Historie afektywne i polityki pamięci. Отсутствует

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Historie afektywne i polityki pamięci - Отсутствует страница 16

Historie afektywne i polityki pamięci - Отсутствует

Скачать книгу

na podstawie rozmowy między W.H. Audenem a Stephenem Spenderem zrelacjonowanej przez tego ostatniego. Spender wyznał kiedyś Audenowi, że zastanawia się, czy on, Spender, nie powinien zająć się prozą zamiast poezją78. Auden zaoponował gwałtownie. „Musisz pisać wyłącznie poezję. Byłoby fatalnie, gdyby poezja straciła kogoś takiego jak ty”. „Naprawdę myślisz, że jestem dobrym poetą?” – wykrztusił Spender. „Oczywiście” – odparł chłodno Auden. „Ale dlaczego?” – dopytywał Spender. „Bo jesteś w stanie bez końca znosić upokorzenie. A sztuka rodzi się właśnie z upokorzenia”. Przez sztukę Auden rozumiał poezję. Oto wizja poezji jako upokorzenia rozpamiętywanego we wzburzeniu. Upokorzenie, w przeciwieństwie do rustykalnych wzruszeń Wordswortha, jeśli powraca we wspomnieniu, to w formie ponownego, żywego doznania.

      Mówiąc o upokorzeniu, Auden miał przede wszystkim na myśli odtrącenie w sferze seksualnej połączone z zawiedzioną miłością i zranieniem. Co ma jednak wspólnego seksualna porażka, choćby najbardziej bolesna, z głębokim poczuciem upokorzenia wynikającym z wykluczenia z ludzkiej wspólnoty? Chester Kallman mógł w pewnym momencie odtrącić Audena jako partnera seksualnego, nigdy jednak nie przyszłoby mu do głowy, aby odtrącić go jako człowieka. Zgoda, odrzucenie w sferze seksualnej, nawet jeśli nie idzie w parze z odrzuceniem kogoś jako człowieka, przypomina upokorzenie, ponieważ daje pewne wyobrażenie na temat tego, czym jest upokorzenie w mocnym, właściwym sensie tego słowa. Kiedy ktoś odtrąca twoje ciało, odtrąca coś, co stanowi istotną część twojej osoby.

      Dokonane przeze mnie porównanie upokorzenia seksualnego i degradacji człowieczeństwa nie ma wymowy moralnej. Nikt nie ma prawa narzucać się drugiej osobie w roli partnera seksualnego, ale każdy ma prawo żądać szacunku dla swego człowieczeństwa. To po prostu psychologiczne porównanie dwóch typów upokorzenia. Łączy je to, że w obu przypadkach nie sposób przywołać w pamięci emocji, nie przeżywając jej od nowa.

      Polowanie na zniewagi

      Upokorzenie seksualne – odrzucenie cielesne, lecz niekoniecznie duchowe, przez potencjalnego lub aktualnego partnera – nie jest upokorzeniem w tym znaczeniu, które mnie tutaj interesuje (chyba że odrzucenie fizyczne wynika na przykład z odrazy o podłożu rasistowskim). Chociaż relacja seksualna wymaga (co najmniej) dwóch uczestników, odrzucony partner może stwierdzić za Baudelaire’em: „Jestem i raną – i kindżałem”79. Baudelaire nie musiał wierzyć w to, że sam był przyczyną i narzędziem swojego zranienia. Przyznawał jednak, że miał w tym istotny udział. Nie na tym polega upokorzenie, którym się zajmuję. W tym przypadku zraniona osoba nie jest ofiarą własnego działania.

      Czy można być jednocześnie raną i kindżałem? Owszem, można. Łakniemy nie tylko komplementów, czasami prosimy się także o zniewagi. To dziwne zjawisko, ale mimo wszystko spotykane. Przyjrzyjmy się następującemu postępowaniu (na które zwrócił mi uwagę Amos Tversky): po kupieniu jakiegoś towaru, powiedzmy butów, ludzie dalej zaglądają do sklepów, aby porównywać cenę właśnie zakupionych butów z cenami podobnych butów wystawionych w witrynach sklepowych. Osoby takie z reguły odkrywają po jakimś czasie, że zapłaciły za dużo i że prawdziwa okazja czekała tuż za rogiem. Praktyka ta pokazuje, że chociaż w duchu mamy nadzieję, iż zapłaciliśmy dobrą cenę, doświadczenie często nie pozwala nam w to uwierzyć. Nie zawsze postępujemy tak, by zredukować dysonans; czasami robimy wiele, by dysonans zwiększyć. W licznych przypadkach zniewag lub upokorzeń społecznych, nawet jeżeli nie jesteśmy ostrzem noża, bywamy jego rękojeścią. Poezja, ta „nieśmiertelna rana”, jak ją nazywa Robert Frost, bywa niekiedy świadectwem zadanego przez ów nóż pchnięcia.

