Trauma. Judith Herman

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Trauma - Judith Herman страница 8

Trauma - Judith Herman Terapia Traumy

Скачать книгу

powinieneś być (…). Mężczyzna, który brał udział w tylu bitwach, powinien lepiej się kontrolować”46.

      Przedstawiciele postępowych środowisk medycznych uważali, że przeciwnie, nerwica wojenna jest autentycznym zaburzeniem, które może dotknąć żołnierzy na najwyższym poziomie moralnym. Byli zwolennikami łagodnych metod leczenia opartego na zasadach psychoanalizy. Głównym obrońcą tego bardziej liberalnego punktu widzenia był W. H. R. Rivers, lekarz o szerokich horyzontach umysłowych, profesor neuropsychologii, psychologii i antropologii. Jego najsłynniejszym pacjentem był młody oficer, Siegfried Sassoon, znany ze swojego męstwa na polu bitwy i swoich wojennych wierszy. O Sassoonie zrobiło się głośno, kiedy – nosząc jeszcze mundur – publicznie zadeklarował swoją przynależność do ruchów pacyfistycznych i wystąpił przeciwko prowadzeniu działań wojennych. Tekst jego „Deklaracji żołnierza” (Soldier’s Declaration), napisanej w roku 1917, czyta się dziś jak współczesny manifest antywojenny:

      Moje wystąpienie jest aktem świadomego sprzeciwu wobec władz wojskowych, ponieważ uważam, że wojna jest celowo przedłużana przez tych, w których mocy jest ją zakończyć.

      Jestem żołnierzem i jestem przekonany, że działam w imieniu żołnierzy. Wojna ta, do której przystąpiłem jako do wojny obronnej i wyzwoleńczej, przeobraziła się w napaść i podbój (…). Oglądałem i sam przeżywałem cierpienia żołnierzy. Nie mogę już więcej uczestniczyć w przedłużaniu tych cierpień, ponoszonych dla celów, które uważam za złe i niesprawiedliwe47.

      W obawie, że Sassoon stanie przed sądem wojennym, jeden z jego kolegów, oficer i poeta Robert Graves, postarał się, żeby trafił on do szpitala pod opiekę Riversa. Antywojenne wystąpienie można by wówczas uznać za skutek załamania psychicznego. Chociaż Sassoon nie miał pełnych objawów załamania, ale – jak określił to Graves – „wyglądał na roztrzęsionego”48. Był ciągle zaniepokojony, łatwo wpadał w irytację i dręczyły go koszmary senne. Jego skłonność do brawurowego wystawiania się na niebezpieczeństwa przyniosła mu przydomek „Szalony Jack”. Dzisiaj jego symptomy na pewno wystarczyłyby do zdiagnozowania zespołu stresu pourazowego.

      W zamierzeniu Riversa leczenie, które odbywał u niego Sassoon, miało wykazać wyższość łagodnej i oświeconej terapii nad karzącym podejściem stosowanym przez tradycjonalistów. Celem leczenia, jak przystało na medycynę wojskową, był powrót pacjenta na pole walki. Rivers celu tego nie kwestionował. Obstawał natomiast przy skuteczności metody leczenia rozmową. Zamiast ośmieszać Sassoona, traktowano go z należytą godnością i szacunkiem. Zamiast uciszać, zachęcano go do pisania i swobodnego mówienia na temat okrucieństw wojny. Sassoon przyjął to z wdzięcznością: „Sprawił, że natychmiast poczułem się bezpieczny. Zdawał się wiedzieć o mnie wszystko (…). Dałbym wiele za kilka nagrań gramofonowych moich rozmów z Riversem. Najważniejsze jest dla mnie wspomnienie niezwykłego i dobrego człowieka, który zaoferował mi przyjaźń i pomoc”49.

      Psychoterapia odbyta przez Sassoona u Riversa została uznana za sukces. Sassoon publicznie odwołał swoje pacyfistyczne wypowiedzi i powrócił na wojnę. Uczynił tak, pomimo że jego polityczne przekonania nie uległy zmianie. Do powrotu skłoniła go lojalność wobec towarzyszy broni, którzy pozostali na polu walki; poczucie winy, że nie dzieli ich cierpień, oraz frustracja z powodu bezskuteczności swoich samotnych protestów pacyfistycznych. W trakcie prowadzonego przez siebie łagodnego leczenia Rivers ustalił dwie zasady, które zostały powszechnie zaakceptowane przez amerykańskich psychiatrów podczas drugiej wojny światowej. Po pierwsze, pokazał, że mężczyźni o niekwestionowanej odwadze mogą załamać się z powodu nieprzezwyciężonego strachu. Po drugie, wykazał, że najsilniejszą motywacją, by poradzić sobie z tym strachem, jest coś silniejszego niż patriotyzm, abstrakcyjne ideały lub nienawiść do wroga. Tym czymś jest wzajemna miłość między żołnierzami.

