Trauma. Judith Herman
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Trauma - Judith Herman страница 12
Siły traumy nie da się zmierzyć za pomocą jednego prostego kryterium – podobne wysiłki kończą się zawsze bezsensownym porównywaniem potworności. Można jednak zidentyfikować doświadczenia, które zwiększają ryzyko traumatycznego urazu. Znajdują się wśród nich zaskoczenie, uwięzienie lub umęczenie ofiary3. Ryzyko urazu traumatycznego wzrasta również, gdy ofiara doświadcza fizycznego zranienia, jest narażona na kontakt ze skrajną przemocą lub patrzy na okrutną śmierć innej osoby4. W każdym przypadku traumatyczne wydarzenie wywołuje przerażenie i poczucie bezradności.
Normalną ludzką odpowiedzią na niebezpieczeństwo jest złożony system reakcji, w których udział biorą ciało i umysł. Strach pobudza współczulny układ nerwowy, który reaguje wyrzutem adrenaliny i wprowadza organizm w stan gotowości. Zagrożenie powoduje także, że człowiek koncentruje całą swoją uwagę na niebezpiecznej sytuacji. Zmienia się sposób odczuwania: często ludzie w stanie zagrożenia potrafią nie zauważać głodu, zmęczenia czy bólu. I wreszcie, zagrożenie powoduje intensywne uczucie strachu i złości. Te zmiany stopnia pobudzenia, uwagi, percepcji i emocji są normalnymi, adaptacyjnymi reakcjami. Mobilizują znajdującą się w niebezpieczeństwie osobę do zdecydowanego działania, do walki albo ucieczki.
Trauma pojawia się, kiedy działanie jest niemożliwe. Jeśli nie można walczyć ani uciekać, system obronny człowieka ulega przeciążeniu i dezorganizacji. Każdy element normalnej reakcji na zagrożenie, który okazał się nieprzydatny, utrzymuje się w zmienionej i nieadekwatnej formie długo po tym, jak zagrożenie minęło. Doświadczenie traumy powoduje głębokie i trwałe zmiany w poziomie pobudzenia fizjologicznego, emocjach, zdolnościach poznawczych i pamięci. Ponadto może spowodować oddzielenie się od siebie tych w normalnych warunkach połączonych elementów. Straumatyzowana osoba może doświadczać silnych emocji, choć nie potrafi sobie przypomnieć, co się stało, albo wszystko doskonale pamiętać i nie odczuwać przy tym żadnych emocji. Może być w stanie wzmożonej czujności i zdenerwowania bez znanej sobie przyczyny. Objawy traumy mają skłonność do oddzielania się od swojego źródła i życia własnym życiem.
Historycznie to właśnie fragmentacja – fakt, że trauma rozbija na części złożony układ reakcji obronnych człowieka – okazała się kluczowa dla badań nad zespołem stresu pourazowego. Sto lat temu Janet uznał „dysocjację” za najważniejszą cechę patologiczną histerii: osoby w tym stanie straciły zdolność integrowania wspomnień o zbyt bolesnych wydarzeniach. Dzięki wnikliwym metodom badawczym, wśród których była również hipnoza, Janet wykazał, że traumatyczne wspomnienia są przechowywane w patologicznej postaci, poza zasięgiem świadomości. Uważał, że przerwanie normalnych połączeń między pamięcią, wiedzą i emocjami jest rezultatem silnej reakcji emocjonalnej na traumatyczne wydarzenie. Pisał o „rozbijających” (dissolving) skutkach silnych emocji, które odbierały umysłowi zdolność „syntetyzowania”5.
Pięćdziesiąt lat później Abram Kardiner podobnie opisywał podstawowe cechy nerwicy wojennej. Kiedy człowiek doświadcza skrajnego przerażenia i poczucia bezradności, „cały aparat odpowiedzialny za spójne, skoordynowane i celowe działanie ulega zniszczeniu. Sposób postrzegania jest zaburzony i przepełniony lękiem, zawodzą koordynujące funkcje oceny i rozróżniania (…), zmysły mogą zupełnie przestać działać (…). Agresywne impulsy stają się niezorganizowane i bez związku z obecną sytuacją (…). Funkcje autonomicznego systemu nerwowego mogą również ulec dysocjacji od reszty organizmu”6.
