Naśladowca. Erica Spindler

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Naśladowca - Erica Spindler страница 3

Naśladowca - Erica  Spindler

Скачать книгу

8.25

      Śledcza Mary Catherine Riggio, na którą wszyscy poza matką mówili M.C., skinęła głową porucznikowi Spillare, który pojawił się na miejscu zbrodni. Żaden z kolegów, widząc to chłodne pozdrowienie, nie domyśliłby się, że mieli romans w czasach, kiedy Spillare był w separacji z żoną.

      Jednak to się skończyło. Spillare wrócił do żony, a ona odzyskała zdrowy rozsądek. Wystarczająco długo była zapatrzona w starszego kolegę, który był powszechnie znany w policji w Rockford. Opowieści o jego osiągnięciach podziałały na nią jak afrodyzjak. Inne kobiety wolały słuchać słodkich głupstw szeptanych im do ucha, ale ją podniecały opowieści o strzelaninach i złapanych bandytach.

      Nikt nigdy nie powiedział o niej, że jest typowa.

      Po skończonym romansie doszła jednak szybko do siebie, a nawet wyciągnęła wielce pouczający wniosek – nigdy nie należy wchodzić w osobiste układy ze zwierzchnikami. Obiecała sobie, że już nie popełni tego błędu.

      M.C. podeszła do porucznika, zaraz też dołączył do niej jej partner, Tom White. Miał trzydzieści parę lat, był czarny i bardzo przystojny. Właśnie urodziło mu się trzecie dziecko i wyglądał na niedospanego. Jednak był świetnym policjantem i chociaż od niedawna pracował z M.C., szło im nadspodziewanie dobrze. Może dlatego, że darzył ją szacunkiem, ufał jej instynktowi i nie zgrywał się na silniejszego i ważniejszego.

      Podczas lat spędzonych w wydziale zabójstw współpracowała z różnymi ludźmi. Zawsze traktowała swoją pracę niezwykle poważnie i nie próbowała tego ukrywać. Była też twarda i wymagająca w stosunku do siebie i swoich partnerów. Wiedziała, że gdyby trochę złagodniała, koledzy bardziej by ją lubili, jednak nie zamierzała się zmieniać. Robiła, co uważała za słuszne, nie zważając na opinie innych, nawet Briana Spillarego.

      Jeśli brakuje im czułości, to niech sobie kupią misia, powtarzała w duchu.

      – Wygląda znajomo, co?

      – Aż za bardzo. – Porucznik skinął głową.

      Pięć lat temu trzy podobne morderstwa wstrząsnęły tutejszą społecznością. Rockford nie było duże, leżało w bezpiecznej odległości stu pięćdziesięciu kilometrów na zachód od Chicago, a dalej rozciągały się pola uprawne. Wydawało się więc, że jest tu bezpiecznie. Toteż te morderstwa wywołały prawdziwą panikę. M.C. zajmowała się wówczas patrolowaniem miasta i pamiętała, że co rusz wzywano wtedy policję w zupełnie błahych sprawach.

      Trzecie morderstwo było ostatnim z serii. Życie powoli wróciło do normalności.

      Czyżby tylko na parę lat?

      Przyjrzała się uważniej Brianowi, który nie pracował już w wydziale zabójstw. Awansował na szefa jednej z komórek w Centralnym Biurze Śledczym, które nadzorowało pracę policji w Rockford i zajmowało się kontrolowaniem prowadzonych przez nią dochodzeń.

      Rozumiała jednak jego obecne zainteresowanie. Był przecież jednym ze śledczych prowadzących tę sprawę. Drugim była Kitt Lundgren.

      M.C. próbowała wydobyć z zakamarków pamięci wszystkie związane z nią szczegóły, a zwłaszcza te dotyczące porucznik Lundgren. Śledztwo potraktowano priorytetowo, a Kitt była za nie osobiście odpowiedzialna. Stało się ono jednak jej obsesją do tego stopnia, że przestała się zajmować innymi sprawami, a nawet słuchać poleceń zwierzchników. W wydziale krążyły plotki o jej problemach z alkoholem. Ten i ów przebąkiwał, że to z powodu jej zaniedbań morderca wymknął im się z rąk. W końcu Kitt została wysłana na przymusowy urlop, połączony podobno z psychoterapią, z którego wróciła całkiem niedawno.

      M.C. zmarszczyła brwi.

      – Porucznik Lundgren już tu jedzie, prawda?

      Brian skinął głową.

      – Należy jej się po tym wszystkim, co przeszła. Powinnaś jej pozwolić… – zawiesił głos.

      – Przyjechał już anatomopatolog – wtrącił Tom White.

      Urząd koronera zatrudniał dwóch sądowych anatomopatologów. Pojawiali się przy każdym zgonie, oficjalnie uznawali kogoś za zmarłego, badali i fotografowali ciało, a następnie przewozili je do kostnicy na sekcję.

      Tym razem przyjechał Frances Roselli, starszy od Briana, niski, schludnie ubrany mężczyzna, który był z pochodzenia Włochem.

      – Dawno cię nie widziałem, Frances – powiedział Brian, podchodząc do niego.

      – Moim zdaniem im rzadziej mnie widujesz, tym lepiej – odparł Roselli. – Tylko nie bierz tego do siebie.

      – Masz rację – zaśmiał się Brian. – Znasz poruczników Riggio i White’a?

      – Tak, jasne. – Skinął im głową. – Witam. No i co tu mamy?

      – Dziesięcioletnie dziecko – odparła M.C. – Wygląda na to, że je uduszono.

      Roselli spojrzał na Briana, jakby oczekiwał potwierdzenia.

      – Tak właśnie działał Morderca Śpiących Aniołków – zauważył.

      – Niestety, wiele wskazuje na to, że powrócił.

      Anatomopatolog westchnął głęboko.

      – Miałem nadzieję, że to się już skończyło!

      – Mnie to mówisz?! – jęknął Brian. – Dziennikarze znowu na nas wsiądą!

      M.C. spojrzała na Toma.

      – Możesz zorganizować mały obchód, żeby sprawdzić, czy sąsiedzi czegoś nie zauważyli?

      Porucznik White skinął głową.

      – Dobrze, natychmiast wyznaczę do tego kilku mundurowych.

      – Ten dom jest na sprzedaż. Chcę znać agencje, w których go zgłoszono i nazwiska osób zainteresowanych kupnem i oględzinami.

      – Poza tym wygląda tak, jakby niedawno go malowano – zauważył Tom. – Sprawdzę też malarzy i ich pomocników.

      – Świetnie – rzuciła M.C., a następnie zwróciła się do anatomopatologa: – Kiedy dostanę raport z wynikami sekcji?

      – Najwcześniej dziś wieczorem.

      – Dobrze, zadzwonię o szóstej.

      ROZDZIAŁ PIĄTY

      Wtorek, 7. marca 2006

      godz. 8.40

      Kitt zatrzymała forda taurusa przed niewielkim domkiem, zastawiając przy tym jakiś samochód. Żeby powstrzymać gapiów i zostawić trochę miejsca do parkowania, policjanci odgrodzili część ulicy taśmą. Za nią zauważyła furgonetkę z urzędu koronera, kilka wozów patrolowych, a także

Скачать книгу