Historie afektywne i polityki pamięci. Отсутствует
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Historie afektywne i polityki pamięci - Отсутствует страница 18
Chciałbym wykorzystać eksperyment myślowy Hume’a – z poczynionymi przeze mnie zmianami – jako okazję do przyjrzenia się dwóm sposobom przeżywania życia. Uważam, że każdy z nich jest częściowo prawdziwy, a częściowo fałszywy. Każdy z nich zasługuje w mojej opinii na korektę uwzględniającą pewne elementy obecne w modelu przeciwnym. Przyjrzyjmy się jednak najpierw samym tym modelom, które prowizorycznie nazywam naukowym i literackim. W modelu naukowym życie jawi się jako sekwencja zdarzeń uporządkowanych liniowo na jednolitej osi czasu, podzielonej na obiektywne odcinki: sekundy, godziny, dni i lata. Na owej osi mogę zaznaczyć przyjemne zdarzenia z mojego życia i na tej podstawie ocenić poziom satysfakcji. W odniesieniu do każdej przeżytej chwili mogę odpowiedzieć sobie na pytanie o moje ówczesne samopoczucie. Dodając do siebie informacje pochodzące z wybranego okresu, mogę zaś spełnić klasyczne utylitarystyczne marzenie i odpowiedzieć na pytanie: Jak bardzo szczęśliwy byłem, dajmy na to, w marcu83?
Zachęceni tą wizją możemy postawić sobie jeszcze ambitniejsze zadanie i zapytać o samopoczucie całej wspólnoty, w więc o to, jak szczęśliwi w kwietniu byli Amerykanie. Na podstawie reprezentatywnej próbki statystycznej powinniśmy móc stwierdzić, jakie było wówczas ich samopoczucie.
Rozważmy teraz następującą kwestię: pisząc ten fragment rozdziału, popijałem co pewien czas kawę, co sprawiało mi dużą przyjemność. To banalne doznanie, nic, nad czym warto by się rozwodzić, a jednak wpłynęło ono pozytywnie na moje samopoczucie. Każdego dnia przydarza się nam wiele takich drobnych przyjemności. Dlaczego więc nie powtórzyć tego miłego doznania związanego z piciem kawy, korzystając z oferowanej mi przez Hume’a możliwości ponownego przeżycia ostatnich dziesięciu lat? Większości doznań z przeszłości nie potrafię sobie przypomnieć. Nie składają się one na spójną historię mojego życia, sprawiają jednak, że postrzegam ostatnie dziesięć lat życia jako stosunkowo udane. Średni poziom satysfakcji z życia, jaką odczuwałem w ostatnich dziesięciu latach, przekonuje mnie, że warto przeżyć ten czas ponownie. Krzywa obrazująca moje samopoczucie została opracowana na podstawie reprezentatywnej próbki doznań, których przyjemnego charakteru nie byłem w pełni świadomy. Nie zmienia to jednak faktu, że właśnie ten „naukowy” zapis ostatnich dziesięciu lat przekonuje mnie do ich ponownego przeżycia. Chociaż z reguły zapominamy banalne doznania i zdarzenia wypełniające minione dziesięć lat naszego życia (jak choćby przyjemne uczucie towarzyszące piciu kawy), to właśnie z nich tak naprawdę składa się nasze życie.
W przypadku literackiej koncepcji życia sami piszemy własną historię, w związku z tym byłoby dla nas lepiej, aby przybrała ona sensowną i spójną formę. Jeśli – parafrazując T.S. Eliota – masz zamiar odmierzać bieg swojego życia łyżeczką do kawy, skazujesz się na egzystencję pozbawioną sensu. Sensowne życie to życie obdarzone pamięcią refleksyjną, a nie złożone z przemijających bez śladu doznań i doświadczeń. To życie, które przybiera formę opowieści godną dobrego Bildungsroman. W takim ujęciu ponowne przeżywanie ostatnich dziesięciu lat bez żadnych towarzyszących temu dodatkowych refleksji to jak konieczność ponownego czytania tego samego rozdziału spowodowana omyłką drukarską: żadnego rozwoju, żadnego głębszego samorozumienia, żadnych korzyści. Nic, tylko kolejne, bliźniaczo do siebie podobne łyki kawy. Co to wszystko ma jednak wspólnego z pamięcią naszych emocji? Całkiem sporo.
