Opcja niemiecka. Piotr Zychowicz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Opcja niemiecka - Piotr Zychowicz страница 9
Cimoszyński dowodził zaś:
Nie ulega wątpliwości, że Hitler wkrótce uderzy. Ale gdzie? Albo na „zgniłe demokracje zachodnie”, które nie mają woli obrony, a tym bardziej ataku i szybko będą pokonane. Albo – jeszcze wcześniej bądź dopiero po zwycięstwie nad Francją – na ZSRS przez Polskę. Polska niedostatecznie uzbrojona – będzie pokonana. Aby uniknąć tego losu, Polska powinna w sojuszu z Hitlerem pójść przeciwko Rosji.
Gdy wybuchła wojna, diagnozy zawarte w tych wystąpieniach szybko się potwierdziły. Napompowany przez obóz rządzący propagandowy balon pękł i po dwóch tygodniach polscy ułani wcale nie poili koni pod Berlinem. Za to niemieckie czołgi stały pod Warszawą. „Zgniłe demokracje zachodnie” oczywiście żadnej pomocy Polsce nie udzieliły. Gorycz porażki wzmocniło to, że odpowiedzialni za klęskę dygnitarze uciekli z kraju, pozostawiając naród na pastwę okupantów.
Wydarzenia te pchnęły część działaczy ONR do szukania ugody z Niemcami w duchu propozycji składanych kilka miesięcy wcześniej przez Brochwicza. Tak właśnie narodziła się Narodowa Organizacja Radykalna. Założył ją, za zgodą i w porozumieniu z Wehrmachtem, jeden z czołowych oenerowców, Andrzej Świetlicki. Powagi całemu przedsięwzięciu dało wsparcie znanego germanofila profesora Zygmunta Cybichowskiego, który przed wojną – jako wybitny teoretyk prawa – poznał dość dobrze Hansa Franka. Cybichowski był radykalnym nacjonalistą, jego syn Jerzy zaś był jednym z bojówkarzy „Falangi”.
Grupa szybko przyciągnęła inne środowiska. Członków narodowosocjalistycznego stowarzyszenia „Pochodnia” Tadeusza Podgórskiego i Erazma Samborskiego czy księdza Stanisława Trzeciaka. Kapłan ten był znanym antysemitą, który przed wojną wychwalał Hitlera za realizowanie „opatrznościowego posłannictwa” polegającego na ocaleniu Niemiec przed żydobolszewizmem. Według krążącej plotki Trzeciak podczas rewolucji bolszewickiej więziony był w Rosji w jednej celi z Heinrichem Himmlerem. Miał on wówczas ocalić Niemcowi życie i teraz postanowił wykorzystać starą znajomość i dług wdzięczności, aby odegrać rolę Quislinga. Cała historia była oczywiście zmyślona.
Natomiast narodowi radykałowie rzeczywiście chcieli powołać do życia polską partię narodowosocjalistyczną wzorowaną na NSDAP. Oprócz byłego mieszkania Tuwima Wehrmacht przekazał NOR jeszcze były lokal Związku Młodej Polski w Alejach Ujazdowskich pod numerem 20. Zapewnił im również nietykalność. Program ugrupowania był prosty. Chodziło o stworzenie polskiej administracji na terenach okupowanych i polskich sił zbrojnych do przyszłej walki z Sowietami u boku Niemiec. Pojawiały się w nim również silne akcenty antysemickie.
Narodzie Polski! – głosiła odezwa przygotowana przez NOR. – Z winy sanacji Polska poniosła straszliwą klęskę oraz utraciła niepodległość i ziemie zachodnie. Ale nie wszystko jest stracone. Można odbudować Wojsko Polskie, aby wzięło udział w nieuniknionej wojnie przeciwko komunizmowi sowieckiemu. Zdobyte na wschodzie ziemie przywrócą nam nasze terytoria zagarnięte przez ZSRS, a inne, bardziej na wschód, będą rekompensatą za utracone Pomorze, Śląsk i Poznańskie oraz odszkodowaniem za straty wojenne. Na finansowanie odbudowy Polski i jej nowej armii użyjemy skonfiskowaną własność żydowską. Rodacy! Wstępujcie do NOR! Dajcie nam możność odbudowania ojczyzny i powstania Wielkiej Polski!
Jak wynika z jednego z raportów polskiego podziemia, celem grupy Świetlickiego było „zorganizowanie dywizji polskich do obrony przeciw bolszewizmowi”.
