Trauma. Judith Herman

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Trauma - Judith Herman страница 9

Trauma - Judith Herman Terapia Traumy

Скачать книгу

badacz, który rozpoczyna studia nad tymi zaburzeniami, za swój święty obowiązek uznaje rozpoczęcie wszystkiego od nowa i pracuje nad problemem, jak gdyby nikt nigdy wcześniej się nim nie zajmował”54.

      Ogólny opis syndromu posttraumatycznego dokonany przez Kardinera jest używany do dziś. Jego teoria w wielu punktach zbieżna była ze stworzoną przez Janeta w końcówce dziewiętnastego wieku teorią histerii. Kardiner rzeczywiście uważał neurozę wojenną za odmianę histerii, jednocześnie był jednak świadomy, że termin ten ponownie nabrał tak pejoratywnego znaczenia, że używanie go dyskredytowało pacjentów: „Kiedy użyje się słowa »histeryczny« (…), powszechny odbiór jest taki, że opisana nim osoba jest interesowna i szuka tylko sposobności, żeby coś wyłudzić. Osoba cierpiąca na nerwicę nie ma więc szans na jakiekolwiek współczucie w sądzie (…) ani u swojego lekarza. Dla tego ostatniego (…) histeryczny często znaczy tyle, co mający przewrotną, słabą lub po prostu złą wolę”55.

      Wydarzenia drugiej wojny światowej spowodowały ponowne zainteresowanie medycyny leczeniem nerwicy wojennej. W nadziei na odnalezienie efektywnej i działającej niemal natychmiast metody terapii lekarze wojenni starali się skończyć ze stygmatyzowaniem załamań wywołanych stresem doznawanym na froncie. Po raz pierwszy uznano fakt, że każdy mężczyzna może załamać się w ogniu walki, a urazy psychiczne można przewidywać jako proporcjonalne względem stopnia ekspozycji na okrucieństwa działań wojennych. Znaczna część wysiłków została poświęcona na dokładne określenie takiego stopnia ekspozycji, który nieuchronnie prowadzi do załamania psychicznego. W rok po zakończeniu wojny dwaj amerykańscy psychiatrzy, J. W. Appel i G. W. Beebe, doszli do wniosku, że od dwustu do dwustu czterdziestu dni na polu walki doprowadziłoby do załamania nawet najsilniejszego żołnierza: „Nie ma czegoś takiego jak »przywyknięcie do warunków bitewnych«. (…) Każda chwila na polu walki powoduje tak wielkie obciążenie, że każdy mężczyzna po pewnym czasie załamie się w wyniku intensywności tego doświadczenia. Cierpienia wywołane zaburzeniami psychicznymi są więc na wojnie nieuchronne niczym rany od kuli czy szrapnela”56.

      Amerykańscy psychiatrzy koncentrowali swoje wysiłki na poszukiwaniu czynników, które mogą chronić przed takimi nagłymi załamaniami lub prowadzić do ich szybkiego wyleczenia. Odkryli ponownie to, co Rivers zaobserwował podczas leczenia Sassoona: siłę emocjonalnej więzi pomiędzy walczącymi mężczyznami. W 1947 roku Kardiner razem z Herbertem Spiegelem – psychiatrą, który właśnie przybył z frontu, gdzie zajmował się leczeniem żołnierzy – powrócił do pracy nad swoim klasycznym tekstem. Kardiner i Spiegel twierdzili, że najsilniejszą ochronę przed prowadzącym do załamań przerażeniem stanowiła silna zażyłość pomiędzy żołnierzem, jego oddziałem i dowódcą. Podobne wnioski prezentowali psychiatrzy Roy Grinker i John Spiegel, którzy zauważyli, że w sytuacji ciągłego zagrożenia żołnierze popadają w skrajną zależność emocjonalną od innych żołnierzy równych sobie rangą oraz od swoich dowódców. Zauważyli, że najsilniejszą ochronę przed załamaniem psychicznym daje dobre morale i mocne przywództwo w małej jednostce bojowej57.

      Metody leczenia wypracowane podczas drugiej wojny światowej miały na celu utrzymanie cierpiącego żołnierza jak najbliżej jego towarzyszy broni. Preferowano szybkie interwencje tak blisko pola walki, jak to tylko było możliwe, żeby żołnierz mógł niemal natychmiast wrócić do swojego oddziału58. W poszukiwaniu szybkich i efektywnych metod leczenia traumy psychiatrzy wojskowi raz jeszcze odkryli użyteczność odmiennych stanów świadomości. Odkryli, że wprowadzanie pacjentów w takie stany pomaga im dotrzeć do traumatycznych wspomnień. Kardiner i Spiegel praktykowali hipnozę, Grinker i Spiegel zaś używali amytalu sodu, a swoją metodę nazywali „narkosyntezą” (narcosynthesis). Podobnie jak było wcześniej z histerią, także w przypadku nerwicy wojennej główny cel „leczenia rozmową” stanowiło uzdrowienie i katartyczne uwolnienie traumatycznych wspomnień oraz towarzyszących im uczuć przerażenia, gniewu i rozpaczy.

