Odnaleziona . Морган Райс

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Odnaleziona - Морган Райс страница 8

Odnaleziona  - Морган Райс Wampirzych Dzienników

Скачать книгу

się takie małe, takie proste. Nie przypomina wielkiego, biblijnego miasta, które sobie wyobrażałam. Wygląda, jak każde inne miasto położone na pustyni.

      – Masz rację – odparł Caleb. – Ale właśnie tu mieszkał. Nie w jakimś wspaniałym miejscu, tylko tu, pomiędzy tymi ludźmi.

      Poszli dalej, aż w końcu skręcili za róg i znaleźli się na niewielkim placu w samym centrum miasteczka. Był to prosty, mały plac, wokół którego stały niewielkie budynki, a na środku znajdowała się studnia. Caitlin rozejrzała się wokół i dostrzegła siedzących w cieniu starszych ludzi trzymających w dłoniach trzcinowe laski i wpatrujących się w pusty, zakurzony plac.

      Zbliżyła się wraz z Calebem do studni. Caleb podniósł rękę i zaczął kręcić zardzewiałą korbą. Powoli sparszywiała lina zaczęła unosić w górę kubeł z wodą.

      Caitlin nabrała zimnej wody w złożone dłonie i opryskała sobie twarz. W panującej spiekocie woda przyniosła jej prawdziwa ochłodę. Opryskała twarz jeszcze raz, a potem długie włosy, przeczesując je palcami. Były brudne i tłuste. Zimna woda była niczym zbawienie. Oddałaby wszystko, aby móc wziąć prysznic. Potem nachyliła się, nabrała w dłonie kolejną porcję i wypiła. Miała sucho w gardle i woda dobrze jej zrobiła. Caleb postąpił podobnie.

      Obydwoje w końcu odchylili się i oparli o studnię, po czym przeczesali wzrokiem plac. Nie było tu żadnych wyjątkowych budynków, żadnych wskazówek, gdzie powinni się udać.

      – Więc, gdzie teraz? – spytała w końcu.

      Caleb rozejrzał się, mrużąc oczy przed słońcem i zasłaniając je dłońmi. Zdawał się tak samo zdezorientowany, jak i ona.

      – Nie wiem – powiedział beznamiętnym głosem. – Jestem w kropce.

      – W innych czasach i miejscach − kontynuował – zazwyczaj nasze wskazówki ukryte były w jakichś kościołach, czy też klasztorach. W obecnych czasach jednak nie ma żadnych kościołów. Chrześcijaństwo nie istnieje. Nie ma żadnych chrześcijan. Dopiero po śmierci Jezusa ludzie zaczęli wokół niego tworzyć religię. W tych czasach istnieje tylko jedna religia. Religia Jezusa: judaizm. Jezus był przecież Żydem.

      Caitlin starała się to wszystko pojąć. A było to tak bardzo skomplikowane. Jeśli Jezus był Żydem, jak to sobie pomyślała, to oznaczało, że musiał modlić się w synagodze. Nagle przyszła jej pewna myśl do głowy.

      – Może w takim razie najlepszym miejscem, w którym powinniśmy ich szukać, jest to, w którym Jezus się modlił. Może powinniśmy poszukać synagogi.

      – Myślę, że masz rację – powiedział Caleb. Jakby nie było, wszelakie inne praktyki religijne, jeśli w ogóle można je tak nazwać, uprawiane były w tych czasach przez pogan – i skupiały się na wielbieniu bożków. Jestem pewien, że Jezus nie oddawałby czci w pogańskiej świątyni.

      Caitlin rozejrzała się ponownie po mieście, mrużąc oczy i starając się wyszukać jakiś budynek przypominający synagogę. Nie znalazła jednak ani jednego. Wszystkie były prostymi, mieszkalnymi domami.

      – Nic nie widzę – powiedziała. – Wszystkie budynki są według mnie podobne do siebie. Zwykłe małe domki.

      – Ja też nic nie dostrzegam – powiedział Caleb.

      Nastąpiła długa chwila ciszy; Caitlin starała się wszystko przemyśleć. W jej głowie kotłowało się od wszelkich możliwych rozwiązań.

      – Myślisz, że mój Tata i tarcza wiążą się w jakiś sposób z tym wszystkim? – spytała. – Myślisz, że jeśli pójdziemy do miejsc, w których był Jezus, to doprowadzi nas to do mojego Taty?

