Autopsja. Tess Geritsen
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Autopsja - Tess Geritsen страница 6
![Autopsja - Tess Geritsen Autopsja - Tess Geritsen Джейн Риццоли и Маура Айлз](/cover_pre421208.jpg)
– I nikt w biurze lekarza sądowego nie zauważył, że żyje?
– Przywieziono ją, kiedy zajmowaliśmy się innymi przypadkami. Na autostradzie była kraksa, a do tego mieliśmy zaległości z poprzedniej nocy.
– Teraz dochodzi dziewiąta. Nikt przez ten czas nie zbadał tej kobiety?
– Umarłym się nie spieszy.
– Więc po prostu wędrują do chłodni?
– Potem bierzemy ich na stół.
– Co by było, gdyby pani nie usłyszała, że się rusza? – Lekarz odwrócił się, by na nią spojrzeć. – Czy to znaczy, że zostałaby tam aż do następnego ranka?
Maura poczuła, że się rumieni.
– Tak – przyznała.
– Doktorze Cutler, na OIOM-ie jest wolne łóżko – wtrąciła się pielęgniarka. – Chce pan ją tam położyć?
Lekarz skinął głową.
– Nie wiemy, jakie środki zażyła, więc chcę, żeby była monitorowana. – Spojrzał na pacjentkę, która teraz miała zamknięte oczy. Jej wargi poruszały się bezgłośnie, jakby w niemej modlitwie. – Biedaczka już raz umarła. Nie pozwólmy, żeby to się powtórzyło.
Nim Maura zdążyła przekręcić klucz w zamku, usłyszała dzwoniący telefon. Szamocząc się z kluczami, otworzyła drzwi i pobiegła do salonu, lecz telefon ucichł. Dzwoniący nie zostawił wiadomości. Przejrzała listę połączeń na wyświetlaczu, ale ostatnie nazwisko nic jej nie mówiło: ZOE FOSSEY. Czyżby pomyłka?
Nie będę się tym martwiła, pomyślała i ruszyła w stronę kuchni.
Teraz zadzwoniła jej komórka. Wygrzebała ją z torebki i zobaczyła na ekraniku, że dzwoni jej kolega, doktor Abe Bristol.
– Halo, Abe?
– Mauro, opowiedz mi, co się dziś wieczorem zdarzyło na pogotowiu?
– Skąd wiesz?
– Miałem już trzy telefony. Dzwonili z „Globe”, z „Heralda” i z telewizji.
– Czego chcieli?
– Pytali o trupa, który zmartwychwstał. Podobno trafił do centrum medycznego. Nie miałem pojęcia, o czym mówią.
– Chryste, jak to się stało, że prasa tak prędko to wywęszyła?
– Więc to prawda?
– Chciałam do ciebie zadzwonić… – Urwała. Telefon w salonie znów się odezwał. – Mam drugi telefon. Mogę zadzwonić później, Abe?
– Jeśli przyrzekniesz, że wszystko mi opowiesz.
Pobiegła do salonu i podniosła słuchawkę.
– Doktor Isles, słucham.
– Mówi Zoe Fossey z redakcji wiadomości Kanału Szóstego. Czy zechciałaby pani skomentować…
– Dochodzi dziesiąta – przerwała jej Maura – a to mój prywatny numer. Jeśli chce pani ze mną porozmawiać, proszę zadzwonić do mojego biura w godzinach pracy.
– Podobno znalazła pani dziś w kostnicy żywą kobietę.
– Nie mam nic do powiedzenia.
– Mamy informację, że detektyw policyjny i ratownicy z Weymouth uznali ją za zmarłą. Czy ktoś w pani biurze wydał taką samą opinię?
– Biuro lekarza sądowego nie miało nic wspólnego z tą diagnozą.
– Ale ta kobieta była pod waszą opieką.
– Nikt z naszego biura nie wydał oświadczenia, że nie żyje.
– Chce pani powiedzieć, że służba ratownicza z Weymouth i detektyw się pomylili? Jak można popełnić taki błąd? Czy tak trudno ocenić, czy człowiek żyje, czy nie?
Maura odwiesiła słuchawkę.
Niemal natychmiast telefon znów zadzwonił. Na wyświetlaczu pojawił się inny numer.
Podniosła słuchawkę.
– Doktor Isles.
– Mówi Dave Rossen z Associated Press. Przepraszam, że zakłócam pani spokój, ale dostaliśmy informację, że młoda kobieta, którą przywieziono do biura lekarza sądowego w worku na zwłoki, ożyła. Czy to prawda?
– Skąd wyście się o tym dowiedzieli? To już drugi telefon w tej sprawie.
– Myślę, że będzie ich pani miała znacznie więcej.
– Jak brzmiała ta informacja?
– Że została przywieziona dziś po południu przez służbę ratowniczą z Weymouth i że to pani odkryła, że żyje i wezwała ambulans. Rozmawiałem już ze szpitalem, gdzie określono jej stan jako poważny, lecz stabilny. Czy tak jest w istocie?
– Owszem, ale…
– Czy rzeczywiście była w worku na zwłoki, kiedy pani ją znalazła? Była w nim zamknięta?
– Robicie z tego sensację.
– Czy ktoś z waszego biura bada rutynowo przywożone do was zwłoki? Dla pewności, że są rzeczywiście zwłokami?
– Jutro rano wydam oświadczenie w tej sprawie. Dobranoc.
Odłożyła słuchawkę. Nim telefon zdążył ponownie się odezwać, wyjęła wtyczkę z gniazdka. To jedyny sposób, żeby mieć parę godzin snu. Patrząc na milczący telefon, zastanawiała się jakim sposobem wieść tak szybko się rozeszła.
Uzmysłowiła sobie, że na pogotowiu było mnóstwo świadków: urzędnicy, pielęgniarki, sprzątaczki, pacjenci, którzy gapili się przez szybę. Każde z nich mogło złapać za telefon. Wystarczyła jedna rozmowa, żeby wieść się rozniosła. Nic nie rozchodzi się tak szybko, jak makabryczna plotka. Następny dzień będzie ciężką próbą, więc lepiej się do tego przygotować.
Zatelefonowała z komórki do Abe’a.
– Mamy kłopot – powiedziała.
– Domyślam się.
– Nie rozmawiaj z prasą. Rano wydam oświadczenie. Wyłączyłam na noc telefon, więc jeśli będziesz