Antropologia pamięci. Отсутствует

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Antropologia pamiÄ™ci - Отсутствует страница 12

Antropologia pamięci - Отсутствует WIEDZA O KULTURZE

Скачать книгу

jak się okazuje – krzesło stoi za daleko ode mnie”.

      Wyjątkowo dokuczliwe były następstwa „dziwactw przestrzennych” w momencie siadania przy stole. Oto siada przy stole i chce pisać, a ołówek nie chce go słuchać – nie wie, jak się nim posługiwać; siada do obiadu i pojawia się problem, jak wziąć nóż, widelec, jak trzymać łyżkę?

      Niestety, zapomniał najprostszych czynności nawykowych.

      „Trzymam w ręku ołówek, ale zupełnie nie wiem, co z nim zrobić. Utraciłem umiejętność posługiwania się ołówkiem… Próbuję jeść łyżką pierwsze danie, ale ani ręka, ani łyżka, ani nawet usta nie chcą mnie słuchać, ciągle się mylę. Wolno poruszam ręką, łyżką, talerzem, oblewam się, brudzę… podsuwam rękę trzymającą łyżkę to do brody, to do nosa, a do ust w żaden sposób nie mogę trafić! Zauważam też, że łyżka w mojej ręce zachowuje się jak zaczarowana, w żaden sposób nie mogę prawidłowo jeść, obracam łyżkę na wszystkie strony, chcąc poznać prawidła posługiwania się nią. Niestety, nie mogę z nią dojść do ładu w momencie, kiedy zabieram się do jedzenia – w trakcie posiłku przestaje mnie słuchać! Czynność jedzenia, prowadzenie łyżki od talerza do ust i z powrotem w sytuacji, gdy widzę tylko fragment powierzchni talerza lub łyżki, jest niezwykle męczące. Wydawało mi się to dziwne, że choć minęło tyle czasu, nie mogłem przyzwyczaić się do łyżki, talerza czy widelca. Nie mogę utrzymać równowagi w przypadku wychylenia pod kątem od 45 stopni. A gdy zamknę oczy, w żaden sposób nie mogę uprzytomnić sobie, w jakim położeniu znajduje się talerz, łyżka; to już nie wina wzroku, a czegoś innego, co nastąpiło po zranieniu”.

      To samo występowało w warsztatach szpitalnych, do których uczęszczał na „terapię zajęciową”, chcąc ponownie włączyć się do jakiejkolwiek pożytecznej pracy, przekonać się, że może być człowiekiem pożytecznym, że ciągle jest coś wart. Tam napotykał te same trudności, przeżywał te same męczące stany.

      „Majster wręcza mi igłę, kłębek nici, kawałek materiału z wyszytym deseniem, poleca wyszyć podobny wzór, a następnie odchodzi do innych chorych, którzy po wypadkach nie mają nóg, rąk czy też są połowicznie sparaliżowani. A ja?… Trzymam w ręku kłębek, igłę, wyszyty wzór i nie mogę zrozumieć, po co mi dali to wszystko?

      Długo siedzę bez ruchu. Nagle podchodzi do mnie majster i mówi: „Dlaczego siedzicie i nic nie robicie? Weźcie nitkę i nawleczcie igłę”. Wziąłem w palce jednej ręki igłę, w drugiej trzymam nitkę, ale w żaden sposób nie mogę zrozumieć, co mam z tym zrobić, w jaki sposób nawlec igłę. Obracam ją na wszystkie strony i nie mogę pojąć, jak się z nią obchodzić… Póki nie brałem tych przedmiotów do ręki, a tylko spoglądałem na nie, wydawały mi się znajome, ale kiedy teraz znalazły się w moich rękach, nie mogłem zrozumieć, do czego one służą. Wpadłem w stan jakiegoś otępienia: nie mogę sobie wyobrazić, jak połączyć te dwie dostarczone mi rzeczy, krótko mówiąc, zapomniałem, do czego one służą. Kłopot jeszcze z czym innym! Wiedziałem już co to igła, co nitka, co naparstek, co skrawek materiału, co nieco wiedziałem o tym, jak sobie z nimi radzić, ale w żaden sposób nie mogłem sobie przypomnieć ich nazw (nitka, igła, kłębek, szmatka, naparstek). Siedzę i wbijam igłę w gałganek, lecz nie mogę przypomnieć sobie nazw tych rzeczy, nie wiem, jak nazwać to, co robię. […]”.

      A zatem i do tego się nie nadaje? A więc to nie tylko to, co często określał mianem „dziwactw łyżki”? Nie może pracować. I taki stan pozostanie na zawsze?

      Trwało to, kiedy powrócił do domu, gdzie musiał wykonywać najprostsze prace. Oto matka mówi do niego: „Lowa, narąb drewna!”, „Lowa, napraw parkan!”, „Lowa, przynieś z piwnicy mleko!”, a on nie wie, jak to zrobić, i każde zadanie wprawia go w zaniepokojenie, wywołuje nieprzyjemne uczucia.

