Zgiełk wojny. Tom 3. Cel uświęca środki. Kennedy Hudner
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zgiełk wojny. Tom 3. Cel uświęca środki - Kennedy Hudner страница 16
„Szybkie gnojki…”
Ale co spłoszyło sambary?
Nouar podniosła się z ziemi kilka metrów dalej. Ledwie ją było widać wśród wysokich zarośli i traw.
– Coś jest nie tak – rzuciła pośpiesznie. – Musimy się stąd wynosić.
Kiedy jednak zrobiła pierwszy krok, nad polaną poniosło się niesamowite, drgające wycie.
Nouar zbladła.
– Groginy! Nadchodzą.
Cookie odruchowo weszła w tryb bojowy. Zdjęła z ramienia karabin soniczny i sprawdziła poziom baterii. Dziewięćdziesiąt pięć procent. Sprawdziła też pistolet igłowy i wyjęła magazynek, aby upewnić się, że jest pełny. Dopiero potem spojrzała na Nouar. Dziewczynka zarepetowała swoją broń soniczną i wyjęła osobisty nadajnik alarmowy. Gdy go włączy, rodzina w Ouididi dowie się, że córka ma kłopoty i potrzebuje pomocy, pozwoli też łatwo ją zlokalizować. Spojrzała na Cookie pytająco.
Cookie jeszcze się wahała. Nie chciała narażać Nouar na nieprzyjemności. Wymknęły się z domu niepostrzeżenie, więc matki na pewno robiłyby im wyrzuty. Gdyby jednak zostały pożarte przez hordę przerośniętych głodnych szakali o kłach długich jak noże kuchenne, też nie byłyby zachwycone.
– No to zaczyna się zabawa – mruknęła. – Jak myślisz, ile ich jest? – szepnęła do Nouar. Zaciekawione warknięcia, szczeknięcia i węszenie, tak charakterystyczne dla grupy groginów, wyraźnie się zbliżały. Cookie, choć natężała słuch, nie potrafiła odróżnić, czy drapieżców jest kilka sztuk, czy kilkanaście. Obok niej Nouar zmarszczyła w skupieniu czoło, a potem nieco się rozluźniła.
– Wydaje mi się, że najwyżej dwa lub trzy – szepnęła. – Ale jeżeli zaczną wyć, wkrótce dołączy więcej.
Jej domysły potwierdziły się zaraz potem, bo na polanę wbiegły truchtem trzy groginy, węsząc i powarkując. Cookie i Nouar ukryły się w zaroślach i przylgnęły do ziemi. Cookie miała wrażenie, że jeden z groginów spojrzał wprost na nią, ale okazało się, że coś innego przyciągnęło jego uwagę. Drapieżniki zwabił zapach stada sambarów, ale chyba coś jeszcze. Cookie chciała zapytać o to swoją towarzyszkę, ale nie ośmieliła się nawet szepnąć. Włączyła powiększenie i przyjrzała się lasowi za groginami. Nie dostrzegła żadnego ruchu.
Drapieżniki nagle coś usłyszały. Obróciły się niemal jednocześnie w kierunku gęstych zarośli w pobliżu miejsca, gdzie ukrywały się Cookie i Nouar. Z opuszczonymi łbami groginy ruszyły obok siebie. Warczały groźnie i obnażały długie kły. Z zarośli dobiegł szmer. Był tak cichy, że Cookie ledwie odróżniała go od odgłosów drapieżników. Włączyła zewnętrzne mikrofony i skierowała je na krzaki. Początkowo wychwyciła tylko szelest liści i drapanie, ale zaraz potem rozległy się przestraszone pomiaukiwania. Cookie potrząsnęła głową, nie miała pojęcia, co to za zwierzę. Podłączyła nagranie do słuchawek Nouar.
– Umiesz rozpoznać, co to za zwierzę?
Nouar przymknęła oczy, ale zaraz otworzyła je szeroko.
