Odwet. Vincent V. Severski

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Odwet - Vincent V. Severski страница 30

Odwet - Vincent V. Severski

Скачать книгу

po kolei – zaczął wysoki i wziął do ręki długopis.

      Ewa przedstawiła wersję, jaką uzgodniła z Majewskim. Chwilami się plątała, ale jej drobne wpadki konsul naprostowywał w tłumaczeniu. Policjant nie miał prawie żadnych pytań. Kiwał głową i wydymał usta, jakby chciał potwierdzić, że rozumie i nie wątpi w prawdziwość zeznań. Majewski nieco się uspokoił, ale Ewa znów dostała spazmów.

      Na koniec wysoki zadał jedno pytanie:

      – Czyli w chwili śmierci męża była pani w domu i spała?

      – Tak – potwierdziła.

      Zamknął notatnik i spojrzał na lekarza, jakby chciał dać mu do zrozumienia, że teraz jego ruch. Tamten najpierw zapytał, czy może zapalić, i nie czekając na odpowiedź, wyjął papierosy. Wyciągnął rękę w stronę Ewy, a ona wzięła jednego i lekarz podniósł się, żeby jej przypalić. Majewskiego ani wysokiego nie poczęstował.

      – Czyli zmarły chorował na serce? – zaczął, zapisując coś w formularzu.

      Tym razem Ewa mówiła prawdę. Nie musiała niczego zmieniać, a Majewski mógł tłumaczyć bez żadnych poprawek. Używała fachowych terminów, więc lekarz od razu się zorientował, że zna się na medycynie. Ewa potwierdziła, że jest dyplomowaną pielęgniarką. Przyniosła swoją legitymację oraz teczkę z dokumentacją medyczną Roberta. Lekarz przejrzał wszystko bardzo uważnie, chociaż było po polsku. W końcu zamknął swój skoroszyt, podniósł się i oznajmił:

      – No tak, to wszystko jasne.

      Wysoki też się podniósł. Wyglądało, jakby zakończyli procedurę i zamierzali wyjść. Przesłuchanie trwało czterdzieści pięć minut. Dopiero teraz Majewski uświadomił sobie, że za jego plecami cały czas stoi inspektor Gasimow i w ogóle się nie odzywa.

      – Nie wypisze pan, doktorze, aktu zgonu? – zapytał Majewski, ale tamten nie zareagował, tylko zamknął neseser i skierował się do wyjścia. – A co z ciałem?

      – Najpierw porozmawiamy. – Konsul usłyszał za sobą głos inspektora i poczuł smak ropy w ustach.

      Zostali sami. Gasimow zajął miejsce na fotelu, gdzie jeszcze chwilę wcześniej siedział lekarz. Uniósł krzaczaste siwoczarne brwi i zapytał:

      – A gdzie jest telefon denata?

      Spojrzał na Majewskiego, nie na Ewę.

      – Nie wiem… – odparła zaskoczona. – Gdzieś jest…

      – Gdzie? – dopytywał się inspektor. – Może poszukamy?

      Majewski poczuł, jak ściska mu się żołądek. Telefon był w jego kieszeni.

      – Oczywiście – odpowiedziała niczego nieświadoma Ewa.

      – Czy to teraz takie ważne? – obruszył się Majewski. – Co to ma wspólnego ze śmiercią mojego przyjaciela? Będę musiał się poskarżyć do waszego MSZ.

      – Znajdzie się telefon, nie będzie problemu – spokojnie, pewnym siebie tonem oznajmił inspektor i uśmiechnął się ironicznie.

      Kurwa! Katastrofa! Błąd! – pomyślał z rozpaczą Majewski. Co robić?

      Zdał sobie sprawę, że ugrzązł na dobre. Zupełnie zapomniał o telefonie. Nie wziął pod uwagę, że skoro Azerowie mieli pod kontrolą jego i Roberta, to musieli też podsłuchiwać ich rozmowy. A może to byli Rosjanie albo Turcy? Teraz bez trudu ustalą, gdzie jest telefon, bo go nie wyłączył.

      – Jakiego problemu? – zapytał Majewski.

      – W łazience telefonu nie ma, więc może jest w sypialni. Gdzie mąż zwykle trzymał komórkę? – dopytywał się inspektor.

      – Przy łóżku… nigdy się z nią nie rozstawał… dziennikarz.

      – Nie ma. Sprawdziłem.

      – To może ja zobaczę – wtrącił się konsul, z nadzieją że podrzuci telefon pod łóżko.

      – Nie trzeba. To nie jest pana mieszkanie. Może niech gospodyni sprawdzi jeszcze raz. A najlepiej, jeśli poda mi pani numer telefonu zmarłego. Zadzwonimy i po sprawie.

      – Nie ma pan litości! – oburzył się Majewski. – Poskarżę się…

      – Dobrze… sprawdzę, skoro to takie ważne. – Ewa podniosła się z fotela.

      Inspektor nie spuszczał wzroku z Majewskiego.

      Kurwa, wie, że go mam, no wie, kurwa mać – pomyślał zdenerwowany konsul i w tym momencie telefon Roberta zadzwonił mu w kieszeni.

      – Nie odbierze pan? – zapytał inspektor po chwili.

      – Nie teraz. – Chciał się wytłumaczyć, lecz był jak sparaliżowany. – Pan wybaczy… ale…

      Telefon zamilkł i niemal natychmiast dał się słyszeć sygnał przychodzącego esemesa. Majewski wyjął z kieszeni komórkę i kryjąc ją w dłoni, spojrzał na ekran. W aplikacji WhatsApp pojawił się napis Magda – nieodebrane połączenie, a pod tym wiadomość Dlaczego nie odbierasz? i pęknięte czerwone serce.

      – Magda? – powiedział na głos i poczuł, że dzieje się z nim coś dziwnego.

      Magda? – powtórzył w myślach. Moja Magda? Jednak?! Niemożliwe… nie wierzę… nie wierzę, nie…

      Poczuł, że zaraz napłyną mu do oczu łzy, więc żeby je zdusić, wziął kilka głębokich oddechów.

      Już od jakiegoś czasu podejrzewał, że żona go zdradza, ale nie wiedział z kim i wypierał to ze swojej świadomości. Nacisnął, żeby zobaczyć numer, z którego przyszła wiadomość, ale telefon był zabezpieczony odciskiem palca. Odruchowo wyłączył dźwięk.

      – Jakieś problemy, panie konsulu? – zapytał inspektor z uśmieszkiem pod czarnosiwymi wąsami.

      – Nie… skąd? – odparł Majewski.

      Wydął usta i wzruszył ramionami, mimo to wyglądał na przybitego i Gasimow od razu to zauważył.

      – Nie ma go – odezwała się Ewa.

      – Nie wiem, gdzie jest – przetłumaczył konsul na rosyjski.

      – Aha… nie ma… – Inspektor wpatrywał się w Majewskiego. – Aha… no to mamy problem, ale oczywiście go rozwiążemy. Może mi pan podać numer telefonu denata? Zadzwonimy, a jak się nie odezwie w jakiejś kieszeni, to zaraz namierzymy go przez stację BTS. Wie pan, panie konsulu, bez tego telefonu nie możemy zakończyć procedury, a co więcej, musimy wszcząć śledztwo. Sprawa zrobi się podejrzana, mocno podejrzana.

      – Co pan ma na myśli? – zapytał z udawanym spokojem Majewski.

      – Poda

Скачать книгу