Prosta metoda jak skutecznie rzucić palenie. Аллен Карр
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Prosta metoda jak skutecznie rzucić palenie - Аллен Карр страница 4
Wierzyłem jedynie, że mogę każdemu pokazać, jak działa nikotynowa pułapka i ujawnić fałsz wyobrażeń, takich jak te:
• Palenie jest przyjemne.
• Palenie jest twoją suwerenną decyzją.
• Palenie rozprasza nudę i łagodzi stres.
• Palenie uwalnia od napięć i poprawia koncentrację.
• Żeby rzucić palenie, musisz mieć silną wolę.
• Uzależnienie trwa do końca życia.
• Świadomość zagrożeń dla zdrowia zwiększa motywację do odstawienia papierosów.
• Substytuty nikotyny pomagają wyjść z nałogu.
W szczególności wierzyłem naiwnie, że raz usłyszawszy o tym, jak łatwo jest rzucić palenie bez przykrego okresu złego samopoczucia i frustracji, cały świat zachwyci się moją metodą i zacznie ją stosować.
Myślałem, że moim jedynym przeciwnikiem będą koncerny tytoniowe. W rzeczywistości miałem jednak przeciwko sobie tych, których uważałem za swoich naturalnych sprzymierzeńców: media, rząd, organizacje zajmujące się zwalczaniem palenia oraz środowiska medyczne.
Być może widziałeś film Siostra Kenny. Opowiada on o czasach epidemii wirusa polio. Choroba ta budziła wtedy taką samą grozę, jak dzisiaj rak. Wirus polio nie tylko prowadził do paraliżu kończyn, również je zniekształcał. Rutynowe działanie lekarskie polegało na umieszczeniu kończyn w specjalnych szynach, aby zapobiec zniekształceniu. Wynikiem tego sposobu leczenia był paraliż na całe życie.
Siostra Kenny sądziła, że szyny utrudniają leczenie, a mięśnie wymagają raczej rehabilitacji, aby mogły podjąć na nowo swoje zadania. Ale siostra Kenny nie była lekarzem, była zwykłą pielęgniarką. Jak śmiała wkroczyć na teren zastrzeżony dla specjalistów? To, że znalazła rozwiązanie problemu, nie miało żadnego znaczenia, nawet jeśli okazało się skuteczne. Dzieci pozostające pod jej opieką wiedziały, że to ona ma słuszność, i wiedzieli o tym ich rodzice. Mimo to instytucje medyczne nie tylko nie wspierały jej metod, ale wręcz zakazywały ich stosowania. Dopiero po dwudziestu latach oficjalna medycyna zaakceptowała oczywistość.
Znałem ten film, zanim odkryłem metodę EASYWAY. Bardzo mnie zaciekawił i czułem, że jest w nim ziarno prawdy. Dopatrzyłem się jednak także sporej domieszki fikcji w stylu Hollywood. To nieprawdopodobne, żeby zwykła pielęgniarka odkryła coś, czego nie zdołały odkryć połączone siły wyspecjalizowanych instytucji medycznych. Przecież lekarze specjaliści nie byliby chyba takimi dinozaurami, jak te postacie z filmu? Czy to możliwe, żeby dwadzieścia lat zajęło im dostrzeżenie oczywistości? Ale mówi się, że życie przerasta fikcję. Przykro mi, że zbyt pochopnie przypisałem przesadę autorom tego filmu.
Nawet w dzisiejszych czasach łatwego przepływu informacji, dysponując dostępem do mediów, w ciągu dwudziestu lat nie zdołałem uzyskać powszechnego poparcia dla swojej metody. Sam widzisz: czytasz tę książkę być może tylko dlatego, że polecił ci ją znajomy były palacz. Zabrakło mi finansowego wsparcia ze strony powołanych do tego instytucji. Tak jak siostra Kenny działam w pojedynkę. Tak jak ona, cieszę się sławą dlatego jedynie, że moja metoda pomaga ludziom. Uchodzę za guru palaczy wychodzących z nałogu. Tak jak siostra Kenny, udowodniłem, że moja metoda działa. Trudno mi pojąć, dlaczego nadal powszechnie stosuje się procedury będące odwrotnością tych właściwych.
W obecnym wydaniu moja książka kończy się tymi samymi słowami, co jej pierwszy manuskrypt: „Powiał wiatr przemian. Poruszył pierwszą grudkę śniegu, i mam nadzieję, że ta książka pomoże przemienić ją w wielką lawinę”.
