Bastion. Стивен Кинг

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Bastion - Стивен Кинг страница 69

Bastion - Стивен Кинг

Скачать книгу

i dużą szklankę mleka. Mike zaczął pić zupę, a Nick usiadł ze swoim termosem w korytarzu. Zaniesie Billy’ego na dół, jednak najpierw musi coś przekąsić. Był głodny.

      Pijąc zupę, w zamyśleniu popatrywał na więźnia.

      – Zastanawiasz się, jak się czuję? – zapytał Mike.

      Nick kiwnął głową.

      – Tak samo jak rano, kiedy stąd wychodziłeś – odparł tamten. – Wykrztusiłem z siebie prawie funt flegmy, a moja mama zawsze mówiła, że kiedy odpluwasz flegmę, szybciej ci się poprawia. Może to choróbsko potraktuje mnie ulgowo. Jak myślisz, wykaraskam się z tego?

      Nick wzruszył ramionami. Wszystko możliwe.

      – Jestem silny jak byk – dodał Mike. – Myślę, że to nic strasznego. Chyba zwalczę to w sobie. Hej, stary, posłuchaj, wypuść mnie stąd. Błagam cię, kurwa, puść mnie.

      Nick pokręcił głową.

      – Cholera, przecież masz spluwę. Nic od ciebie nie chcę. Chciałbym wydostać się z miasta. Tylko najpierw muszę spotkać się z żoną… zobaczyć, co u niej słychać.

      Nick wskazał lewą rękę Mike’a, na której nie było obrączki.

      – Tak, rozwiedliśmy się, ale ona wciąż tu mieszka, przy Ridge Road. Chciałbym do niej zajrzeć. Co ty na to, stary? Daj mi szansę. Nie trzymaj mnie zamkniętego w tej pułapce na myszy.

      Nick podniósł się powoli, wrócił do biura i wysunął szufladę biurka. Klucze leżały na swoim miejscu. Nie sposób było zaprzeczyć logice rozumowania Mike’a, raczej nie mogli liczyć na to, że ktoś nagle się pojawi i uratuje ich. Wyjął klucze i wrócił do aresztu. Wybrał klucz, który pokazał mu wcześniej Wielki John Baker, z kawałkiem białego przylepca, i wrzucił go przez kraty do celi Mike’a Childressa.

      – Dzięki – wybełkotał Mike. – Wielkie dzięki. Przepraszam, że tak ci dołożyliśmy. Przysięgam na Boga, to był pomysł Raya, nie mój. Ja i Vince próbowaliśmy go powstrzymać, ale kiedy Ray się schlał, zaczynał świrować…

      Drżącą ręką wsunął klucz do zamka.

      Nick cofnął się, opierając dłoń na kolbie pistoletu.

      Drzwi celi otworzyły się i Mike wyszedł na zewnątrz.

      – Mówiłem prawdę – powiedział. – Chcę się tylko wyrwać z tego miasta.

      Kiedy mijał Nicka, na jego wargach pojawił się niepewny uśmieszek. Po chwili wybiegł na zewnątrz.

      Nick wrócił do biura i również wyszedł na zewnątrz. Mike stał na chodniku i opierając dłoń na parkometrze, lustrował pustą ulicę.

      – Mój Boże… – wymamrotał i spojrzał na Nicka. – Jest aż tak źle? Aż tak?

      Nick kiwnął głową, nie odrywając dłoni od kolby broni. Mike chciał coś powiedzieć, ale nagle dostał ataku kaszlu. Zasłonił usta, po czym otarł wargi rękawem.

      – Na rany Chrystusa, spierdalam stąd – powiedział. – I tobie, niemowo, jeśli masz dość oleju w głowie, radzę zrobić to samo. To jest jak czarny mór albo coś w tym rodzaju.

      Nick wzruszył ramionami. Mike pomaszerował w głąb ulicy. Szedł coraz szybciej i szybciej, aż w końcu zaczął biec. Nick obserwował go, póki nie zniknął z pola widzenia, a potem wrócił do biura.

      Było mu teraz trochę lżej na sercu i doszedł do wniosku, że postąpił słusznie, wypuszczając Mike’a. Położył się na pryczy i prawie natychmiast zasnął.

