precyzyjnej odpowiedzi, dlatego mózg wymyśla sobie dane, oferując nam coś, co w najlepszym wypadku możemy nazwać iluzją porządku. Tak powstały miriady filozofii, mitologii i religii mających nas zapewnić, że w świecie niewidzialnym panuje ład.
Gdy przez ekran przebiegały kolejne sceny religijne, Edmond mówił z rosnącym zaangażowaniem.
– Skąd przyszliśmy? Dokąd idziemy? Niemal obsesyjnie zadawałem sobie te dwa pytania i przez długie lata mogłem tylko marzyć, że kiedyś znajdę na nie odpowiedź. – Edmond zawiesił głos, po czym kontynuował ponurym tonem. – Niestety przez dogmaty wiary miliony ludzi uważa, że znają już odpowiedź na obydwa te pytania. A ponieważ różne religie odpowiadają na nie w różny sposób, jesteśmy świadkami międzykulturowej wojny o to, które odpowiedzi są poprawne i która wersja historii o bogu jest prawdą.
Na sklepieniu wyświetliły się obrazy strzelających żołnierzy i wybuchających pocisków moździerzowych, a po nich wizerunki ofiar tej brutalnej walki: płaczący uchodźcy, przesiedlone rodziny, zwłoki cywilów.
– Wraz z pojawieniem się na świecie religii między przedstawicielami naszego gatunku rozpoczęły się podziały. Ateiści, chrześcijanie, muzułmanie, żydzi, hinduiści – wszyscy walczą ze wszystkimi, a jedyne, co nas łączy, to przemożne pragnienie pokoju.
Po obrazach wojny znów nad ich głowami było widać rozgwieżdżone niebo.
– Wyobraźcie sobie, co by się stało, gdybyśmy poznali odpowiedź na najważniejsze pytania ludzkości, gdyby nagle znalazł się jakiś dowód, którego nie dałoby się podważyć, który moglibyśmy jedynie przyjąć z otwartymi ramionami. My wszyscy, cała ludzkość.
Na ekranie zobaczyli księdza modlącego się z zamkniętymi oczami.
– Poszukiwania duchowe zawsze były domeną religii, a to sprzyja ślepej wierze w jej nauczanie, nawet jeśli nie ma ono sensu z logicznego punktu widzenia.
Obok duchownego pojawili się teraz wyznawcy, wszyscy z zamkniętymi oczami, którzy w religijnym uniesieniu klęczeli pogrążeni w modlitwie, bili pokłony albo intonowali sakralne