      Caleb zwęził oczy, jakby namyślając się nad odpowiedzią przez dłuższy czas.

      – Nie wiem – odparł w końcu. – Ale najwyraźniej twój Tata strzeże wielkiej tajemnicy. Tajemnicy, która ma znaczenie nie tylko dla wampirzego rodzaju, ale dla całej ludzkości. Tarczy, czy też broni, która zmieni naturę wszystkich ludzi już na zawsze. Musi być niezwykła. I wydaje mi się, że może pomóc nam dotrzeć do twojego ojca tylko bardzo potężna osoba. Jak Jezus. Według mnie, to by miało sens. Być może, żeby znaleźć jednego, musimy najpierw odnaleźć drugiego. Przecież to twój krzyżyk otworzył zamki do kluczy i sprowadził nas tutaj. I prawie wszystkie wskazówki znaleźliśmy w kościołach i klasztorach.

      Caitlin starała się to pojąć. Czy było to możliwe, by jej Tata znał Jezusa? Czy był jednym z jego uczniów? Myśl ta była oszałamiająca, a wrażenie tajemniczości związanej z jego osobą tylko się pogłębiło.

      Usiadła na studni, rozglądając się po sennej mieścinie, całkiem zbita z tropu. Nie miała pojęcia, gdzie powinna zacząć poszukiwania. Nic nie wyróżniało się jakoś szczególnie w całej okolicy. Co więcej, była coraz bardziej zdesperowana, by odszukać Scarlet. Owszem, pragnęła znaleźć swego ojca; czuła, jak cztery klucze praktycznie płonęły w jej kieszeni. Nie widziała jednak żadnej wskazówki, by ich użyć – a ciężko jej było skupić się na ojcu, kiedy myśli wypełniała Scarlet. Świadomość tego, że była tam gdzieś sama, samiutka, rozdzierała jej serce. Kto wie, może akurat znajdowała się w jakimś niebezpieczeństwie?

      Choć z drugiej strony, nie wiedziała również, gdzie szukać Scarlet. Czuła przemożną bezradność.

      Nagle w bramie pojawił się pastuch i powoli skierował się na plac, a za nim podążały jego owce. Miał na sobie długa białą szatę i zakrywający głowę przed słońcem kaptur. Zmierzał w ich kierunku, podpierając się kosturem. Caitlin pomyślała na początku, że szedł do nich, ale potem zdała sobie z czegoś sprawę: szedł do studni. Szedł tu jedynie po to, by się napić, a oni akurat stali na drodze.

      Kiedy podszedł bliżej, owce stłoczyły się wokół niego, zapełniając plac i kierując się w stronę studni. Musiały wiedzieć, że była pora pojenia. Po chwili Caitlin i Caleb znaleźli się pośród stada. Łagodne zwierzęta torowały sobie drogę do wody. Powietrze wypełniło ich niecierpliwe beczenie, ponaglające pasterza, by się nimi zajął.

      Caitlin i Caleb usunęli się z drogi, kiedy pasterz podszedł do studni i zaczął kręcić zardzewiałą korbą, podnosząc kubeł z wodą. Zdjął kaptur i sięgnął po wodę.

      Caitlin była zaskoczona, kiedy zobaczyła, że był całkiem młody. Miał wielką, gęstą jasną czuprynę, taką samą brodę i jasne, niebieskie oczy. Uśmiechnął się i Caitlin zauważyła na jego twarzy, wokół oczu, zmarszczki od słońca. Poczuła też emanujące z niego ciepło i życzliwość.

      Chwycił przelewający się kubeł wody i mimo potu na czole, mimo, że wyglądał na spragnionego, odwrócił się i wlał pierwszą porcję do koryta znajdującego się u podstawy studni. Owce stłoczyły się wokół niego, becząc i rozpychając się podczas picia.

      Caitlin ogarnęło osobliwe przeczucie, że być może ten mężczyzna coś wiedział, że być może pojawił się na ich drodze nie bez powodu. Pomyślała, że jeśli Jezus żył, być może ten mężczyzna słyszał coś o nim.

      Poczuła zdenerwowanie i odchrząknęła.

      – Przepraszam? – powiedziała.

      Mężczyzna odwrócił się i

Скачать книгу