Nastroje i emocje
Sądzę, że emocje pasują dobrze do literackiej koncepcji życia, nastroje zaś do koncepcji naukowej. Pamiętamy nasze emocje, tak jak pamiętamy gwałtowne burze, ale z trudem przypominamy sobie nasze nastroje, tak jak z trudem przypominamy sobie przeciętne warunki pogodowe z ubiegłych dni i tygodni. Emocje dobrze współgrają z fabułą (plot), natomiast nastroje z trudem współgrają z historią rozumianą jako proste następstwo zdarzeń (story). Pamiętamy słynne rozróżnienie E.M. Forstera: „Najpierw zmarł król, a następnie zmarła królowa” to historia (story); „Najpierw zmarł król, a następnie królowa umarła z żalu” to fabuła (plot). Fabuła posiada dodatkowy element w postaci motywacji i związków przyczynowo-skutkowych. Nastroje to tylko tymczasowe, ogólne ramy określające nasze samopoczucie. Markotność lub wesołość to właśnie tego rodzaju ramy. Jeśli nastroje powracają w uporczywy sposób, można je uznać także za cechy charakteru. Tu jednak mam na myśli nastroje jako tymczasowe ramy określające nasze samopoczucie. Mówiąc, że Lenora jest w ponurym nastroju, odnoszę się do jej obecnego samopoczucia i nie twierdzę wcale, że jest z natury osobą ponurą. Może być w tym momencie w ponurym nastroju, ale z usposobienia może być całkiem pogodna. Nastroje są trudno uchwytne. Do ich opisania potrzeba pisarza pokroju Prousta, podczas gdy do stworzenia fabuły opartej na uczuciach i emocjach, na przykład lęku o zapewnienie sobie środków do życia, wystarczy w zupełności Somerset Maugham.
Nastroje są dlatego tak trudne do zapamiętania, że – w przeciwieństwie do emocji – nie posiadają konkretnego intencjonalnego przedmiotu. Jakiś przedmiot, czasami całkiem banalny, może stać się przyczyną wystąpienia jakiegoś nastroju. Po odłożeniu słuchawki automat telefoniczny zwraca ci monetę, którą wcześniej do niego wrzuciłeś, i ten fakt sprawia, że dzień wydaje ci się udany. Ale twój dobry nastrój nie wynika z tego, że odzyskałeś swoją monetę.
Nie wierzysz w to, że czarny kot, który przebiegł ci drogę, naprawdę przyniesie ci pecha. Czarny kot prowokuje jednak złe myśli i niepokojące skojarzenia, co wpływa na pogorszenie twojego nastroju. Ale i w tym przypadku twój nastrój nie ma bezpośredniego związku z czarnym kotem.
Nastroje to nie drobne emocje, nawet jeśli banalne powody potrafią wywołać zmianę nastroju. Nastroje odgrywają ważną rolę w naszym życiu – tym, które właśnie przeżywamy, a nie tym, które sobie przypominamy. Nastrój wpływa na naszą pamięć. Dobry nastrój sprzyja przywoływaniu dobrych, pozytywnych wspomnień, zły – pojawianiu się negatywnych. Interesuje nas jednak nie tyle wpływ nastroju na nasze wspomnienia, ile sposób, w jaki pamiętamy nasze nastroje.
Seria odkrywczych eksperymentów przeprowadzonych przez Daniela Kahnemana i jego współpracowników ukazuje wyraźnie różnicę między życiem przywoływanym we wspomnieniu a życiem przeżywanym. Uczestników eksperymentu poproszono, aby zanurzyli ręce w zimnej wodzie. Za pierwszym razem trzymali je przez minutę w wodzie o temperaturze 14 stopni Celsjusza. Za drugim razem eksperyment trwał pół minuty dłużej. Najpierw badani (ci sami, którzy brali udział w pierwszej próbie) trzymali ręce w nieprzyjemnie zimnej wodzie (o temperaturze 14 stopni Celsjusza) przez minutę, tak jak poprzednio, ale na pozostałe pół minuty temperaturę wody nieznacznie podniesiono (do 15 stopni, przez co stała się odczuwalnie cieplejsza). Po siedmiominutowej przerwie te same osoby zaproszono do udziału w trzecim eksperymencie. Tym razem pozwolono im wybrać, czy chcą wziąć udział ponownie w pierwszej próbie (która, jak wiemy, trwała krócej), czy w drugiej (która trwała dłużej).
Większość uczestników wolała powtórzyć eksperyment, który trwał dłużej. Wiemy, że drugi wiązał się z identycznym dyskomfortem jak pierwszy oraz z dodatkowym półminutowym okresem nieco mniejszego dyskomfortu. Kahneman tłumaczy ten osobliwy wybór tym, że wspomnienia przykrego doznania nie determinuje czas jego trwania, ale moment jego największego
83
D. Kahneman,