Rynek i ratusz. Niall Ferguson

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Rynek i ratusz - Niall Ferguson страница 8

Rynek i ratusz - Niall  Ferguson

Скачать книгу

z wykorzystaniem nazwiska Trumpa – ogłosił spektakularne bankructwo. W razie porażki w wyborach Trump planował stworzyć kolejny taki podmiot – tym razem miała to być sieć telewizyjna pod nazwą Trump TV. Jednym z wielu powodów, dla których jednak nie przegrał, były nieopisane szkody dla reputacji jego kontrkandydatki zadane jej przez sieć wywiadu rosyjskiego, przede wszystkim za pośrednictwem strony internetowej WikiLeaks oraz sieci telewizyjnej RT. Cytując częściowo odtajniony raport agencji amerykańskiego wywiadu, „rosyjski prezydent Władimir Putin nakazał przeprowadzenie zmasowanej kampanii w 2016 roku”, mającej na celu „oczernienie sekretarz Clinton i umniejszenie jej zdolności pełnienia urzędu prezydenta”, co miało odzwierciedlać „oczywistą preferencję” Kremla na rzecz Trumpa. Według tegoż raportu w lipcu 2015 roku „rosyjski wywiad uzyskał dostęp do sieci Krajowego Komitetu Demokratów [Democratic National Committee – DNC], który to dostęp posiadał przynajmniej do czerwca 2016 roku”, a pozyskiwane stamtąd dokumenty elektroniczne systematycznie publikował na stronie internetowej WikiLeaks. Jednocześnie zaś „rosyjska państwowa machina propagandowa – w tym aparat mediów krajowych, kanały adresowane do odbiorców zagranicznych, takie jak RT i Sputnik, a także sieć quasi-rządowych trolli – włączyła się w tę zmasowaną kampanię, służąc Kremlowi za swoistą platformę urabiania rosyjskiej i międzynarodowej opinii publicznej”[9].

      Kolejnym powodem zwycięstwa Trumpa było uaktywnienie się islamskiej sieci terrorystycznej znanej jako Państwo Islamskie, która przeprowadziła w ciągu dwunastu miesięcy przed wyborami szereg ataków, w tym również dwa na terenie Stanów Zjednoczonych (w San Bernardino i w Orlando). Ataki te przydały wagi powtarzanym przez Trumpa obietnicom „ujawnienia”, „wyrwania z korzeniami” i „usunięcia jedna po drugiej (…) sieci wspierających radykalny islam w tym kraju”, a także „całkowitego unieszkodliwienia irańskiej sieci terroru na świecie”[10].

      Krótko mówiąc, żyjemy w „epoce sieci”[11]. Joshua Ramo nazwał ją wręcz „epoką władzy sieci”[12]. Adrienne LaFrance z kolei preferuje określenie „epoka powiązań”[13]. Parag Khanna zaproponował nawet powołanie nowej dyscypliny naukowej – połączeniografii („Connectography”) – po to, by można było lepiej śledzić „ogólnoświatową rewolucję sieciową”[14]. Jak twierdzi Manuel Castells, „społeczeństwo sieciowe stanowi zmianę jakościową w całym doświadczeniu ludzkości”[15]. Sieci przeobrażają sferę publiczną, a wraz z nią samą demokrację[16]. Ale na lepsze czy na gorsze? „Obecna technologia sieciowa (…) rzeczywiście faworyzuje obywateli – piszą Jared Cohen i Eric Schmidt z Google. – Nigdy przedtem tak wielu ludzi nie było ze sobą połączonych tak natychmiastowo reagującą siecią”, co ich zdaniem ma prawdziwie „przełomowe” implikacje dla polityki na całym świecie[17]. Alternatywny zaś pogląd głosi, że globalne korporacje, takie jak Google, systematycznie dążą do osiągnięcia „strukturalnej dominacji” przez wykorzystywanie sieci do podkopywania suwerenności narodowej i zastępowania jej propagowaną przez siebie jedną zbiorową polityką[18].

