Stara Flota. Tom 3. Wiktoria. Nick Webb
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Stara Flota. Tom 3. Wiktoria - Nick Webb страница 6
Niecałą minutę później wszystkie myśliwce znalazły się na pozycjach – otaczały „Wojownika” jak ogromna aureola. Za Chojrakiem gnało trzydzieści kilka krążowników. Wszystkie zbliżały się na pełnym ciągu w stronę planety. Na orbicie znajdował się okręt Roju. Volz w życiu nie widział takiego kolosa. Z tej odległości wyglądał jeszcze jak kropka, ale ta kropka bardzo szybko rosła.
– Do wszystkich jednostek – dobiegł ze słuchawek głos Pierce’a. – Na sygnał zwolnić bloki osmu.
Volz raz jeszcze sprawdził na komputerze obliczenia, upewnił się, że silniki manewrowe są podpięte do systemu sterowania ogniem. Wszystko było jak należy.
– Odpalać!
Wgniotło go w fotel, gdy myśliwiec szarpnął się do przodu i w prawo, a zaraz potem poczuł charakterystyczny wstrząs, towarzyszący uwolnieniu bloku. Porucznik dał ciąg wsteczny, wyrównał kurs do burty „Wojownika” i zatoczył krąg wokół okrętu. Nie było czasu, aby wszystkie myśliwce wylądowały w hangarze, a próba nawiązana kontaktu bojowego podczas przelotu nie miała najmniejszego sensu. Pozostało jedynie ukryć się w cieniu „Wojownika” razem z krążownikami.
Ukryć się i modlić.
ROZDZIAŁ 5
Sektor Britannia, Indira, niska orbita
Frachtowiec międzygwiezdny „Szczęściarz”
Coś musiało się stać. Coś bardzo niedobrego.
– Nadlatują za szybko. To nie ma sensu… – Rodriguez przyglądał się odczytom detektorów, mimo że skierował już dziób frachtowca na kurs, który wyniesie statek z orbity, żeby można było wykonać pierwszy skok kwantowy.
– Nieważne – odpowiedział pierwszy pilot. – Oby odwrócili uwagę bandytów, dopóki nie wykonamy skoku. I nie chodzi tylko o nas. Z planety uciekły tysiące innych frachtów i transporterów kolonialnych…
Tysiące małych eksplozji poznaczyło powierzchnię superpancernika.
– Jasna cholera! – Rodriguez przyglądał się temu z podziwem. Granger zbliżył się do ogromnej jednostki i jej eskorty pierwszy, wystawił się na strzał. Jednak z cienia „Wojownika” wychylały się setki wieżyczek artylerii magnetycznej na krążownikach ZSO, ukrywających się w ciasnej formacji pod osłoną kadłuba starego okrętu. Pomimo tak nietypowego szyku każda jednostka miała wystarczająco dobry widok na superpancernik wroga, aby wystrzelić kilka salw ultraszybkich pocisków.
Tysiące trafień poznaczyło pancerz wroga. Wielki pancernik i jego eskorta otworzyły śmiercionośny ogień do zbliżającego się szybko „Wojownika” – w jego dolny pancerz wbiły się promienie antymaterii. Rodriguez mógł sobie tylko wyobrazić, jakich zniszczeń dokonały na niższych pokładach.
– Spektakularny widok, ale flota Grangera przeleci obok bandytów w dziesięć sekund. Nie wiem, co dobrego z tego przyjdzie. – Raf tylko się skrzywił.
– No to patrz uważnie. Ja już wiem. – Rodriguez wskazał odczyty detektorów. Prawie nie wykrywały stu niewielkich pocisków, które wysłał „Wojownik”. Małych, ale tysiące razy większych niż kinetyczna amunicja wystrzeliwana ze standardowych dział magnetycznych.
Mknęły z prędkością pięćdziesięciu kilometrów na sekundę.
Przelatująca flota ZSO, wciąż pod osłoną „Wojownika”, nadal ostrzeliwała superpancernik, kilka krążowników posłało nawet parę salw w jego eskortę, ale Rodriguez już zrozumiał, co się dzieje. Konwencjonalny ostrzał był jedynie kamuflażem. Domysły porucznika potwierdziły się parę sekund później – na pancerzu wielkiego okrętu obcych rozbłysły oślepiające eksplozje.
Sto pięćdziesiąt oślepiających błysków.
– Nie wierzę… – Raf nie mógł oderwać oczu od superpancernika. Ze stu pięćdziesięciu wyrw wzdłuż stukilometrowego kadłuba wydobyło się sto pięćdziesiąt strumieni szczątków, dymu i płomieni.
– Nie wierzę – powtórzył pierwszy pilot bez tchu.
– To właśnie Granger, którego wszyscy znają i kochają. – Rodriguez naparł na akcelerator. Pobliskie okręty Roju skupiły się na formacji ZSO, więc frachtowiec miał doskonałą okazję do ucieczki.
– Ale Granger i tak nie wygra. Nawet bez tego superpancernika zostało jeszcze dwadzieścia okrętów Roju na orbicie. A naszych jest tylko trzydzieści sześć. Na dodatek grupa Grangera leci tak szybko, że zaraz opuści granice układu, chyba że jakimś cudem wyhamuje w ciągu dwóch minut.
Rodriguez pokręcił głową.
– Granger na pewno coś wymyśli. Jak zwykle.
Pilot popatrzył na niego z niedowierzaniem, trochę jak ateista na szczerego wyznawcę, ale potem tylko wzruszył ramionami i zaczął obliczać kurs do punktu, z którego frachtowiec będzie mógł wykonać bezpiecznie skok kwantowy. A przynajmniej powinien się tym zająć. Jednak zamiast obliczeń przyjrzał się znowu odczytom.
– No tak. Ale co zamierza z tym zrobić?
Rodriguez popatrzył na to, co wskazywał pilot.
Detektory przekazywały kolejne złe wieści…
ROZDZIAŁ 6
Sektor Britannia, Indira
Mostek OZF „Wojownik”
Granger zaczął żałować wydanego rozkazu. Manewr Granger Omega Trzy doprowadził do rozległych zniszczeń na dolnych pokładach. Okrętem wstrząsały gwałtowne konwulsje. Superpancernik i dwie jednostki eskorty strzelały ze wszystkich luf, siejąc spustoszenie w dnie „Wojownika”.
Ale wyniki mówiły same za siebie – po dwudziestu sekundach ostrzału superpancernik nie prezentował się już tak okazale.
– Wyładowania energetyczne na superpancerniku! – zawołał chorąży Diamond znad swojej konsoli.
Granger potwierdził skinieniem głowy i odwrócił się do komandor Proctor.
– Co z blokami?
– Odpalamy za dziesięć sekund.
Kapitan uważnie przeczytał dane z detektorów skanujących superpancernik i machnął ręką w kierunku stanowiska łączności.