To wszystko, co napisałem powyżej, nie przekreśla mojego szacunku dla instytucji medycznych. W żadnym wypadku. Jeden z moich synów jest lekarzem. Uważam, że to najszlachetniejszy z zawodów. Niejeden lekarz specjalista poleca naszą klinikę swoim pacjentom, i co jeszcze bardziej zaskakujące, wśród naszych pacjentów jest większy odsetek osób związanych z medycyną niż z jakąkolwiek inną profesją.
Początkowo przedstawiciele zawodów medycznych traktowali mnie jak kogoś w rodzaju znachora albo szarlatana. W sierpniu 1997 roku otrzymałem zaszczytne zaproszenie do wygłoszenia wykładu na X Światowej Konferencji „Tytoń albo zdrowie”, która odbyła się w Pekinie. Prawdopodobnie wtedy po raz pierwszy zaproszono prelegenta spoza środowisk lekarskich. Było to miarą pewnej zmiany w stosunku lekarzy do mojej metody.
Ale osiągnąłem swoim wykładem niewiele więcej, niż gdybym mówił do ściany. Kiedy się okazało, że plastry i guma do żucia z nikotyną nie rozwiązują problemu, sami palacze rozumieli już, że nie można wyleczyć pacjenta z nałogu, aplikując mu ten sam środek uzależniający w innej postaci. To tak, jakby ktoś powiedział heroiniście: nie pal heroiny, palenie jest niebezpieczne, lepiej wstrzyknij ją sobie w żyłę (w żadnym wypadku nie próbuj tego z nikotyną, w postaci zastrzyku zabiłaby cię na miejscu). Ponieważ środowiska lekarskie, media ani organizacje powołane do zwalczania nałogu nikotynowego nie znają sposobu na skuteczne leczenie, koncentrują się na powtarzaniu w kółko tego samego: palenie jest szkodliwe dla zdrowia, nieestetyczne, aspołeczne, kosztowne. Jakoś nie potrafią zauważyć, że powody, dla których nie należy palić, nikogo nie powstrzymały od uzależnienia. Prawdziwym zadaniem terapii jest usunięcie powodów, dla których palacz sięga po papierosy.
W międzynarodowym „dniu bez papierosa” znany medialny ekspert medyczny powiedział coś w tym rodzaju: „To dzień, w którym wszyscy palacze rzucają palenie”. Każdy palacz dobrze wie, że to jest właśnie ten dzień w roku, kiedy pali się więcej i bardziej demonstracyjnie, niż zwykle, ponieważ palacze źle znoszą pouczanie, zwłaszcza przez tych, którzy nie rozumieją ich i mają za głupców.
Kto nie rozumie palaczy i nie zna metody, która pozwoliłaby im wyjść z nałogu bezboleśnie, łatwo udziela dobrych rad. „Spróbujże tego sposobu, a jeśli on ci nie pomoże, spróbuj tamtego”. Wyobraźmy sobie, że istnieje dziesięć różnych sposobów na zapalenie wyrostka robaczkowego. Powiedzmy, pierwszy pomagałby 10% pacjentów, co oznacza, że 90% leczonych tą metodą musiałoby umrzeć – a ostatni pomagałby już 95% pacjentów. Gdyby ten dziesiąty sposób był znany już od 20 lat, to czy lekarze specjaliści nadal stosowaliby dziewięć pozostałych?
Jeden z lekarzy obecnych na tamtej konferencji zwrócił mi uwagę na coś, czego sam nie dostrzegłem. Lekarz stwierdził, że byłby winny błędu w sztuce, gdyby nie zalecał swoim pacjentom najskuteczniejszej metody rzucenia. Paradoksalnie był on wielkim zwolennikiem nikotynowej terapii zastępczej (tabletki, plastry i guma do żucia z nikotyną). Nie jestem mściwy, ale bez trudu mogę go sobie wyobrazić jako ofiarę jego własnych przekonań.
Rząd brytyjski regularnie topi miliony funtów w kampaniach ostrzegających młodzież przed szkodliwością palenia. To tak samo skuteczne, jak wydawanie pieniędzy na przekonywanie ich, że jazda rozpędzonymi motocyklami jest śmiertelnie niebezpieczna. Autorzy takich akcji nie biorą pod uwagę tego, że każdy