      Sassoon przeżył wojnę, ale jak wielu innych dotkniętych nerwicą wojenną do końca życia skazany był na przeżywanie jej koszmarów. Całkowicie poświęcił się pisaniu i poprawianiu swojego pamiętnika wojennego, pielęgnowaniu pamięci o poległych i popularyzowaniu pacyfizmu. Chociaż ze „złego stanu nerwów” wyleczył się w stopniu wystarczającym, by wieść produktywne życie, to cały czas nawiedzało go wspomnienie tych, którzy nie mieli tyle szczęścia:

      Shell shock. Ileż krótkich bombardowań pozostawiło trwałe ślady w umysłach ocalonych, z których wielu patrzyło na swoich towarzyszy i śmiało się, podczas gdy wokół trwało piekło mające ich zniszczyć. Nie wtedy bowiem miały nastać godziny ich najgorszego cierpienia, lecz teraz, kiedy nawiedzają ich nocne koszmary, kiedy cierpią na paraliż kończyn i zaburzenia mowy. Kiedy muszą przeżywać najgorsze: utratę tych cech charakteru, które czyniły ich tak odważnymi, bezinteresownymi i nieustępliwymi. Oto właśnie tragedia shell shock, jaką przeżywali najlepsi mężczyźni. (…) Żołnierzy tych skazano na męczeństwo w imię cywilizacji i teraz musi ona pokazać, że jej hasła nie były tylko stekiem kłamstw50.

      Kilka lat po zakończeniu wojny zainteresowanie środowiska medycznego kwestią traumy ponownie przygasło. Chociaż mężczyźni z utrzymującymi się zaburzeniami psychicznymi tłumnie odwiedzali szpitale dla weteranów, ich obecność stała się jedynie źródłem dyskomfortu dla społeczeństw, które chciały już o wszystkim zapomnieć.

      W 1922 roku młody amerykański psychiatra Abram Kardiner powrócił do Nowego Jorku z trwającej rok pielgrzymki do Wiednia, gdzie poddał się analizie u Freuda. Marzył o dokonaniu wielkiego odkrycia. „Cóż może być bardziej pociągające – zastanawiał się – niż zostać Kolumbem ciągle jeszcze nowej nauki o umyśle”51. Kardiner założył prywatną praktykę psychoanalityczną w czasie, gdy w całym Nowym Jorku było może dziesięciu psychoanalityków. Rozpoczął również pracę w klinice psychiatrycznej Biura Weteranów, gdzie spotkał wielu mężczyzn cierpiących na nerwicę wojenną. Był poruszony ogromem ich cierpienia i swoją niemożnością udzielenia im pomocy. Szczególnie zapamiętał jednego pacjenta, któremu próbował pomóc przez rok, nie odnosząc większych sukcesów. Kiedy pacjent chciał mu dziękować, Kardiner zaprotestował: „Przecież nie potrafiłem nic dla pana zrobić. Z pewnością nie wyleczyłem pana dolegliwości”. „Ale doktorze – odpowiedział pacjent – próbował pan. Korzystałem z pomocy dla weteranów przez długi czas i wiem, że oni nawet nie próbują. Nic ich to nie obchodzi. A pana tak”52.

      Kardiner po pewnym czasie uświadomił sobie, że „niekończący się koszmar” jego wczesnego dzieciństwa – ubóstwo, głód, zaniedbanie, przemoc domowa, przedwczesna śmierć matki – wpłynął na kierunek jego intelektualnych poszukiwań i pozwolił mu na pełniejszą identyfikację ze straumatyzowanymi żołnierzami53. Kardiner przez długi czas usiłował stworzyć psychoanalityczną teorię traumy wojennej, jednak w pewnym momencie porzucił to zadanie, uznawszy je za niemożliwe do zrealizowania, i rozpoczął błyskotliwą karierę, najpierw jako psychoanalityk, a następnie – podobnie jak Rivers – antropolog. W roku 1939 we współpracy z antropolożką Corą du Bois napisał fundamentalne dla antropologii dzieło The Individual and His Society („Jednostka i jej społeczeństwo”).

      Dopiero po napisaniu tej książki był w stanie powrócić do tematu traumy wojennej. Tym razem miał już do dyspozycji podstawowe pojęcia antropologiczne, które uwzględniały wpływ rzeczywistości społecznej i pozwalały zrozumieć, czym jest trauma. W roku 1941 Kardiner opublikował rozbudowane studium kliniczne i teoretyczne The Traumatic Neuroses of War („Traumatyczna nerwica wojenna”), w którym narzekał na przerywającą badania na tym polu powracającą okresowo amnezję:

      Temat powojennych zaburzeń nerwicowych był w ciągu ostatnich dwudziestu pięciu lat traktowany dosyć kapryśnie nie tylko przez opinię

Скачать книгу