Prosta metoda jak skutecznie rzucić palenie. Аллен Карр
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Prosta metoda jak skutecznie rzucić palenie - Аллен Карр страница 5
Jednak wierzę w to, że nasz sukces w końcu poruszy lawinę. To, co udało się osiągnąć po dwudziestu latach, jest jeszcze kroplą w morzu. Jestem wdzięczny milionom byłych palaczy, którzy zgłosili się do naszych klinik, przeczytali moją książkę albo korzystali z materiałów wideo i polecili metodę EASYWAY swoim krewnym, znajomym, każdemu, kto chciał o niej słuchać. Chciałbym, żeby czynili to nadal. Lawina się jednak nie potoczy, póki środowiska lekarskie, media, instytucje zajmujące się zdrowiem społeczeństwa, nie zaprzestaną propagowania metod mniej skutecznych. Póki nie zauważą, że EASYWAY jest czymś więcej, niż tylko jedną z wielu metod, ale że jest JEDYNĄ SKUTECZNĄ METODĄ.
Nie oczekuję, że już w tym momencie przyznasz mi rację. Lecz kiedy przeczytasz książkę, zrozumiesz, co mam na myśli. Nawet ci względnie nieliczni nasi pacjenci, którzy ponieśli porażkę, często zamierzają ponowić próbę, twierdząc, że jest to najlepsza z metod, z jakimi mieli do czynienia.
Jeśli po przeczytaniu tej książki uznasz, że masz wobec mnie jakiś dług wdzięczności – możesz uczynić wiele, by ten dług spłacić. Nie tylko polecając metodę EASYWAY swoim znajomym. Możesz publicznie zabrać głos w sprawie tej metody, dzwonić lub pisać do nadawców programów antynikotynowych i pytać, dlaczego o niej nie wspominają. Wtedy dopiero lawina ruszy i jeśli tego dożyję, będę najszczęśliwszym z ludzi.
Obecne wydanie książki przypadło w dwudziestą drugą rocznicę odkrycia metody EASYWAY. Przedstawia ono najnowszy stan wiedzy o tym, jak rzucać palenie łatwo i bezboleśnie. Teraz, gdy siedzę przy laptopie, w którym znajduje się plik z tym tekstem, aż trudno mi uwierzyć, że jego pierwszą wersją był niezbyt wyraźny maszynopis wystukany na starej maszynie do pisania marki Underwood. Piętnastego lipca 1985 roku, kiedy zgasiłem swojego ostatniego papierosa, wiedziałem już na pewno, że odkryłem coś, o czym marzy każdy palacz: szybki i bezbolesny sposób wydostania się z niewoli nałogu. Nie byłem tylko całkiem pewny, czy umiem przekonać o tym choćby jednego palacza, nie mówiąc już o reszcie świata. Cztery miliony (dziś to już 8,5 mln – przyp. wydawcy) sprzedanych egzemplarzy książki i dwadzieścia przekładów na obce języki to sukces, który przekroczył moje wyobrażenia o możliwościach metody EASYWAY.
Kiedy zaczynałem w naszym domu w Raynes Park, była przy mnie tylko moja żona Joyce. Dziś istnieje sieć siedemdziesięciu klinik EASYWAY w trzydziestu krajach świata. Trzydzieści lat odpalania papierosa od papierosa wspominam teraz jak zły sen i cieszę się, że mam okazję podziękować moim współpracownikom, wydawcom, milionom byłych palaczy, którzy skorzystali z metody EASYWAY, bo dzięki nim przez te ostatnie dwadzieścia lat byłem szczęśliwy.
Czujesz się przygnębiony? Nie ma powodu. Zdarzyły mi się w życiu wspaniałe chwile, a najwspanialszą z nich była chwila mojej ucieczki z niewoli nałogu. Udało mi się to dwadzieścia lat temu i do dziś nie posiadam się z radości. Nie upadaj na duchu, wszystko będzie dobrze. Jesteś na najlepszej drodze, by wkrótce osiągnąć to, o czym marzy każdy palacz. Wolność!
1. Naprawdę ciężkiego przypadku nigdy nie spotkałem
Być może powinienem zacząć od swoich własnych kwalifikacji jako autora tej książki. Nie, nie jestem ani lekarzem, ani psychologiem. Ale mogę przedstawić znacznie poważniejsze referencje. Trzydzieści trzy lata swojego życia przeżyłem jako nałogowy palacz. Pod koniec tego okresu paliłem do stu papierosów dziennie, jeśli dzień był ciężki, nigdy jednak nie schodziłem poniżej sześćdziesięciu.