* * *

      Przespał całe popołudnie i choć obudził się spocony, czuł się nieco bardziej rześko. Wśród wzgórz szalała burza – Nick nie słyszał grzmotów, ale widział błękitnobiałe zygzaki błyskawic uderzających w stoki. Jednak tej nocy nawałnica nie dotarła do Shoyo.

      O zmierzchu Nick wybrał się do salonu radiowo-telewizyjnego Pauliego, gdzie dokonał kolejnego włamania. Zostawił przy kasie kartkę i zabrał do biura szeryfa mały telewizor Sony. Włączył go i przez chwilę skakał po kanałach. Na CBS pokazywano planszę z napisem „Przepraszamy za usterki”. Na ABC leciał film Kocham Lucy, a na NBC powtarzano jeden z odcinków nowego serialu, którego bohaterka, młoda ładna dziewczyna, usiłuje zdobyć posadę mechanika w firmie samochodowej. Stacja z Texarkany, prezentująca głównie stare filmy, teleturnieje oraz programy religijne, w ogóle przerwała nadawanie.

      Nick wyłączył telewizor, poszedł do baru i przyrządził zupę oraz kanapki dla dwóch osób. Wydawało mu się nieco dziwne, że wszystkie lampy uliczne wciąż się palą i cała Main Street skąpana jest w silnym białym świetle. Włożył kanapki i termosy z zupą do koszyka z pokrywką, a gdy szedł do domu Jane Baker, podbiegło do niego cztery czy pięć wygłodniałych kundli zwabionych zapachem jedzenia. Nick wyjął broń, ale nie miał serca jej użyć, dopóki jeden z psów nie rzucił się na niego. Pociągnął za spust, a kula z wizgiem odbiła się od chodnika kilka stóp przed nim, pozostawiając na płycie srebrzysty ślad ołowiu. Nie usłyszał huku, ale poczuł szarpnięcie odrzutu.

      Psy uciekły w popłochu.

      Jane Baker spała, jej czoło i policzki były rozpalone, a oddech powolny i wysilony. Wydała się Nickowi straszliwie wycieńczona. Mokrym ręcznikiem otarł jej twarz. Zostawił na stoliku nocnym jedzenie, po czym wszedł do salonu i włączył stojący tam duży kolorowy telewizor.

      CBS nie nadawała przez całą noc. NBC miała normalny program, ale obraz stacji ABC zaczął się zacierać, śnieżyć aż w końcu zupełnie zanikł – i po jakimś czasie znów się pojawił. Na kanale ABC puszczano wyłącznie powtórki, jakby jego łączność z resztą sieci została przerwana. Dla Nicka nie miało to znaczenia, bo czekał na wiadomości.

      Kiedy się wreszcie rozpoczęły, zaskoczyły go. Epidemia supergrypy, jak ją obecnie nazywano, była tematem numer jeden, lecz prezenterzy obu stacji stwierdzili, iż została opanowana. W Centrum Badań Chorób Zakaźnych w Atlancie opracowano szczepionkę przeciwko tej nowej odmianie grypy i w przyszłym tygodniu każdy miał ją otrzymać od swojego domowego lekarza. Sytuacja w Nowym Jorku, San Francisco, Los Angeles i Londynie była poważna, jednak i tam rozwój epidemii udało się zahamować. W niektórych rejonach zakazano publicznych zgromadzeń.

      A tutaj zostało skasowane całe miasto, pomyślał Nick. Kto tu z kogo robi balona?

      Prezenter dodał na koniec, że drogi dojazdowe do większości dużych aglomeracji zostały odcięte; wszystkie te restrykcje zostaną zniesione, gdy tylko szczepionka znajdzie się w powszechnym użyciu.

      Kolejne wiadomości dotyczyły wypadku samolotu w Michigan i reakcji członków Kongresu na ostateczną decyzję Sądu Najwyższego w kwestii praw gejów.

      Nick wyłączył telewizor i wyszedł na werandę. Była tam zamontowana ławka huśtawka. Usiadł na niej. Kołysanie się w przód i w tył wpływało na niego kojąco, uspokajało go. Nie słyszał skrzypienia zardzewiałych zawiasów, które John Baker zapomniał naoliwić. Obserwował unoszące się pośród

Скачать книгу