Historie afektywne i polityki pamięci. Отсутствует
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Historie afektywne i polityki pamięci - Отсутствует страница 20
Zainteresowanie sposobem, w jaki pamiętamy nasze dawne emocje, pociąga za sobą między innymi zainteresowanie związkiem etyki z moralnością. Etyka bazuje na relacjach bliskich i pełnych zaangażowania, w których emocje żywione względem drugiej osoby odgrywają znaczącą rolę. Z kolei, jak twierdził Adam Smith, do podtrzymania moralności wystarczą całkowicie emocje, które powinien żywić każdy niezaangażowany, lecz mimo to współczujący obserwator. W przypadku moralności nie powinniśmy zatem uprzywilejowywać związków, w które jesteśmy emocjonalnie zaangażowani. Zdaniem Adama Smitha nie powinienem opłakiwać śmierci mojej matki bardziej, niż czyniłby to lub powinien czynić niezaangażowany obserwator.
W moim ujęciu związek emocjonalny łączący nas z jakąś osobą, istotą żywą lub rzeczą oznacza z konieczności związek emocjonalny oparty na zaangażowaniu85. Emocjonalne zainteresowanie okazywane innym osobom oznacza zaangażowanie w ich życie zarówno w dobrym, jak i złym znaczeniu. W dobrym, jeśli dominującymi emocjami są miłość i troska, w złym, jeśli są nimi nienawiść i wrogość. Emocje nie tylko nadają odcień, ale wprost konstytuują najważniejsze relacje z innymi. Oczekujemy, że miłość rodzicielska nie tylko doda ciepła relacjom między rodzicami a dziećmi, ale że stanie się także konstytutywnym elementem tych relacji. Czysto biologiczna forma rodzicielstwa, z jaką mamy na przykład do czynienia w przypadku dawcy nasienia, nie wystarcza do stworzenia prawdziwych relacji rodzicielskich.
Rzeczywistość społeczna przeniknięta przez pozytywne więzi emocjonalne jest spoiwem wspólnoty etycznej. Istotnym elementem spajającym wspólnotę etyczną opartą na bliskich relacjach jest pamięć dawnych emocji: solidarności w czasach próby, a czasami także sprzeciwu wobec wspólnego wroga.
Obojętność, wyobcowanie i alienacja – czynniki sprzyjające erozji wspólnoty etycznej – osłabiają pamięć wspólnie przeżytych emocji. Solidarność słabnie, kiedy zaciera się wspomnienie o obecnym kiedyś silnym jej poczuciu.
Życie w świecie emocjonalnego zaangażowania wiąże się z ryzykiem. Ryzyko to ostatecznie warto podjąć, ale jest to mimo wszystko ryzyko. Wspólnota etyczna podejmuje wysiłek przekształcenia przygodnych emocji występujących w społeczeństwie w uczucia troski i opiekuńczości. Na czym jednak właściwie polega ryzyko, z jakim spotykamy się w przypadku emocjonalnie zaangażowanej jednostki i emocjonalnie zaangażowanego społeczeństwa?
Niezdyscyplinowane oddziały emocji
Jean-Paul Sartre stworzył ciekawą teorię emocji czy może raczej szkic takiej teorii86. Życie w nieustannym poczuciu niepewności skłania do zastępowania myślenia przyczynowego myśleniem magicznym. Emocje są formą myślenia magicznego ze względu na naszą niezdolność przewidzenia tego, co może się nam przytrafić, i wynikającą z tego faktu niemożność sprawowania pełnej kontroli nad naszym życiem. Nie mając pewności, czy zdobędziemy pożądaną rzecz, już zawczasu w magiczny sposób pozbawiamy ją atrakcyjności, udając, że nigdy nam na niej nie zależało. Jeden element teorii Sartre’a uważam za szczególnie cenny. Jest nim przekonanie, że emocje, podobnie jak magia, sprawiają, że żyjemy w zaczarowanym świecie w Weberowskim znaczeniu tego pojęcia. Żyjemy w świecie pełnym obiektów, którym przypisujemy zdolność kierowania się własnymi intencjami – dobrymi lub złymi. Ożywiony i upersonifikowany świat jest miejscem zaczarowanym, my zaś tłumaczymy sobie na ogół opacznie składające się nań przypadkowe relacje, w jakie wchodzą ze sobą przedmioty. Opaczne pojmowanie tych relacji jest właśnie ceną, jaką płacimy za życie w zaczarowanym przez emocje świecie. Innymi słowy, to nasze emocje zaczarowują świat, którym rządzi przypadek.