      Zwlekam z porzuceniem tematu poezji, ponieważ jestem przekonany, że dobra poezja jest najlepszym przykładem przywoływania dawnych emocji w znaczeniu ich ponownego przeżywania. Wciąż czeka na nas zadanie odczytania w niemetaforyczny sposób metafor mówiących o emocjonalnych ranach i bliznach oraz o ponownym przeżywaniu zranienia. Pozwolę sobie jednak nieco dłużej zatrzymać się przy metaforach rany i blizny.

      Trauma

      Wspominałem już o przyczynie, dla której powinniśmy się skupić na pamięci negatywnych emocji, kiedy zajmujemy się pamięcią emocji w ogóle. Był to dodatkowy argument ukazujący rolę negatywnych emocji w negatywnej polityce. Ten podstawowy opiera się na przekonaniu, że negatywne emocje pozostawiają po sobie blizny przypominające pod wieloma względami ślady pamięciowe. Twierdzę, że blizna oraz królewska metafora traumy, która w języku greckim oznaczała ranę, to dwie kluczowe metafory domagające się komentarza.

      W języku angielskim trauma to termin medyczny odnoszący się do poważnego uszkodzenia ciała lub wstrząsu psychicznego doznanego w wyniku wypadku lub zewnętrznego aktu przemocy. Przejęty przez psychoanalizę zachował związek z oboma tymi znaczeniami: nagłym, gwałtownym wstrząsem mającym swoje zewnętrzne źródło i zranieniem (tym razem zranieniem emocjonalnym) wywołanym przez wstrząs. Przez bliznę rozumiem ślady, które doznana trauma zostawia w psychice mimo rozmaitych prób ich zaleczenia. Język traumy i okaleczenia stosuje się przede wszystkim do sfery cielesnej, terminy te są jednak w sposób tak naturalny i powszechny przenoszone na poziom psychiki, że kategorialne rozróżnienie między sferą fizyczną a psychiczną ulega zatarciu.

      Freud uznawał, jak wiadomo, „myślenie archaiczne” za system, w którym nie przykłada się szczególnej wagi do rozróżnienia symptomów cielesnych i wyobrażeń psychicznych, ponieważ jedne i drugie przekazują podobne informacje. Dzięki temu mógł traktować łatwość, z jaką przechodzimy od jednego do drugiego znaczenia traumy i okaleczenia, za potwierdzenie trafności archaicznego sposobu myślenia, a nie za błąd przesunięcia kategorialnego.

      W rzeczywistości Freud posługuje się dwoma przeciwstawnymi obrazami: katharsis i traumy80. Pierwszy z nich jest obrazem „wilgotnym”, drugi – „suchym”. Pierwszy nawiązuje do oczyszczania systemu trawiennego z dokuczliwego, obcego płynu, drugi odsyła do zranienia i blizny. W przypadku katharsis patogen zostaje w całości wydalony i nie pozostawia po sobie śladu. W przypadku traumy wyładowanie emocjonalne pozostawia po sobie bliznę. Sytuacja ta przypomina dwa różne biblijne obrazy przebaczenia, o których piszę szerzej w rozdziale 6. Pierwszy ukazuje całkowite wymazanie dawnego grzechu – to rodzaj przebaczenia, do którego jedynie Bóg jest zdolny. Drugi to przebaczenie jako zakrycie plamy. Plama pozostaje, ale nie skupiamy się na niej, jeśli przebaczamy.

      Trauma, tak jak zakryta plama, oddziałuje na nasze zachowanie. Sprawia, że dotknięty nią człowiek reaguje przesadnie na aktualne wydarzenia z powodu zranienia z przeszłości. Dochodzi też do przeniesienia źródła traumy na inny obiekt związany w jakiś sposób z obiektem z przeszłości, który traumę faktycznie wywołał. Są to dwie patologiczne formy ponownego przeżywania przeszłości.

      Pierwotne i ponowne przeżywanie emocji

      Istnieje pewien styl filozoficznej analizy emocji, który nie jest wprawdzie moim stylem, ale który przypomina mi filozoficzne analizy trybów gramatycznych. Weźmy następujące trzy zdania:

      Drzwi są zamknięte.

      Zamknij drzwi!

      Czy drzwi są zamknięte?

      Wszystkie te zdania, stwierdza tego rodzaju analiza, posiadają pewien wspólny element na poziomie treści, wszystkie mówią bowiem o zamykaniu drzwi. Różnią się jednak

Скачать книгу


<p>78</p>

J. Fenton, Auden’s Enchantment, „New York Review of Books” 2000, no 3.

<p>79</p>

C. Baudelaire, Heautontimoroumenos, tłum. M. Leśniewska, w: tenże, Kwiaty zła, wybór M. Leśniewska i J. Brzozowski, red. i posłowie J. Brzozowski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1990, s. 213.

<p>80</p>

S. Freud, The Complete Psychological Works of Sigmund Freud, trans. J. Strachey, London 1974, vol. 3, s. 30–31, 148–149, 204–206; vol. 7, s. 26–28.