.
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу - страница 14
Volz pokręcił głową, a wreszcie spojrzał dziewczynie w oczy.
– Nie rozmawiałaś z tymi obcymi, Strzała. Zastąpili ją całkowicie. Przemawia przez nią tylko Rój. Nienawiść, zła wola, buta i przekonanie, że nas pokonają i wtedy zostaniemy „przyjaciółmi”. A jeżeli nie, czeka nas zagłada. I pomimo wszystkich zalet jej charakteru, pomimo że udało mi się sprowadzić ją z powrotem, boję się, że straciliśmy Zygzak na zawsze. I raz jeszcze będę musiał powiedzieć jej bliskim, że ich córka i matka nie żyje. Raz jeszcze. Nie wiem, czy sobie z tym poradzę.
Chojrak patrzył na Strzałę, ale jej uwagę przyciągnęło coś innego. Podążył za jej wzrokiem i aż sapnął.
Zygzak była przytomna i pustym, martwym wzrokiem patrzyła prosto na niego. Uśmiechała się lekko, ale był to grymas pozbawiony radości.
Volz przyłożył dłoń do szyby. Aparatura zasygnalizowała, że Zygzak odzyskała przytomność, a wtedy jedna z pielęgniarek podbiegła i podłączyła kroplówkę z kolejną dawką środka nasennego.
Zygzak zamknęła oczy i znowu zapadła w sen.
„Te oczy. Ten wyraz twarzy”. Volz się wzdrygnął. Wyraz twarzy Zygzak naprawdę go przeraził. Czy była dla niej jeszcze nadzieja? Przecież Zygzak musi tam gdzieś być. Cofnął rękę ze szkła i podjął decyzję.
Musiał z nią porozmawiać. Przebić się przez potwora i dotrzeć do Zygzak. I zabrać ją do domu.
Jeszcze raz.
ROZDZIAŁ 15
Brytania, wysoka orbita
Sala konferencyjna OZF „Lincoln”
– Tytułuje się wicecarycą Scythią Krull. Twierdzi, że jej lud, Skiohra, służył Rojowi przez tysiące lat. Podobno gdy tylko rozeszła się wieść, że Dolmasi wyrwali się spod władzy Roju, skłoniło to Skiohra do tego samego.
Admirał Zingano podrapał się po zarośniętym policzku. Przeglądał właśnie schematy superpancernika, wyświetlone na ścianie sali konferencyjnej.
– Jak dla mnie wygląda to bardzo podejrzanie, Tim.
Granger miał wrażenie, że powinien wiedzieć więcej. Coś, co powiedziano mu o Roju. Jednak słowa mu się wymykały. Czy przypominał sobie urywki wiedzy, którą posiadł podczas „wakacji”?
Na przeciwległej ścianie sali konferencyjnej wyświetlał się obraz prezydent Avery w towarzystwie generała Nortona i doradców wojskowych oraz oficerów wywiadu, którzy siedzieli w centrum dowodzenia na pokładzie nowej prezydenckiej jednostki „Frigate One”. „Interstellar One” został zniszczony dwa miesiące wcześniej przez nieznanych sprawców. Trzeba przyznać, że prezydent Avery udało się ujść cało z bardzo wielu prób zamachu.
– Jakże dogodnie dla Skiohra – prychnęła z pogardą Avery. – Ich nawrócenie wyszło na jaw właśnie w chwili, gdy miała nadlecieć flota Billa.
Granger przytaknął skinieniem głowy.
– Zgadza się, wygląda to niepokojąco. Na dodatek Krull powiedziała mi, że nie ośmieliła się ujawnić, dopóki wywiad nie poinformował jej o tej nadlatującej flocie. Scythia uważała, że zmiana stron podczas wielkiej bitwy będzie dla Roju bardziej dotkliwa, niż gdyby Skiohra zrobili to samodzielnie. Prawdę mówiąc, chciała po prostu opuścić Rój, gdy jej flota miała osłonę naszych sił. Twierdziła, że gdyby zmieniła strony sama, Rój zniszczyłby wszystkie okręty jej ludu.