Osoby w stanie traumy czują się i zachowują, jakby ich system nerwowy utracił związek z teraźniejszością. Poeta Robert Graves wspomina, jak w powojennym życiu nadal zachowywał się tak, jakby wciąż znajdował się w okopach pierwszej wojny światowej: „Mój umysł i system nerwowy były nadal przystosowane do wojny. Nad mym łóżkiem rozrywały się nocą pociski, choć sypiałem razem z Nancy; a przechodnie mijani w środku dnia mieli twarze zabitych przyjaciół. Kiedy odzyskałem siły na tyle, by odwiedzić ulubione zakątki w górach pod Harlech, mimo woli patrzyłem na nie jak na pole przyszłej bitwy”7.
Objawy stresu pourazowego można podzielić na trzy kategorie: nadmierne pobudzenie, wtargnięcia i zawężenie. Nadmierne pobudzenie wiąże się z nieustannym oczekiwaniem niebezpieczeństwa, wtargnięcia związane są niemożnością uwolnienia się od wspomnień traumatycznego zdarzenia, zawężenie zaś jest skutkiem odrętwienia wywołanego poddaniem się.
System obronny osoby, która doświadczyła traumy, pozostaje w ciągłym stanie gotowości, tak jakby niebezpieczeństwo mogło powrócić w każdej chwili. Fizjologiczne oznaki pobudzenia nie ustępują. Osoba w stanie nadmiernego pobudzenia, który może być pierwszym wyraźnym objawem stresu pourazowego, łatwo się przestrasza, reaguje irytacją na drobne przeciwności i źle sypia. Kardiner twierdził, że „istotą [traumatycznej] nerwicy jest fizjonerwica (physioneurosis)”8. Uważał, że wiele z objawów, które obserwowano u weteranów pierwszej wojny światowej – reakcje lękowe, nadmierne pobudzenie, gotowość na powrót zagrożenia, koszmary i dolegliwości psychosomatyczne – wynikało z chronicznego pobudzenia autonomicznego systemu nerwowego. Uważał też, że skłonność do irytacji i wybuchy agresji u leczonych mężczyzn są zdezorganizowanymi elementami normalnej reakcji „walki i ucieczki”, która wobec przytłaczającego niebezpieczeństwa nie mogła przebiec prawidłowo.
Roy Grinker i John Spiegel również zauważyli, że straumatyzowani w czasie drugiej wojny światowej żołnierze „wydają się cierpieć z powodu chronicznej stymulacji sympatycznego układu nerwowego (…). Psychologiczne reakcje na niebezpieczeństwo, strach i gotowość na poziomie fizjologicznym (…) występują tak często, że nie są już stanem epizodycznym, ale prawie ciągłym. (…) Żołnierz zabrany w końcu z wywołującego stres otoczenia po jakimś czasie przestaje się bać. Jednak na poziomie fizjologicznym pozostaje nadal nieprzystosowany do spokojnego i bezpiecznego życia”9.
Po wojnie w Wietnamie badacze byli już w stanie potwierdzić te hipotezy dzięki obserwacjom zmian w fizjologii sympatycznego układu nerwowego u mężczyzn, którzy doświadczyli traumy. Psychiatra Lawrence Kolb puszczał na przykład weteranom nagrania dźwięków walki. U mężczyzn cierpiących na zespół stresu pourazowego wywoływało to przyspieszone bicie serca i podnoszenie się ciśnienia krwi. Wielu z nich czuło się tak źle, że prosili o przerwanie eksperymentu. Weterani, którzy nie cierpieli na zespół stresu pourazowego, oraz badani, którzy w ogóle nie brali udziału w walkach, słuchali nagrań spokojnie, bez znaczących reakcji emocjonalnych i fizjologicznych10.
Wiele podobnych badań wykazało, że zmiany psychologiczne będące wynikiem traumy są głębokie i trwałe. Pacjenci cierpią zarówno z powodu ogólnego niepokoju, jak i konkretnych lęków11. „Podstawowy” nie jest u nich stan spokojnej uwagi, ale stan napięcia. Ich ciała nieustannie oczekują nadejścia niebezpieczeństwa. Reagują nagłym przerażeniem zarówno na niespodziewane hałasy, jak i na konkretne bodźce przypominające im o traumatycznym wydarzeniu12. Wydaje się również, że trudniej im zignorować powtarzające się bodźce, które u innych ludzi wywołują tylko lekką irytację; na każde powtórzenie reagują tak, jakby mieli do czynienia z czymś zaskakującym i niebezpiecznym13. Nadmierne pobudzenie nie ustępuje w czasie snu ani po przebudzeniu, co powoduje różnego rodzaju zaburzenia snu. Ludzie cierpiący na zespół stresu pourazowego dłużej usypiają, są bardziej wrażliwi na hałas i częściej budzą się w nocy. Wydaje się zatem, że doświadczenie traumy zmienia sposób funkcjonowania całego systemu nerwowego14.