Odyssey One. Tom 6. Przebudzenie Odyseusza. Evan Currie

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Odyssey One. Tom 6. Przebudzenie Odyseusza - Evan Currie страница 5

Odyssey One. Tom 6. Przebudzenie Odyseusza - Evan Currie

Скачать книгу

Tak, ale dopiero za parę godzin ludzie mają być na pokładzie. Minie pewnie ze dwanaście, zanim wszyscy rzeczywiście się na nim znajdą, wiesz, jak to jest.

      Alexandra skinęła głową, zamyśliła się i uśmiechnęła.

      – Skoro już tu jesteś, może masz ochotę polatać?

      Steph spojrzał jej prosto w oczy.

      – Myślisz, że dałoby się załatwić?

      – Proszę cię – parsknęła i pomachała do kogoś po drugiej stronie pokładu startowego.

      Steph zobaczył, jak Alexandra podchodzi do oficera starszego o przynajmniej dwa stopnie.

      – CAG – powiedziała, gdy Michaels poszedł za nią. – Przedstawiam panu, komandorze, to nasz CAG.

      – Miło mi – powiedział Steph, podając mężczyźnie rękę.

      CAG było nazwą pochodzącą jeszcze z czasów morskich lotniskowców, na których dowódcę pilotów zwano Commander Air Group. We flocie kosmicznej, z braku powietrza, oficjalna nazwa brzmiała Commander Space Group, ale stary tytuł został.

      – Nawzajem, komandorze Michaels – odparł CAG. – Pańska reputacja zdecydowanie pana wyprzedza.

      – Głównie dzięki lataniu za Raze’em tam, gdzie anioły nie zaglądają. – Steph machnął ręką. – Przeżyłem tylko dzięki odrobinie szczęścia.

      – Tak zwykle bywa. – CAG spojrzał na Alexandrę. – Co jest, Black?

      – Mamy gotową maszynę treningową? Myślałam, że może pokażę naszemu gościowi, jak się lata na porządnych myśliwcach.

      CAG patrzył jej w twarz przez kilka długich sekund, aż w końcu wskazał drugi koniec pokładu.

      – Trójka jest zatankowana. Miała być zajęta, ale cywile spóźnili się na prom. Możesz ją wziąć.

      – Dzięki.

      Steph podziękował skinieniem głowy, po czym poszedł za porucznik. Zdecydowanie nie chciał przegapić takiej okazji, jak lot w myśliwcu. Promy i okręty to nie było to samo.

      Hangar promów

      Eric spotkał się w hangarze ze swoją pierwszą oficer, komandor Miriam Heath, aby odlecieć stamtąd z powrotem na „Odyseusza”. Postawna blondynka była tam kilka minut wcześniej i robiła przegląd wahadłowca przed odlotem, gdy wszedł po rampie.

      – Sir, wszystko gotowe, możemy odlatywać – powiedziała Heath. Specjalista od załadunku wcisnął przełącznik, który schował rampę do środka wahadłowca i zamknął właz.

      – Dziękuję, pani komandor – powiedział Eric, idąc wzdłuż rzędów mężczyzn i kobiet, przygotowujących się na krótki lot przez czerń kosmosu. – Proszę zapiąć pasy i lecimy.

      – Sir – odparła Heath, zajmując jeden z foteli.

      Eric zajrzał jeszcze do kokpitu.

      – Gotowi do startu, sir? – spytał porucznik marines przy sterach.

      – Owszem, Hadrian. Nikogo przy lidarze?

      – Nie, sir – odparł porucznik Hadrian. – Sporo ludzi wciąż nie wróciło z przepustki.

      – Mogę? – Eric wskazał fotel obok niego.

      – Proszę bardzo, sir – odparł Hadrian tak swobodnie, jak tylko potrafił.

      Nie odmówiłby żadnemu oficerowi o stopniu komandora lub wyżej, ale z większością z nich Hadrian postępowałby bardziej formalnie. W przypadku Erica Westona zakrawało to jednak na świętokradztwo. Był marine przed wojną z Blokiem i jednym z wyzwolicieli Iwo Jimy. Dla marines wszyscy, którzy brali udział w tej bitwie, byli legendami, nawet wymoczki z marynarki. Cholera, nawet Japońskie Siły Samoobrony walczące w drugim oblężeniu Iwo Jimy zasługiwały na pewien szacunek.

      Hadrian sprawdził wszystkie przyrządy, podczas gdy komodor usiadł po jego prawej stronie i zapiął pasy. Porucznik próbował mu się nie przyglądać ze zbyt wielką uwagą.

      Niestety, nie udało mu się to, bo Eric westchnął.

      – Jeśli panu przeszkadzam, poruczniku, mogę usiąść z tyłu.

      – Nie, sir! – Hadrian pokręcił głową. – Przepraszam, sir. Po prostu… mój tata służył na Iwo.

      Eric przyjrzał się przez chwilę młodemu oficerowi, po czym zapytał:

      – Hadrian? Marshal Hadrian?

      – Tak, sir. – Porucznik był w szoku, że komodor pamięta nazwisko jego ojca, który nie był oficerem i nie przeżył bitwy.

      – Starszy sierżant Hadrian był naprawdę dobrym marine, z tego, co słyszałem od jednego ze swoich przyjaciół – powiedział Eric. – Dobrze widzieć, że niedaleko pada jabłko od jabłoni, poruczniku.

      – Zawsze o tym marzyłem, sir – przyznał Hadrian, kończąc przegląd przyrządów i uruchamiając systemy wahadłowca. – Kumple taty nie mówili dużo o reszcie wojny, ale wszyscy mówili o Iwo, sir.

      – Pewnie w większości kłamstwa – roześmiał się Eric. – Nie miałem z tym wiele wspólnego. Przybyłem ostatniego dnia. To tacy ludzie jak sierżant Hadrian byli legendami. Pański ojciec ze swoją jednostką i tym, co zostało z JSS, bronili wyspy przez trzy tygodnie, zanim się do nich przebiliśmy. Uważam, że był to punkt zwrotny wojny.

      – Większość ludzi uważa, że Tokio – stwierdził Hadrian. Wahadłowiec zaczął wibrować po uruchomieniu silników.

      – Tokio było bardziej cenną strategicznie bitwą – przyznał Eric. – Iwo Jima to bezwartościowy kawałek skały na zadupiu. Żadnej wartości strategicznej, inaczej niż w dwudziestym wieku. Nie było żadnego powodu, żeby toczyć tam taką bitwę, ale trzeba było postawić gdzieś granicę.

      – Święta ziemia – powiedział cicho Hadrian.

      Eric skinął głową, przypomniawszy sobie, jak to wtedy wyglądało. Ofensywa Bloku wzięła ich z zaskoczenia, dziesiątkując Piątą Flotę oraz wykurzając japońskie i amerykańskie siły z japońskich wód. JSS zostały zmiażdżone w początkowych starciach, a potrzeba wycofania się na Hokkaido zniszczyła ich morale.

      Nie żeby ktokolwiek miał je wtedy wysokie.

      Ludzie byli zmęczeni wojną po dekadach walk z tą czy inną organizacją terrorystyczną. Nikt nie chciał kolejnej misji policyjnej, nie mówiąc już o prawdziwej wojnie. Łomot, jaki modliszki Bloku spuściły starym F-35, których nadal używali marines, był dla wszystkich zaskoczeniem. Mając przewagę w powietrzu, siły Bloku rozjechały resztki oporu. Marynarka, marines i JSS musiały wycofywać się

Скачать книгу