W nauce – w prawdziwej nauce – badacze zachowują emocjonalny dystans. Nie tyle wobec swojej pracy – mogą wszak angażować się w nią uczuciowo – ile wobec przedmiotu badań. Wizja nauki jako aktywności, w której kierujemy się zasadą emocjonalnego dystansu, nie odbiega daleko od prawdy. Sukcesy nauki zawdzięczamy umiejętności pracy w odczarowanym świecie, w którym przygodność relacji staje się bardziej widoczna niż w świecie zaczarowanym. Pragniemy miłości, podobnie jak pragniemy racjonalności, powinniśmy jednak zdawać sobie sprawę, co daje nam miłość, a co racjonalność. We wspólnocie etycznej powinna panować niepodzielnie miłość czy raczej troska, we wspólnocie moralnej wystarczy zwykła racjonalność.
Przełożył Tomasz Kunz
Marek Zaleski
INSTYTUT BADAŃ LITERACKICH PAN
Estetyka zmąconych emocji, czyli estetyka zwykłości – o Dorocie Masłowskiej dwukrotnie87
Zmącone kategorie
Od ponad dwóch dekad konstatujemy – zarówno w literaturze, jak i w filmie czy sztuce – dominację „gatunków zmąconych” (by posłużyć się określeniem Clifforda Geertza, które zrobiło karierę). Ten rodzajowo-gatunkowy synkretyzm stał się wyróżnikiem estetyki późnej nowoczesności. Podobnie metafory wszelkiej hybrydyczności, metamorfozy bądź labilności przyjęły się jako pomocne w charakterystykach nie tylko kultury, ale również form życia właściwych dla społeczeństw „płynnej nowoczesności” – by z kolei sięgnąć po inną, równie popularną dziś metaforę. Owa inwazja form i kategorii „skotłowanych”, wedle słów Geertza, wymusza na nas – jak powiada badacz – nie tylko zwrot ku inter- czy raczej transdyscyplinarności, ale także akceptację „demokratycznego klimatu”, którego dobrodziejstwami cieszy się nasze myślenie i którego niepożytkami się trapi.
Zamiast ustawionych w zwartym szyku „rodzajów naturalnych”, sztywnej, ostro zróżnicowanej pod względem cech jakościowych typologii, coraz częściej dostrzegamy wokół nas rozległe, niemal nieprzerwane pole rozmaicie pomyślanych i różnorodnie skomponowanych wytworów, które umiemy porządkować jedynie z punktu widzenia praktycznego, relatywnego, w związku z naszymi własnymi celami. Nie chcę przez to powiedzieć, że nie rozporządzamy żadnymi konwencjami interpretacyjnymi. Mamy ich więcej niż kiedykolwiek, ale są one zbudowane – a często jedynie sklecone – tak, aby pasowały do sytuacji płynnej, zróżnicowanej, zdecentralizowanej i nieuleczalnie nieskładnej.88
Konsekwencje z tego wyciągnęli artyści i pisarze, a także badacze literatury czy filozofowie, w tym i ci, którzy zajmują się afektami. Oni akurat interesują nas szczególnie i do nich chcę się odwołać. Kiedyś – za Spinozą – wyróżniano afekty prymarne i pochodne, dziś badacze wolni od wymogu taksonomicznej nieskazitelności zaczęli mówić o ich kontaminacjach, czynnych w naszym życiu bądź transmitowanych przez dzieło89. I tak na przykład osiadła na Uniwersytecie Stanforda amerykańska badaczka Sianne Ngai, autorka książki Our Aesthetic Categories, zwraca uwagę na zyskującą dziś coraz większą popularność estetykę, której właściwa jest nie tyle ambiwalencja, ile nieokreśloność afektów, które nie prowadzą do rozładowania emocji, nie wywołują przeżycia katarktycznego, ale przeciwnie, pozostawiają
84
Parafraza wierszowanej dedykacji dla Christophera Isherwooda z tomu
85
P. Goldie,
86
J.-P. Sartre,
87
Tekst powstał ze środków Narodowego Centrum Nauki przyznanych na podstawie decyzji nr DEC_2011/03/B/HS2/05729.
88
C. Geertz,
89
Akurat na tym polu było o to łatwo. Zdaniem B. Massumiego afekty mają to do siebie, że stanowią „synestetyczne perspektywy”, w których interferują różne poziomy intensywności związanej procesami nieliniowymi. Por. B. Massumi,