Miałem za sobą dziesiątki prób rzucenia. Kiedyś udało mi się zerwać z tym na pół roku, ale przez cały czas czułem się strasznie, jakbym torturował sam siebie, ciągle przystawałem przy palaczach, by przynajmniej poczuć zapach dymu, i zawsze podróżowałem w wagonach dla palących.
Dla wielu palaczy wchodzi w grę motywacja zdrowotna: „muszę to rzucić, zanim się zaczną kłopoty”. Doszedłem już do tego stadium, w którym naprawdę czułem, że palenie mnie zabija. Dręczył mnie uporczywy kaszel i nieustające bóle głowy. Żyła na moim czole pulsowała bez przerwy i naprawdę się obawiałem, że w każdej chwili coś może trzasnąć w naczyniach krwionośnych mojego mózgu, po czym umrę na wylew. Byłem pełen niepokoju, ale niepokój nie pomagał mi się zatrzymać.
Przeciwnie, na tym etapie już prawie nie myślałem o rzucaniu palenia, i to wcale nie dlatego, że lubiłem smak papierosów. W niektórych momentach swojego życia wielu palaczy ulega złudzeniu, że papierosy im smakują, ale mnie się tak nigdy nie wydawało. Nie przepadałem za smakiem i zapachem, lecz wierzyłem, że papieros przynosi mi odprężenie. Dodawał odwagi i pewności siebie, dlatego byłem tak znękany, kiedy próbowałem obejść się bez niego, i życie zaczynało mi się wówczas wydawać nic niewarte.
Pewnego razu żona wysłała mnie do hipnoterapeuty. Nie wiedząc nic o hipnozie, od początku odnosiłem się do tego pomysłu raczej sceptycznie. Spodziewałem się przenikliwego spojrzenia, sugestywnego głosu i wahadełek w ruchu. O nałogu miałem opinie mniej więcej takie same, jak większość palaczy, z jednym wyjątkiem – nie uważałem, że jest on świadectwem słabości charakteru. Potrafiłem utrzymać pod kontrolą każdą inną dziedzinę swojego życia, lecz jeśli chodzi o nikotynę, byłem całkowicie w jej mocy. Wyobrażałem sobie, że hipnoza ma za zadanie wzmocnić moją wolę, i choć nie zamierzałem stawiać oporu (jak większość palaczy sam pragnąłem rzucić palenie), nie spodziewałem się, żeby ktokolwiek mnie przekonał, że mogę bez tego żyć.
Ta sesja wydawała mi się czystą stratą czasu. Hipnoterapeuta kazał mi robić wszystko to, co pacjenci robią podczas takiej sesji: podnosiłem ramiona, zamykałem oczy. Nie wydarzyło się nic ciekawego. Nie usnąłem i nie wpadłem w trans. Lecz mimo wszystko, po tym spotkaniu nie tylko przestałem palić, ale nawet przechodziłem z radością przez pierwszy okres abstynencji.
Zanim jednak wyruszysz na poszukiwanie hipnoterapeuty, chciałbym coś jeszcze wyjaśnić. Hipnoterapia jest sposobem komunikacji, i jeśli nadany zostanie niewłaściwy przekaz, nie przestaniesz palić. Nie chciałbym krytykować mojego hipnoterapeuty, bo gdybym wtedy do niego nie poszedł, nie doszedłbym do miejsca, w którym jestem dziś. Lecz jeśli rzuciłem palenie, nie stało się to dzięki tej sesji, tylko niezależnie od niej. Nie zamierzam zwalczać hipnoterapii, wprost przeciwnie. Opiera się ona jednak na sile sugestii, dlatego może zarówno pomóc, jak zaszkodzić. Nie umawiaj się z hipnoterapeutą, jeśli nie został ci polecony przez kogoś, do kogo możesz mieć całkowite zaufanie.
W ciągu tych ciężkich lat, które przeżyłem jako palacz, sądziłem, że nie jestem w stanie żyć bez papierosów, i wolałbym raczej umrzeć, niż się ich wyrzec. Czasem ktoś pyta mnie, czy nigdy mi ich nie brakowało. Odpowiedź brzmi: Nie, nigdy, absolutnie nigdy. Moje życie jest satysfakcjonujące. Gdybym umarł z powodu palenia, nie byłoby w tym nic dziwnego. Miałem szczęście, ale najlepsza rzecz, jaka mi się zdarzyła, to ta, że uwolniłem się od koszmaru zależności, wyrwałem się z niewoli przymusu, który kazał mi zdrowiem i życiem płacić za wątpliwy przywilej palenia.
Chciałbym cię też zapewnić, że nie wierzę w cuda,