Rynek i ratusz. Niall Ferguson
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Rynek i ratusz - Niall Ferguson страница 5
Podejrzewam, że nigdy nie doszedłbym do tych wszystkich wniosków, gdybym nie zajął się wcześniej pisaniem biografii jednego z najzręczniej poruszających się w sieciach ludzi współczesności: Henry’ego Kissingera. Mniej więcej w połowie tego przedsięwzięcia – mając już ukończony tom pierwszy i przeprowadziwszy część badań oraz kwerend do tomu drugiego – wpadłem oto na dość interesującą hipotezę. Czy aby Kissinger nie zawdzięczał swoich sukcesów, sławy, rozpoznawalności nie tylko wielkiemu intelektowi i niezwykle silnej woli, ale również wyjątkowej umiejętności konstruowania eklektycznej sieci znajomości, zarówno z wysoko umocowanymi postaciami z administracji prezydentów Nixona i Forda, jak i z ludźmi spoza kręgów rządowych, takimi jak dziennikarze, właściciele tytułów prasowych, zagraniczni ambasadorzy i głowy państw, a nawet hollywoodzcy producenci? W niniejszej książce przedstawiam przede wszystkim syntezę (mam nadzieję, że bez nadmiernego upraszczania) dokonań innych ludzi nauki, wobec których mam tym samym intelektualny dług, ale akurat w kwestii sieci stworzonej przez Kissingera mogę przedstawić swój własny – mocno niedoskonały, lecz, jak sądzę, oryginalny – ogląd zagadnienia.
Sama książka także powstała dzięki sieci. Chciałbym podziękować przede wszystkim dyrektorowi i członkom Instytutu Hoovera, w którym została napisana, jak również ciałom nadzorującym tę instytucję i jej darczyńcom. W czasach, w których na uniwersytetach pośród licznych przejawów różnorodności najmniej cenioną wydaje się różnorodność intelektualna, Instytut Hoovera pozostaje rzadkim, o ile nie unikatowym, bastionem wolności badań naukowych i niezależności myśli. Pragnę też podziękować zarówno moim starym kolegom z Harvardu, którzy służą mi intelektualnym wsparciem podczas moich wizyt w Belfer Center przy Kennedy School oraz w Center for European Studies, jak i moim nowym kolegom z Centrum Kissingera przy Paul H. Nitze School of Advanced International Studies, a także tym z Johns Hopkins University i ze Schwarzman College przy Uniwersytecie Tsinghua w Pekinie.
Nieocenioną pomocą w badaniach naukowych służyły mi Sarah Wallington i Alice Han oraz Ravi Jacques i Olivia Ward-Jackson. Manny Rincon-Cruz i Keoni Correa sporo się napracowały przy poprawianiu wykresów i komentarzy dotyczących sieci. Niezwykle ciekawe uwagi do moich odczytów i prezentacji dotyczących omawianego zagadnienia przedstawili (a wymieniam tu tylko tych, którzy uczynili to w formie papierowej): Graham Allison, Pierpaolo Barbieri, Joe Barillari, Tyler Goodspeed, Micki Kaufman, Paul Schmelzing i Emile Simpson. Pierwsze wersje książki dawałem do przeczytania, z prośbą o wnoszenie poprawek, licznym moim przyjaciołom, kolegom i znajomym ekspertom. Wśród tych, którzy poświęcili swój cenny czas i nadesłali mi własne komentarze, byli: Ruth Ahnert, Teresita Alvarez-Bjelland, Marc Andreessen, Yaneer Bar-Yam, Joe Barillari, Alastair Buchan, Melanie Conroy, Dan Edelstein, Chloe Edmondson, Alan Fournier, Auren Hoffman, Emmanuel Roman, Suzanne Sutherland, Elaine Treharne, Calder Walton i Caroline Winterer. Nieocenione komentarze do końcowej części książki przekazali mi z kolei William Burns, Henri de Castries, Mathias Döpfner, John Elkann, Evan Greenberg, John Micklethwait i Robert Rubin. Niech podziękowania za udostępnienie wyników swoich badań albo za pozwolenie na przytoczenie fragmentów ich niepublikowanych prac zechcą przyjąć ponadto: Glenn Carroll, Peter Dolton, Paula Findlen, Francis Fukuyama, Jason Heppler, Matthew Jackson i Franziska Keller. Za pomoc w zgłębieniu historii iluminatów winien jestem wdzięczność Lorenzy Castelli, Reinhardowi Marknerowi, Olafowi Simonsowi i Joe Wägesowi.
