Błoto słodsze niż miód. Małgorzata Rejmer

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Błoto słodsze niż miód - Małgorzata Rejmer страница 10

Błoto słodsze niż miód - Małgorzata Rejmer Sulina

Скачать книгу

kontroli nad krajem. „Kapitaliści próbują rzucić nas na kolana – powtarzał Hoxha – ale choćby na nasze wody wpłynęły okręty Stanów Zjednoczonych, zasypiemy je takim deszczem kul, że będą bez szans”.

      Jednak gdy w 1991 roku Albania upadła, natychmiast rzuciliśmy się na kolana przed Stanami Zjednoczonymi. I teraz jesteśmy jak piesek, co radośnie merda ogonem, gdy tylko pan na niego spojrzy.

      Wszystko runęło po śmierci Hoxhy. Jego następca Ramiz Alia był największym zdrajcą w historii narodu albańskiego. Jeszcze łzy na naszych twarzach nie obeschły, a on już zaczął zamykać fabryki i zabierać nam chleb. To on pierwszy nawiązał kontakty z Amerykanami i cynicznie skazał kraj na bankructwo. Rozwalił gospodarkę i pozamykał fabryki, bo wiedział, że wynędzniała Albania będzie musiała zwrócić się po pomoc do Zachodu. Ludzie zaczęli nienawidzić komunizmu i Envera Hoxhy.

      Mój brat był komisarzem korpusu wojskowego na południu. Mówił mi, że Albania ma takie rezerwy żywności, że ludzie mogliby przez szesnaście lat jeść, pić i nie pracować. Ale gdy umarł Hoxha, zdrajcy narodu wrzucili zapasy kukurydzy i pszenicy do morza, żeby przyspieszyć upadek systemu. Żebyśmy zdechli z głodu. Ramiz Alia świadomie i cynicznie zniszczył albańską gospodarkę i obraz Envera Hoxhy w oczach rodaków. Ludzie myśleli, że to przez Hoxhę znaleźli się w skrajnej nędzy, ale Albańczyków zniszczył zagraniczny imperializm! Upadek komunizmu zaczął się w Polsce, a potem wszystko się rozlało: Czechosłowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria, aż doszło do Albanii. Imperialiści mieli już doświadczenie, jak niszczyć społeczeństwa.

      Zaślepieni ludzie obalali pomniki Envera w całym kraju. Ale cóż z tego, że zwali się posąg z brązu? Pomnik jest niczym, prawdziwy Hoxha ciągle żyje w naszych sercach.

      Nie mogę słuchać lamentów o zbrodniach systemu. Historie o tym, że Hoxha zabijał kolegów z liceum, zostały rozdmuchane w latach dziewięćdziesiątych. Dziennikarze za wszelką cenę próbowali zrobić z niego potwora. A jeśli Hoxha dawał rozkaz, żeby kogoś zabić, to dlatego, że miał dobry powód. Ci, którzy działali na szkodę kraju, musieli zostać zabici, tak samo jak wszyscy niebezpieczni intelektualiści, którzy studiowali za granicą i mieli kontakty z obcokrajowcami. Martwi albo internowani nie mogli popełnić więcej błędów. Balliści uciekli z Albanii i utworzyli stowarzyszenie w Stanach Zjednoczonych, organizowali kongresy i próbowali obalić system, wysyłając do Albanii dywersantów, a myśmy nawet o tym nie wiedzieli! Nic dziwnego, że Hoxha izolował synów ballistów. To były krety, które ryły pod fundamentami systemu.

      Może komunizm zabił sto albo tysiąc osób, ale wszyscy byli wrogami władzy. Nikt nie został zabity ani internowany, jeśli nie był winny. To dziś niewinni ludzie siedzą w więzieniach, bo w kraju nie ma sprawiedliwości i każdy może sobie kupić wyrok, jeśli ma pieniądze. Jednego dnia jesteś w więzieniu, drugiego wychodzisz. Za Envera jeśli lekarz wziąłby najmniejszą łapówkę od pacjenta, zaraz zostałby internowany. Teraz jak nie dasz w łapę, to możesz paść w poczekalni i nikt nawet na ciebie nie spojrzy. Dawniej obowiązywały reguły, których nikt nie ośmielił się łamać. Dziś nie ma żadnych reguł.

