Odyssey One. Tom 6. Przebudzenie Odyseusza. Evan Currie

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Odyssey One. Tom 6. Przebudzenie Odyseusza - Evan Currie страница 4

Odyssey One. Tom 6. Przebudzenie Odyseusza - Evan Currie

Скачать книгу

w nowej flocie.

      – Proszę zaczekać – powiedział komandor. – Prędzej czy później przypomną sobie, jak bardzo potrzebują ludzi takich jak my. Zawsze tak jest.

      Zaśmiał się lekko i spojrzał na najbliższego vorpala.

      – Wie pani, muszę coś wyznać. Sam myślałem o przeniesieniu, żeby tylko polatać sobie na tych cackach.

      Uśmiechnęła się.

      – Rozumiem to. To naprawdę niezłe maszyny.

      – Widziałem parametry. Są w porządku – odparł z rozbawieniem. – Ale jestem pilotem Archanioła, wszystko inne przypomina stanie w miejscu.

      – To brzmi jak wyzwanie, komandorze.

      Steph i Corrin obrócili się, zaskoczeni nowym głosem.

      Mówiła wysoka kobieta o półdługich czarnych włosach, opadających luźno na ramiona. Miała wyraziste rysy twarzy i muskularną budowę ciała, co wcale nie odwracało uwagi od chłodnego spojrzenia, jakim obdarzyła Stepha.

      – Komandor porucznik Black – skinęła głową Corrin. – To komandor Michaels. Komandorze, to Alexandra Black, dowódczyni eskadry Excalibur.

      – Komandorze poruczniku. – Steph skinął głową, przyglądając się przez chwilę kobiecie, zanim zdecydował, że jej gniew nie jest zupełnie serio.

      Czasami trudno było takie rzeczy ocenić. Droczenie się z innymi rodzajami sił zbrojnych stanowiło jeden z podstawowych sposobów spędzania czasu w każdej grupie żołnierzy – im bardziej elitarnej, tym lepiej – ale niektórzy brali to zbyt poważnie. Prowokowanie ich było miłą rozrywką, lecz Steph chwilowo nie miał nastroju.

      Jednak trochę szczerych drwin nie zaszkodzi.

      – Latasz na tych zabawkach? – spytał z krzywym uśmiechem.

      – Uważaj no, mądralo. Z tego, co ostatnio słyszałam, ty udajesz, że latasz na tej swojej barce.

      Steph kpiąco się skrzywił.

      – Ojej, to naprawdę by bolało, gdybym nie miał okazji zaprosić „Odyseusza” do prawdziwego tańca. A ty ile masz godzin w walce na karku?

      – Sporo podczas inwazji i odbijania Ziemi – odparła Alexandra nieco defensywnie.

      Jako że „Enterprise” tkwił w Układzie Słonecznym od czasu jego wyzwolenia, Steph wiedział, że jej eskadra nie spędziła w boju tyle czasu, ile by chcieli jej piloci. Teraz, gdy zaczynała się prawdziwa gwiezdna wojna, zapewne wszyscy z niecierpliwością czekali na walkę z kosmitami.

      To coś, czego w pilotach, żołnierzach sił specjalnych i innych wysoko wyspecjalizowanych jednostkach często nie rozumieli cywile, a nawet inni wojskowi. W przeciwieństwie do większości ona i jej ludzie spędzili znaczną część życia, przygotowując się właśnie na tę chwilę. Każda tego typu jednostka chciała być w ogniu bitwy. Gdy powiedziano im, że na razie są uziemieni i nie mogą robić tego, o czym marzyli, zapewne byli wściekli.

      Steph tylko kiwał głową, udając współczucie.

      – Nie ma nic złego w rozwaleniu paru Drasinów. Na moim Archaniele nadal są wymalowane ich głowy.

      – Zapewne pod całym tym kurzem? – odpowiedziała zręcznie. Z przyjemnością zauważyła, że jego twarz nieco się zachmurzyła. Tym razem trafiła w czuły punkt.

      – Jak dzieci. – Bosman Corrin stanęła między nimi, przewracając oczami. – Żadnych bójek na moim pokładzie.

      Oficerowie spojrzeli na starszą bosman z ukosa, ale Corrin się nie przejmowała. Przez większość kariery musiała radzić sobie z pilotami, z których każdy był od niej wyższy stopniem, ale i tak żaden nie chciał podpaść kobiecie, która zajmowała się naprawami ich sprzętu.

      Oczywiście nie zrobiłaby nic, co zmniejszyłoby skuteczność bojową eskadry, to nie wchodziło w grę, ale Steph dobrze wiedział, że mogła uprzykrzyć życie pilotom innymi sposobami.

      Głośno się roześmiał.

      – Proszę nigdy się nie zmieniać, bosmanie. Ale warto pamiętać, że mojego myśliwca pani już nie naprawia.

      – Naprawdę myśli pan, że nie mam odpowiednich kontaktów i na pańskiej bestii?

      Steph na chwilę zamilkł, po czym westchnął i uniósł dłonie w geście kapitulacji.

      – No dobra, wolę tego nie sprawdzać.

      Corrin skinęła głową, zachowując profesjonalizm, ale nadal emanując bezczelnym samozadowoleniem, godnym reprymendy, gdyby oficer był w stanie dobrze ją uzasadnić. Steph czasami zastanawiał się, czy istniał jakiś kurs dla starszych podoficerów, który tego uczył, ale uznał, że musiałaby go zabić, gdyby mu o tym powiedziała, więc nie pytał.

      – Jak rozumiem, pani bosman niewiele się zmieniła od czasu „Odysei”? – spytała Alexandra oschle.

      – No nie wiem. Chyba nieco złagodniała.

      Gdyby spojrzenia mogły zabijać, to, które posłała mu Corrin, postawiłoby ją przed plutonem egzekucyjnym. Jeśli podoficerowie brali lekcje dotyczące tego, jak być bezczelnym wobec oficerów i uniknąć konsekwencji, to oficerowie kończyli kurs, jak wkurzać podoficerów mówieniem rzeczy, które każdy inny wziąłby za komplement.

      – Jeśli skończyliście już, drogie dzieci – powiedziała w końcu bosman – mam tu pracę do wykonania.

      Alexandra bez słowa uniosła dłonie, podczas gdy Steph się ukłonił. Corrin przewróciła oczami i odeszła, dalej mamrocząc coś o „dzieciach”.

      Steph odczekał, aż znajdzie się poza zasięgiem słuchu, po czym spojrzał na Alexandrę i powiedział:

      – Macie szczęście, że jest tutaj.

      Komandor porucznik parsknęła.

      – Wiemy. Ale jej tego nie powiemy.

      Steph zachichotał, doskonale wiedząc, o co chodzi.

      – Oczywiście, że nie.

      Pilotka szczerze się uśmiechnęła.

      – No więc co cię tu sprowadza, bohaterze?

      Steph rzucił okiem na lśniące kadłuby vorpali, po czym odpowiedział:

      – Przyglądam się tylko najnowszym zabawkom. Brzydkie bestie. Oczywiście w najlepszym militarnym sensie tego określenia.

      Alexandra rozumiała, co komandor ma na myśli. Czasami sprzęt wojskowy był na tyle brzydki, że nabierał przez to pewnego praktycznego uroku. To był właśnie jeden z tych przypadków.

      Nie musząc

Скачать книгу