Jak zwykle mnie samego i moje kolejne dzieło reprezentowali z wielką klasą Andrew Wylie i jego koledzy, w tym zwłaszcza James Pullen. Po raz kolejny miałem też przywilej opublikowania mojej książki w wydawnictwie Simona Windera i Scotta Moyersa, należących do najbardziej wszechstronnych wydawców w całym współczesnym świecie anglojęzycznym. Pamiętam wreszcie o swoim redaktorze Marku Handsleyu, o moim wiernym korektorze i przyjacielu Jimie Dicksonie oraz o wyszukującym dla mnie ilustracje Fredzie Courtrighcie.
Wreszcie na liczne podziękowania zasługują moje dzieci: Felix, Freya, Lachlan i Thomas, które nigdy nie narzekały na to, że więcej czasu poświęcam na pisanie kolejnej książki niż na przebywanie z nimi, a które pozostają dla mnie źródłem inspiracji, dumy i zachwytu. Z kolei moja żona Ayaan cierpliwie znosiła nadużywanie przeze mnie słów „sieć” i „hierarchia” w naszych rodzinnych rozmowach. Zadziwiająco wiele nauczyłem się od niej o obu tych formach organizacji. Również i jej przekazuję podziękowania i wyrazy miłości.
Książkę tę dedykuję Campbellowi Fergusonowi, mojemu ojcu, którego bardzo mi brakuje, a którego imię – taką żywię nadzieję – otrzyma jego szósty wnuk wówczas, kiedy praca ta ukaże się drukiem.
I
Wprowadzenie: Sieci i hierarchie
1
Tajemnica iluminatów
Dawno, dawno temu, blisko dwa i pół wieku przed nami, była sobie pewna sekretna sieć, która próbowała zmienić świat. Założono ją w Niemczech, zaledwie dwa miesiące przed tym, jak trzynaście brytyjskich kolonii w Ameryce ogłosiło niepodległość, a organizacja ta miała być odtąd znana jako Illuminatenorden – Zakon Iluminatów. Postawiła ona przed sobą nader wzniosłe cele. Wystarczy tylko nadmienić, że jej założyciel nadał jej pierwotnie nazwę Bund der Perfektibilisten (Liga Dążących do Doskonałości). Jak zapamiętał jeden z członków zakonu, jego założyciel głosił, że miał on być: „stowarzyszeniem, które poprzez najbardziej subtelne i niezawodne metody stawia sobie za cel zwycięstwo cnoty i mądrości nad głupotą i nikczemnością; stowarzyszeniem, które dokonywać będzie najważniejszych odkryć we wszelkich dziedzinach nauki, które wśród swoich członków wykształcać będzie dążenia do szlachetności i wielkości, które zapewni im niezawodną nagrodę za osiągnięcie całkowitej doskonałości na tym świecie, które uchroni ich przed prześladowaniami, złym losem i opresją, a nadto zwiąże ręce despotyzmom we wszelkich możliwych formach”[1][5*].
Najważniejszym celem zakonu było „oświecenie rozumnych słońcem rozsądku, które rozproszy chmury przesądów i uprzedzeń”. A sam założyciel zakonu oświadczył: „Moim zadaniem jest doprowadzenie do triumfu rozumu”[2]. Metody, które miały służyć osiągnięciu tego celu, były z jednej strony edukacyjne. „Jedyną intencją ligi” – czytamy w jej Statucie Generalnym (1781) – miała być „edukacja, ale nie w sferze deklaratywnej, lecz poprzez faworyzowanie i nagradzanie cnoty”[3]. Z drugiej strony zaś iluminaci mieli działać jako bractwo o charakterze ściśle tajnym. Jego członkowie przyjmowali kryptonimy, często wywodzące się z kultury grecko-rzymskiej – sam założyciel był Bratem Spartakusem. Miały w nim istnieć trzy poziomy członkostwa: Nowicjat, Minerwa[6*] i Oświecona Minerwa, przy czym należący do najniższego poziomu mieli uzyskać tylko bardzo ogólny wgląd w cele i metody zakonu. Wypracowano wymyślne rytuały inicjacyjne, wśród których znalazła się przysięga milczenia – za jej złamanie groziła kara śmierci. Każda osobna komórka nowicjuszy podlegała własnemu przełożonemu, którego prawdziwej tożsamości żaden z nich nie znał.
Początkowo