– Dranie – mruknęła Avery. – Zupełnie jak ten gnojek Kharsa. Wykorzystała nas do własnych celów. Użyła jak tarczy. Ten gad od Dolmasi wykorzystał nas jako włócznię. Wolał, żeby to ludzie ryzykowali życie przy wyzwoleniu jego planety. Mówię wam, panowie, jeżeli w końcu załatwimy Rój, będziemy musieli potem dokopać i Dolmasi, i Skiohra. Kiedyś sytuacja była taka cudownie prosta, bo martwiliśmy się tylko Rosjanami i niemal zapomnianą dawną inwazją Roju.
Prezydent chyba zauważyła, że na jej ostatnie słowa Proctor drgnęła, ponieważ zaśmiała się cicho.
– Bez obaw, Shelby, nie jestem aż tak krwiożercza. Ale mam już serdecznie dość polityki. Wiem, że to mój żywioł i jestem w tym dobra. Cholera, nawet to lubię. Ale polityka na skalę Galaktyki, rozgrywana między różnymi rasami obcych to koszmar, ponieważ nie znam motywacji wszystkich graczy.
Admirał Zingano zmarszczył brwi. Nadal przyglądał się schematom superpancernika. Skinieniem ręki przywołał Proctor.
– Co o tym sądzisz? Te superpancerniki to praktycznie bardzo duże kopie zwykłych jednostek Roju. Podobny układ wewnątrz. To samo uzbrojenie. W niczym nie przypominają okrętów Dolmasi.
Proctor skinęła głową.
– Dwie kwestie widać jak na dłoni. Albo Skiohra używają okrętów przekazanych przez Rój, albo konstruują własne na podstawie planów udostępnionych przez Rój… – Urwała i zmarszczyła brwi, jakby właśnie sobie coś uświadomiła.
– Albo? – zachęcił ją Zingano. Wszystkie oczy wbiły się w pierwszą oficer „Wojownika”.
– Albo Skiohra oddali projekty okrętów Rojowi, może nawet zbudowali te jednostki. Pomyślcie, zwykłe okręty Roju mają korytarze, konsole, nawet klamki w drzwiach, chociaż Rój to ciekła forma życia. Po co to wszystko? Spójrzcie na wymiary tych korytarzy, konsoli i drzwi. W superpancerniku są takie same. I tak się składa, że superpancernik pasuje doskonale do wymagań fizycznych Skiohra. Ten gatunek jest od naszego nieco mniejszy, jak się zdaje. I ma mniejsze dłonie. – Odwróciła się do Avery. – Myślę, że chyba już wiemy, skąd Rój bierze swoje okręty i dlaczego są tak zaprojektowane.
Avery pochyliła się do ekranu.
– Myślisz, że Skiohra budują okręty dla Roju? Czy to możliwe, że nasi wrogowie po odejściu Skiohra nie będą mieli skąd brać nowych?
Proctor wzruszyła ramionami.
– Na tym etapie to tylko spekulacje, pani prezydent.
– Na dodatek Skiohra mogą tylko udawać, że się do nas przyłączają – dodał Granger. – Wciąż mam w tej kwestii złe przeczucia.
– Rozgrywają nas? – Zingano poruszył się niespokojnie na swoim krześle. – Zniszczyli pięć jednostek, zanim Rój uciekł stąd z podkulonym ogonem. Udają przyjaźń i niszczą okręty Roju? Nie wygląda mi to na szczególnie skuteczną strategię. Hej, patrzcie, ludzie się zbliżają! Szybko, udawajmy, że jesteśmy ich przyjaciółmi, a tymczasem zniszczmy jednostki naszych prawdziwych sojuszników? – Admirał prychnął. – Taka cyniczna taktyka machania fałszywą flagą dobrze się sprawdza tylko w powieściach