– Cookie! To młode sivoty. Groginy na pewno je zabiją, ale tam, gdzie są młode, kręci się też…
Ale Cookie już zerwała się do działania. Dwa małe białe sivoty wybiegły z krzaków i zaczęły uciekać. Groginy zawyły myśliwski zew i ruszyły w pogoń.
A Cookie strzeliła.
Broń syknęła i jeden z dwóch samców, mniejszych niż samica, upadł, gdy stracił przednią łapę. Kolejny syk i drugi samiec stracił pół głowy.
Szluus… Najgorszy odgłos na świecie. Broń soniczna się zacięła. Ostatni z groginów, potężnie zbudowana samica, warknął i skoczył do Cookie z wyciągniętymi pazurami i wyszczerzonymi kłami.
Dziewczyna pośpiesznie sięgnęła po pistolet. Wymacała…
Łapa grogina uderzyła ją w pierś. Wtedy Nouar przetoczyła się na plecy i strzeliła w odsłonięte podbrzusze. Impet rozdarł drapieżnika i rozrzucił strzępy na pobliskie krzaki.
A dwa przerażone sivoty wpadły prosto pod nogi Cookie.
Kobieta zwaliła się ciężko na ziemię.
Nouar podniosła się na kolana ze strzelbą w gotowości i zaczęła się rozglądać za kolejnymi groginami. Postrzelony drapieżnik, który stracił łapę, właśnie z warkotem próbował wstać. Dziewczyna powaliła go strzałem w gardło. Pozostałe dwa były już martwe. Z oddali dobiegło jeszcze ciche, ale dobrze rozpoznawalne wycie. Z głębi lasu pędziły kolejne groginy, aby przyłączyć się do polowania.
Jednak piętnastoletnia Nouar Eitan myślała tylko o jednym: „Rodzice mnie zabiją”.
Cookie zakasłała i niezdarnie wstała.
„Straciłam formę” – skarciła się w duchu. Podniosła karabin i przerzuciła przez ramię. Później sprawdzi, co wywołało awarię. U jej stóp dwa młode sivoty pomiaukiwały ze strachu. Cookie wzięła je pod pachę. Samczyk po prostu zawisł bezwładnie, ale młoda samiczka próbowała gryźć i drapać.
– Niewdzięczna smarkula – oburzyła się Cookie, bo zwierzątko rozdarło jej kurtkę.
– Cookie, musimy uciekać – syknęła Nouar. – Szybko. Niedługo zaroi się tutaj od groginów.
– No to w drogę – zgodziła się Cookie, ale nie zdążyła zrobić nawet kroku.
Robiło się coraz groźniej.
Po lewej z lasu wybiegło pięć groginów i od razu się zatrzymało. Spojrzały na Cookie z dwoma młodymi sivotami, a potem na dorosłą białą samicę, która nieoczekiwanie wyszła spośród drzew naprzeciw.
Oba młode zaczęły piszczeć i miauczeć głośniej. Zaniepokoiły tym matkę, która warknęła groźnie na Cookie.
Groginy ruszyły na sivota, miały przecież przewagę liczebną. Musiały przebiec obok Cookie. Dziewczyna postawiła młode na trawie, po czym płynnym ruchem wyjęła pistolet igłowy. Wystrzeliła jak najszybciej, modląc się, aby i ta broń nie zawiodła. Nouar uklękła obok i również zaczęła strzelać.
W rozbryzgach krwi trzy groginy padły poranione. Dwa pozostałe nadal szarżowały, ale samica sivota złamała jednemu kark potężnym uderzeniem łapy, a drugiemu, choć ugryzł ją w bark, rozszarpała gardło. Potem skupiła się na Cookie, wciąż stojącej nad dwoma młodymi.
Zmrużyła lśniące zielone oczy i warknęła ostrzegawczo.
Cookie przyglądała się zwierzęciu. Nigdy nie widziała piękniejszego stworzenia. Sivoty miały śnieżnobiałą, miękką sierść i fluorescencyjnie zielone oczy. Samica znowu warknęła