      […]

      Wszystko to nie dotyczy wyłącznie pracy, kłopoty z rozbitą przestrzenią i ciałem pojawiają się również wtedy, gdy zaczyna się gimnastykować, bawić czy po prostu prowadzić normalne życie rodzinne. Odczuwa je zawsze, w każdej chwili, i jakże męczące staje się dla niego zwykłe codzienne życie!

      „Wychodzę na środek pokoju i próbuję wykonać najprostsze ćwiczenia gimnastyczne. Przed zranieniem znałem cztery rodzaje ćwiczeń, których nauczyłem się w dzieciństwie na obozie pionierskim. Teraz jednak nie mogę sobie ich przypomnieć, zapomniałem całkowicie wszystkie figury gimnastyczne. Zaczynam wykonywać różne ruchy: podnosić i opuszczać ręce, siadać i wstawać. Ale nie sprawia mi to żadnej przyjemności, bardzo szybko odczuwam znużenie całego organizmu, popadam w jakąś apatię… Próbuję grać w cokolwiek, przeszkadza mi to, że źle widzę, przeszkadza brak wyobraźni. Rzucam kulę, a ona zmierza w zupełnie innym, niż zamierzałem, kierunku, wszędzie, tylko nie do celu. To samo dzieje się w przypadku innych gier, które poznawałem. Mój świat został podzielony na drobne części, wszystkie przedmioty stały się obce, całe życie – złożonym paradoksem poszukiwań i męczarni.

      Chcę włożyć czystą koszulę, ale nie wiem, gdzie jej szukać. Przewracam wszystko w całym pokoju i nie mogę jej odnaleźć. Zaprzestaję poszukiwań w przekonaniu, że i tak nie znajdę niczego ani teraz, ani później. Doszło do tego, że boję się podchodzić do komody czy innych rzeczy znajdujących się w pokoju. Nie wiem nawet, co leży w bieliźniarce, co w komodzie, a co pod łóżkiem. Wszystkie rzeczy stały się dla mnie obce, a jeżeli nie widzę ich przed oczyma, przestają po prostu dla mnie istnieć. Kiedy matka stawia przede mną posiłek, nie wiem, co to jest, jak się nazywa, chociaż tak w ogóle to wiem, co to za danie”.

      Co leży u podstaw tych wszystkich trudności? Z jakich powodów nie trafia w polano rąbiąc drewno, źle trzyma łyżkę, nie może znaleźć we własnym pokoju potrzebnych mu rzeczy i jest zmuszony błąkać się po omacku jak człowiek z zawiązanymi oczyma, który musi orientować się w otaczającej go przestrzeni? Co leży u podstaw tych „dziwactw przestrzennych”, o których sam tak często opowiada? Nie mamy wątpliwości, że dostrzega otaczające go przedmioty. Poznaje je, wie do czego służą, co z nimi robić. To jasne. Lecz gdy jest zmuszony orientować się w przestrzeni, odróżnić stronę prawą od lewej, uchwycić położenie przedmiotów – wszystko się zmienia i w tym momencie staje się bezsilny, pojawiają się zadania nierozwiązywalne.

      Zbliżyliśmy się w ten sposób do defektu centralnego, o którym i on wie, i do którego wytrwale powraca. „Dziwactwa przestrzeni” pojawiły się wcześnie, prawdopodobnie odczuwał je już w szpitalu. Wychodził z sali szpitalnej i nie mógł znaleźć drogi powrotnej. Długi korytarz. Gdzie iść: w prawo czy w lewo? Co to znaczy „na prawo” i „na lewo”? Kiedyś było to bardzo proste, ale teraz, po zranieniu, wszystko zostało zburzone. Trzeba nad tym zastanowić się, spróbować rozwiązać jak złożone zadanie matematyczne, do którego rozwiązania brak podstawowych danych; trzeba je dopiero odnaleźć.

      Do spraw tych powraca na wielu kartach swego dziennika.

      „[…] Ktoś głośno powiedział moje nazwisko, w pierwszej jednak chwili nie zareagowałem. Przy powtórnym głośnym wymienieniu mego nazwiska zacząłem oglądać się na wszystkie strony: kto mnie woła? I tak oglądając się dookoła zauważyłem chorego, który zmierzał w moim kierunku dając mi znaki ręką… Wyszedłem na spacer i znowu to samo. Zapomniałem, gdzie budynek szpitalny… Dokąd mam teraz iść? Spoglądam na słońce, ale nie mogę przypomnieć sobie, gdzie powinno się ono teraz znajdować i w jakim kierunku przesuwać się: w lewo czy w prawo? Dawno zapomniałem dokąd i skąd idę, chociaż odszedłem całkiem niedaleko od szpitala. Budynek otoczony jest gęstym lasem, w oddali jeziora, a dookoła drzewa.

Скачать книгу