      Psychiatrzy, którzy byli pionierami w stosowaniu tej metody, rozumieli, że uwolnienie traumatycznych wspomnień nie wystarczy, by osiągnąć trwałe wyleczenie. Kardiner i Spiegel ostrzegali, że choć hipnoza może być pomocna w uwolnieniu traumatycznych wspomnień, to samo katartyczne doświadczenie w niczym nie pomoże. Hipnoza zawodzi – wyjaśniali – jeżeli „brakuje odpowiedniej kontynuacji całego procesu”59. Grinker i Spiegel wiedzieli również, że leczenie nie zakończy się sukcesem, jeżeli odzyskane i uwolnione pod wpływem narkotyku emocje nie zostaną ponownie zintegrowane z resztą świadomości. Skutki wojny– twierdzili – „nie są jak napis na tabliczce, który można zetrzeć i tabliczka znowu będzie czysta. Wojna pozostawia trwałe ślady w ludzkich umysłach, zmieniając je, jak każde z ważnych wydarzeń, przez które ludzie przechodzą”60.

      Z reguły jednak te mądre ostrzeżenia były ignorowane. Nowe metody szybkiego leczenia ofiar z zaburzeniami psychicznymi uznano wówczas za wielki sukces. Według jednego z raportów osiemdziesiąt procent walczących w drugiej wojnie światowej mężczyzn, którzy załamali się z powodu zbyt silnego stresu, w ciągu tygodnia powracało do jakiegoś rodzaju obowiązków. Trzydzieści procent powracało do swoich jednostek bojowych61. Mało uwagi poświęcano losowi, który czekał tych mężczyzn po powrocie do pełnienia obowiązków, nie wspominając już o ich losie po zakończeniu wojny i powrocie do domów. Tak długo, jak mogli funkcjonować choćby w minimalnym zakresie, uważano ich za wyleczonych. Po zakończeniu wojny jak zawsze powróciła ta sama amnezja. Publiczne lub medyczne zainteresowanie stanem psychicznym wracających żołnierzy nie było wielkie. Długotrwałe skutki traumy wojennej raz jeszcze zostały zapomniane.

      Systematyczne i zakrojone na szeroką skalę badania długotrwałych skutków uczestnictwa w wojnie nie zostały podjęte aż do czasów wojny w Wietnamie. Motywacja do rozpoczęcia badań nie pochodziła wtedy od autorytetów wojskowych ani medycznych, ale była wynikiem pracy organizacji założonych przez rozczarowanych wojną żołnierzy.

      W roku 1970, najgorętszym okresie wojny w Wietnamie, dwaj psychiatrzy, Robert Jay Lifton i Chaim Shatan, spotkali się z przedstawicielami nowej organizacji noszącej nazwę Vietnam Veterans Against the War (Weterani Wojny w Wietnamie przeciwko Wojnie). Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, by weterani organizowali się przeciwko nadal trwającej wojnie, w której wcześniej brali udział. Zorganizowani w tę niewielką grupę żołnierze, spośród których wielu wyróżniło się prawdziwym męstwem, zwracali swoje medale i publicznie mówili o popełnionych przez siebie zbrodniach wojennych. Ich działalność wzmacniała wiarygodność rosnących w siłę ruchów antywojennych. „Podważali – pisał Lifton – powszechny wizerunek szlachetnego żołnierza i panujących na wojnie zasad; ukazywali fałszywość promowanego w ich kraju obrazu sprawiedliwej wojny”62.

      Występujący przeciw wojnie weterani utworzyli grupy, które nazywali rap groups („grupy oskarżycielskie”). W trakcie spotkań opartych na zasadach wzajemnego zaufania żołnierze opowiadali sobie i ponownie przeżywali traumatyczne doświadczenia wojenne. Na spotkania zapraszali także empatyzujących z ich doświadczeniem psychiatrów, żeby korzystać z ich wsparcia. Shatan wyjaśniał później, dlaczego szukali pomocy poza tradycyjnymi instytucjami: „Wielu z nich odczuwało ból, jak sami o tym mówili. Ale nie chcieli szukać pomocy w rządowych instytucjach dla weteranów. (…) Potrzebowali własnej przestrzeni, w której mogli sami ustalać zasady”63.

      Cel tych grup był dwojaki: nieść pomoc weteranom cierpiącym z powodu traumy wojennej oraz rozpowszechniać wiedzę o skutkach toczonej wojny. Wyznania przedstawicieli grup zwróciły uwagę opinii publicznej na trwałe dolegliwości psychiczne, do których prowadzi udział w wojnie. Weterani nie pozwalali o sobie zapomnieć. Nie zgadzali się też na stygmatyzację. Domagali się, by ich cierpienie uznano za uzasadnione i godne szacunku. Oto słowa weterana marynarki wojennej Michaela Normana:

      Nasz gniew dziwił przyjaciół

Скачать книгу