      Amerykański wywiad wysłał kiedyś płatnego mordercę, by zabił Envera, tu, w Gjirokastrze. Ale gdy ten morderca zobaczył, jak lud kocha Envera, jak dzieci całują go w policzki, jak dorośli płaczą ze szczęścia na widok swojego wspaniałego przywódcy, powiedział: „Jakże mógłbym zabić tak dobrego człowieka?”. I oddał się w ręce albańskiej policji. Naprawdę!

      Nie ma większego piękna na świecie niż piękno komunizmu. Dzięki niemu miałem w sobie spokój, jako człowiek i jako obywatel. Nie miałem absolutnie żadnych problemów. A dziś albańscy milionerzy śpią z pistoletami przy łóżku, bo niczego nie mogą być pewni.

      Dlatego płaczę, gdy myślę o Enverze. I dlatego w latach dziewięćdziesiątych kupiłem tyle portretów Envera, proszę policzyć – sześć. W moim warsztacie zrobiłem zegar z jego zdjęciem i ustawiłem go na drugą piętnaście w nocy, bo o tej godzinie umarł Enver.

      Od szesnastego roku życia piszę wiersze, opublikowałem wiele tomików. Napisałem też poemat o śmierci Envera i na początku lat dziewięćdziesiątych zastanawiałem się, czy włączyć go do nowej książki. Czy polityka powinna pojawić się obok wierszy miłosnych? A potem pomyślałem: poemat o Enverze również jest wierszem miłosnym! W końcu opisuje ból po śmierci ukochanego wodza.

      Enver będzie wiecznie żywy

      Ból przepełnia nas straszliwy

      Przysięgamy: jest nam celem

      Życie aż po śmierć z Enverem

      Słowa jego są nam złotem

      Nikt ich nie obrzuca błotem

      Błotem nikt nie rzuci w niego

      W wodza nam nieśmiertelnego

      Czemu przyszedł tamten dzień

      Gdy na kraj nasz opadł cień?

      Umarł Enver, noc nadchodzi

      Ziemia znów go nie porodzi

      Umarł Enver? Ależ skąd!

      Ta wiadomość to jest błąd

      Ta wiadomość to toksyna

      Los odebrał matce syna

      W kwietniu dnia jedenastego

      Śmierć zabrała nam Wiecznego

      Taki płynął potok łez

      Że przez wiosnę nie spadł deszcz

      Kiedy rozmawiam z Nexhipem Mangą, jego oczy szklą się raz po raz.

      Kiedy pytam o zbrodnie Hoxhy, marszczy brwi z niedowierzaniem, jakbym tym pytaniem sprawiała mu przykrość.

      Mimo to pod koniec rozmowy prowadzi mnie do swojej biblioteki liczącej kilka tysięcy tomów. Z najwyższej półki spogląda na nas dobrotliwie Enver w złotej ramie, o ustach jak pączek róży, i uśmiecha się łagodnie. Jeden z sześciu znakomitych Enverów królujących pośmiertnie w tym domu.

      Dzieci dyktatora

      O Enverze, drogi wujku,

      Twoje dłonie pełne cukru.

      W jednej cukier, w drugiej hurma,

      Rada partia, że cię ma!

      Ile razy słyszałam ten wierszyk, odkąd przyjechałam do Albanii?

      Mój trzydziestoletni chłopak recytuje go ze śmiechem, ale jego sześćdziesięcioletnia matka kręci głową.

      – Uwierz mi, nie było Albańczyka, który nie miałby tych wersów wyrytych w głowie jak w kamieniu.

      Jej dziewięćdziesięcioletnia teściowa, żona partyzanta i córka kułaka, która często zapomina, jak mam na imię i skąd się tu wzięłam, recytuje wierszyk bezbłędnie i wzdycha.

      Drogi wujek wszystkich Albańczyków wiedział, co dobre dla każdej owieczki w jego stadzie. Jeśli miałeś największe możliwe szczęście i dostałeś zgodę na rozpoczęcie studiów, musiałeś wypełnić formularz. Pozycja pierwsza: kierunek, którego życzy sobie partia. Pozycja druga i trzecia: kierunki, które sam chciałbyś studiować. W wyjątkowych sytuacjach, jeśli byłeś urodzony w czepku dobrej biografii, partia zgadzała się spełnić twoje

Скачать книгу