Millennium. David Lagercrantz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Millennium - David Lagercrantz страница 12

Millennium - David Lagercrantz Millennium

Скачать книгу

szyte na miarę i kosztowne zegarki. Jednak rynsztok go nie opuścił. Dawniej był narkomanem, wychował się na ulicy i tamto życie pozostawiło niezatarty ślad w jego spojrzeniu i sposobie poruszania się.

      Wysoki i chudy, kanciasta, bliznowata twarz, cienkie wargi, samodzielnie wykonane tatuaże na ramionach. Kira wolała wprawdzie nie pokazywać się z nim na salonach, ale był dla niej bezcenny i teraz, kiedy usłyszał stukot jej obcasów na marmurowej posadzce, ta świadomość go umocniła. Podeszła do niego, jak zwykle nieziemsko piękna, ubrana w błękitną garsonkę i czerwoną bluzkę rozpiętą pod szyją, i usiadła na fotelu obok.

      – A więc co mamy? – spytała.

      – Problem – odparł.

      – Dawaj.

      – Kobieta…

      – Lisbeth Salander.

      – Brak potwierdzenia, ale owszem, to musi być ona, przede wszystkim ze względu na poziom hakerskiego ataku.

      – A co w nim nadzwyczajnego?

      – Kuzniecow ma takiego fioła na punkcie bezpieczeństwa swojego systemu cyfrowego, że bez przerwy sprawdza go od początku do końca i z powrotem. Zapewniali go, że tego systemu nie da się złamać.

      – Ale najwyraźniej się mylili.

      – Mylili się, a my wciąż nie wiemy, jak ona to zrobiła, chociaż sama operacja – kiedy już się włamała – była stosunkowo prosta. Podłączyła się do Spotify i do głośników zainstalowanych na ten wieczór i włączyła znaną piosenkę rockową.

      – Przecież ludzie o mało nie oszaleli.

      – Bo tam był jeszcze equalizer, niestety również cyfrowy i parametryczny, podłączony do systemu wi-fi.

      – Mów tak, żebym zrozumiała.

      – Equalizer ustawia dźwięk, koryguje basy i dyszkanty, Salander się do niego podłączyła i spowodowała koszmarny szok dźwiękowy. Skrajnie nieprzyjemny dla serca. Właśnie dlatego wiele osób łapało się za pierś, nawet nie zdając sobie sprawy, że z powodu dźwięków.

      – Czyli chciała wywołać zamieszanie.

      – Przede wszystkim chciała dać przekaz. Piosenka nosi tytuł Killing the World with Lies, napisały ją Pussy Strikers.

      – Te rude wywłoki?

      – Właśnie – odparł Bogdanow, nie przyznając się, że według niego Pussy Strikers są całkiem odjazdowe.

      – Mów dalej.

      – Piosenka powstała po pierwszych doniesieniach o mordowaniu gejów w Czeczenii, ale właściwie nie opowiada o mordercach, nawet nie o aparacie władzy, tylko o człowieku, który w mediach społecznościowych zorkiestrował kampanię hejtu, poprzedzającą przemoc.

      – Czyli o Kuzniecowie.

      – Właśnie, tylko że…

      – O tym nie miał prawa wiedzieć nikt z zewnątrz – wpadła mu w słowo.

      – Nikt nie powinien wiedzieć nawet tego, że Kuzniecow odpowiada za biura informacyjne.

      – To skąd wiedziała Lisbeth?

      – Sprawdzamy i uspokajamy osoby, których to dotyczy. Kuzniecow szaleje. Jest przerażony i taki schlany, że aż sztywny.

      – A to dlaczego? Przecież nie pierwszy raz szczuł ludzi na siebie.

      – Może i nie, jednak w Czeczenii przegięli. Bywało nawet, że ludzi zakopywali żywcem – powiedział Bogdanow.

      – To jego problem.

      – Jasne. Ale niepokoi mnie…

      – Gadaj.

      – …że tej Salander nie chodzi najbardziej o Kuzniecowa. Nie możemy wykluczyć, że ona wie o naszym zaangażowaniu w biura informacyjne. Ona chce się zemścić na tobie, nie na nim, prawda?

      – Trzeba było ją zabić dawno temu.

      – Jest jeszcze jedna rzecz, o której ci nie mówiłem.

      – Co?

      Bogdanow wiedział, że nie ma co tego dłużej odkładać.

      – Po tym, jak cię wczoraj popchnęła, potknęła się – ciągnął. – Straciła równowagę i runęła do przodu – w każdym razie tak to wyglądało – i musiała się oprzeć ręką o twoją limuzynę w miejscu dokładnie nad tylnym kołem. W pierwszej chwili wydało mi się to naturalne. Obejrzałem zapis monitoringu jeszcze raz i jeszcze raz i wtedy zobaczyłem, że może jednak nie upadła. Nie tyle się oparła, ile przycisnęła coś do karoserii. To, proszę.

      Podsunął prostokątne pudełeczko.

      – Co to jest?

      – Nadajnik GPS, który przyjechał tu z samochodem.

      – Czyli teraz wie, gdzie mieszkam?

      CAMILLA MRUKNĘŁA coś przez zaciśnięte zęby, w ustach miała metaliczny smak krwi.

      – Obawiam się, że tak – przyznał.

      – Idioci – syknęła.

      – Przedsięwzięliśmy wszelkie środki ostrożności – ciągnął Bogdanow coraz bardziej nerwowo. – Wzmocniliśmy ochronę, w pierwszym rzędzie systemu informatycznego.

      – A więc jesteśmy w defensywie, to chcesz powiedzieć?

      – Nie, wcale nie. Po prostu mówię.

      – No to ją znajdźcie, do diabła.

      – Niestety nie jest to takie proste. Sprawdziliśmy wszystkie kamery monitoringu w najbliższej okolicy. Nigdzie jej nie zauważyliśmy, nie możemy też zlokalizować jej przez telefon albo komputer.

      – To przeszukajcie hotele. Ogłoście poszukiwania. Przenicujcie każdą informację.

      – Pracujemy nad tym. Jestem przekonany, że ją dopadniemy.

      – Żebyście jej tylko nie zlekceważyli.

      – Nie lekceważę jej ani trochę, ale naprawdę wydaje mi się, że straciła swoją szansę i teraz sytuacja zmieniła się na naszą korzyść.

      – Jak możesz mówić coś takiego, kiedy ona wie, gdzie mieszkam?

      Bogdanow zawahał się, szukał słów.

      – Myślałaś, że ona cię zabije, prawda?

      – Byłam tego pewna. Ale widać szykuje coś gorszego.

      – Uważam,

Скачать книгу