Miałaby to być partia narodowo-radykalna o charakterze masowym, robotniczo-włościańskim – zapisano w tym dokumencie. – Dotychczas jeszcze nie doszło do porozumienia z Niemcami. Miałby być powołany Komitet wykonawczy i rada z ok. 100 osób. Komitet miał jechać do Krakowa i Berlina. Podobno działa na tym polu Władysław Studnicki. Starają się pozyskać ks. Lubomirskiego.
Inny raport głosił zaś, że NOR miała rzucić hasło antysowieckiego powstania na okupowanej przez Armię Czerwoną Białorusi. Na tej płaszczyźnie miano nawiązać kontakty ze słynnym zagończykiem, bohaterem walk z bolszewikami sprzed dwudziestu lat generałem Stanisławem Bułakiem-Bałachowiczem. Po upadku Polski zmontował on własną organizację podziemną, która miała utrzymywać pewne ograniczone kontakty z Niemcami. Nawiasem mówiąc, dzielny generał w maju 1940 roku został zastrzelony na Saskiej Kępie w bardzo podejrzanych i nie wyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach.
Operacja o kryptonimie „Narodowa Organizacja Radykalna” nie wyszła zaś poza puste gadanie w kilku warszawskich mieszkaniach. Gdy Generalne Gubernatorstwo zostało wkrótce wyłączone spod zarządu Wehrmachtu i przekazane administracji cywilnej oraz Gestapo, sprawie ukręcono łeb. Dosłownie.
Rozdział 6
Bolesław Piasecki i Wehrmacht
Do dzisiaj nie jest jasne, czy Narodowa Organizacja Radykalna powstała z inspiracji Bolesława Piaseckiego, czy też wbrew niemu. Wierni towarzysze wodza do końca życia zarzekali się, że nie miał on z całą sprawą nic wspólnego, że była to samodzielna inicjatywa Andrzeja Świetlickiego i skupionych wokół niego działaczy. Wspomniany już Zygmunt Przetakiewicz tak wspominał rozmowę, jaką odbył z Piaseckim na temat NOR:
Bolesław nie ukrywał wzburzenia.
– To szaleństwo. Świetlicki twierdzi, że trzeba taktycznie wykorzystać Niemców, uzbroić się, a w odpowiednim momencie uderzyć na nich od tyłu. Tłumaczyłem mu – mówił Bolesław – że to jest koncepcja bezsensowna i szkodliwa.
Powiedziałem Bolesławowi, że Świetlicki zawsze miał wygórowane ambicje i teraz mamy tego dowody.
– Nie wiem, jak to się skończy – kontynuował Bolesław. – Czy ty wiesz, że oni w swoim lokalu w Alejach Ujazdowskich śpiewają Rotę i w ogóle nie ukrywają stosunku do Niemców?
Według innej opinii NOR miała być balonem próbnym wypuszczonym przez Piaseckiego, który z ostrożności wolał w pierwszej fazie przedsięwzięcia pozostać w cieniu. Gdyby się okazało, że Niemcy potraktowali inicjatywę poważnie, Piasecki wkroczyłby do akcji i przejął kierownictwo nad ruchem. Stanął na czele obozu kolaboracji. Czyli w 1939 roku zrobiłby z Niemcami mniej więcej to samo, co zrobił z Sowietami w roku 1945 roku. Tyle że na większą skalę.
Gdyby tak było, relację Przetakiewicza należałoby uznać tylko za próbę krycia szefa i zrzucenia odpowiedzialności za podjęcie nieudanej kolaboracji z Niemcami na działacza niższego szczebla. Warto tu wspomnieć, że ani ONR, ani później PAX nigdy nie potępiły Świetlickiego. Mało tego, jego nazwisko było po wojnie drukowane w paksowskiej prasie na oficjalnych listach działaczy ONR poległych za ojczyznę.
Trochę światła na sprawę w swoich wspomnieniach rzucił cytowany już przyjaciel Piaseckiego i działacz ONR Włodzimierz Sznarbachowski. Otóż ujawnił on, że przywódca narodowych radykałów jesienią 1939 roku sam utrzymywał w Warszawie kontakty z Wehrmachtem. Uważał bowiem, że jakaś forma polsko-niemieckiego porozumienia mogłaby zapobiec dwóm największych