Hamlet. William Shakespeare

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Hamlet - William Shakespeare страница 9

Автор:
Серия:
Издательство:
Hamlet - William Shakespeare

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      Nic więcej.

      OFELIA

      Więcej nic?

      LAERTES

      Nie myśl inaczej.

      Natura ludzka, kiedy się rozwija,

      Nie tylko rośnie co do form zewnętrznych;

      Jak w budującej się świątyni – służba

      Duszy i ducha zwiększa się w niej także.

      Być może, iż on ciebie teraz kocha,

      Że czystość jego chęci jest bez plamy;

      Ale zważywszy jego stopień, pomnij,

      Że jego wola nie jest jego własną.

      On sam jest rodu swego niewolnikiem;

      Nie może, jako podrzędni, wybierać

      Dla siebie tylko, od jego wyboru

      Zależy bowiem bezpieczeństwo, dobro

      Całego państwa; przeto też i jego

      Wybór koniecznie musi być zależny

      Od życzeń i od przyzwolenia tego

      Wielkiego ciała, którego jest głową.

      Jeżeli zatem mówi, że cię kocha,

      Rozwadze twojej przystoi mu wierzyć

      O tyle tylko, o ile on zgodnie

      Ze stanowiskiem przez się zajmowanym

      Będzie mógł słowa swojego dotrzymać,

      To jest, o ile powszechny głos Danii

      Przystanie na to. Uważ, jaka hańba

      Grozi twej sławie, jeśli łatwowiernie

      Poszeptom jego podasz ucho, serce

      Sobie uwięzisz i skarb niewinności

      Otworzysz jego zapędom bez wodzy.

      Strzeż się, Ofelio, strzeż się, luba siostro;

      I stój w odwodzie twej skłonności, z dala

      Od niebezpieczestw i napaści pokus.

      Wstydliwe dziewczę za wiele już waży,

      Gdy przed księżycem wdzięki swe odsłania;

      Na samą cnotę pada rdza obmowy;

      Robak zbyt często toczy dzieci wiosny,

      Nim jeszcze pączki zdążyły otworzyć;

      I kiedy rosa wilży młodość hożą,

      Wpływy złośliwych miazm najbardziej grożą.

      Strzeż się więc; tarczą najlepszą w tej próbie

      Niedowierzanie, nawet samej sobie.

      OFELIA

      Treść tej nauki postawię na straży

      Mojego serca. Nie idź jednak, bracie,

      Za śladem owych fałszywych doradców,

      Którzy nam stromą i ciernistą ścieżkę

      Cnoty wskazują, a sami tymczasem

      Kroczą kwiecistym szlakiem błędów, własnych

      Rad niepamiętni.

      LAERTES

      Bądź o mnie spokojna

      I bądź mi zdrowa. Lecz oto nasz ojciec.

      Polonius wchodzi.

      Podwójne błogosławieństwo, podwójne

      Szczęście przynosi: szczęśliwe spotkanie,

      Które mi zdarza sposobność ku temu.

      POLONIUSZ

      Laertes jeszcze tu? Dalej na okręt!

      Wiatr wzdyma żagle, czekają na ciebie,

      Raz jeszcze daję ci błogosławieństwo

      Na drogę.

      kładzie rękę na głowę synowi

      Weź je i wraź sobie w pamięć

      Tych kilka przestróg: Nie bądź skorym myśli

      Wprowadzać w słowa, a zamiarów w czyny.

      Bądź popularnym, ale nigdy gminnym.

      Przyjaciół, których doświadczysz, a których

      Wybór okaże się być ciebie godnym,

      Przykuj do siebie żelaznymi klamry,

      Ale nie plugaw sobie rąk uściskiem

      Dłoni pierwszego lepszego socjusza.

      Strzeż się zatargów, jeśli zaś w nie zajdziesz,

      Tak się w nich znajduj, aby twój przeciwnik

      Nadal się ciebie strzec musiał. Miej zawżdy

      Ucho otworem, ale rzadko kiedy

      Otwieraj usta. Chwytaj zdania drugich,

      Ale sąd własny zatrzymuj przy sobie.

      Noś się kosztownie, o ile ci na to

      Mieszek pozwoli, ale bez przesady;

      Wytwornie, ale nie wybrednie; często

      Bowiem ubranie zdradza grunt człowieka

      I pod tym względem Francuzi szczególniej

      Są pełni taktu. Nie pożyczaj drugim

      Ani od drugich; bo pożyczkę daną

      Tracim najczęściej razem z przyjacielem,

      A braną psujem rząd potrzebny w domu.

      Słowem, rzetelnym bądź sam względem siebie,

      A jako po dniu noc z porządku idzie,

      Tak za tym pójdzie, że i względem drugich

      Będziesz rzetelnym. Bądź zdrów, niech cię moje

Скачать книгу