      Takie samo pytanie można by zadać w odniesieniu do wpływu sieci na system międzynarodowy: czy jest on na lepsze, czy na gorsze? Anne-Marie Slaughter widzi głęboki sens w rekonfiguracji globalnej polityki przez uzupełnienie tradycyjnej „szachownicy” międzypaństwowej dyplomacji o nowe „pajęczyny sieci”, co pozwoliłoby wykorzystać zalety tych ostatnich (takie jak transparentność, łatwość przystosowywania się i skalowalność)[19]. Argumentuje ona, że w przyszłości wysoką pozycję w polityce zajmą „aktorzy sieciowi sprawujący władzę i narzucający przywództwo na równi z rządami” – dzięki swoim „strategiom połączeń”[20]. Parag Khanna natomiast wygląda z utęsknieniem „świata połączonego wspólnym łańcuchem zaopatrzenia”, w którym globalne korporacje, megamiasta, „aeropolis” i „regionalne organizmy państwowe” angażują się w bezustanną, ale zasadniczo pokojową rywalizację o osiągnięcie przewagi ekonomicznej, przypominającą „jedną wielką grę z udziałem wielu graczy”[21]. Wydaje się jednak wątpliwe – i to nie tylko w oczach Joshuy Ramo, ale również jego mentora Henry’ego Kissingera – by takie tendencje mogły umocnić globalną stabilność. Tenże Kissinger napisał bowiem: „Wszechobecność komunikacji sieciowej w sektorze społecznym, finansowym, przemysłowym i militarnym ma zdecydowanie korzystne skutki, choć zrewolucjonizowała również podatność tych obszarów na zagrożenia. Ponieważ tendencja ta pozostawiła w tyle próby stanowienia odpowiednich reguł i przepisów (a w istocie również wiedzę techniczną wielu twórców reguł), pod pewnymi względami przyczyniła się do wytworzenia opisywanego przez filozofów stanu natury, od którego ucieczka – według Hobbesa – stała się motywacją do ustanowienia porządku politycznego. (…) W ten sposób asymetria i swego rodzaju wrodzony światowy nieporządek wbudowują się w relacje pomiędzy cybermocarstwami zarówno na płaszczyźnie dyplomatycznej, jak i strategicznej. (…) Przy braku wyraźnych reguł postępowania międzynarodowego kryzys wyniknie z samej wewnętrznej dynamiki systemu”[22]. A jeśli, jak twierdzą niektórzy, „pierwsza cyberwojna światowa” już się zaczęła, to toczy się ona właśnie między sieciami[23].

      Najbardziej niepokojący aspekt całej tej sytuacji sprowadza się do tego, że jedna globalna sieć prędzej czy później uczyni Homo sapiens elementem zbędnym, a zatem w konsekwencji wymarłym. W swoim Homo deus… Yuval Harari argumentuje, że epoka działających na wielką skalę „masowych sieci współpracy” opartych na pisanym języku, pieniądzu, kulturze i ideologii – a więc wytworach ludzkich sieci neuronowych bazujących na węglu – ustępuje nowej dobie krzemowych sieci komputerowych opierających się na algorytmach. W tej sieci my sami szybko staniemy się „w oczach” algorytmów równie mało istotni, jak mało istotne w naszych oczach są obecnie zwierzęta. A odłączenie od sieci będzie oznaczać dla jednostki śmierć, jako że to właśnie sieć będzie dbała o bezustanne utrzymywanie naszego zdrowia w dobrym stanie. Z kolei przyłączenie się do sieci prędzej czy później skutkować będzie wyginięciem całego gatunku: „Właśnie te wskaźniki, które sami wynieśliśmy na piedestał, skażą nas na ten sam los, który spotkał mamuty i delfiny chińskie: popadniemy w niepamięć, w nicość”[24]. Sądząc po tym, jak negatywnie sam Harari ocenia dotychczasową działalność człowieka, byłby to zresztą dla nas całkowicie zasłużony los[25].

      Moja książka traktuje jednak w większej mierze o przeszłości aniżeli o przyszłości; albo może, by być bardziej precyzyjnym, staram się czegoś dowiedzieć na temat przyszłości, przede wszystkim analizując przeszłość, a nie wdając się w mgliste domysły czy swobodne projekcje przyszłych wydarzeń na podstawie najnowszych trendów. Są wprawdzie tacy (sporo ich zwłaszcza w Dolinie Krzemowej), którzy wątpią w to, by historia mogła ich czegokolwiek nauczyć w dobie tak błyskawicznych innowacji technologicznych[26]. Zresztą większa część toczącej się aktualnie dyskusji, którą właśnie zreasumowałem, zakłada z góry, że sieci społeczne są zjawiskiem z gruntu nowym, a ich dzisiejsza wszechobecność to coś bezprecedensowego. Jest to wszakże założenie fałszywe. Mimo że rozmawiamy o nich bezustannie, w rzeczywistości większość z nas może się pochwalić bardzo ograniczonym zrozumieniem tego, jak funkcjonują sieci, a już prawie zupełnie nie wiemy, skąd się one wzięły. W dużej mierze nie zdajemy też sobie sprawy, jak rozpowszechnione są one w świecie przyrody, jak kluczową rolę odegrały w naszej ewolucji jako gatunku, a także jak integralną część ludzkiej przeszłości stanowią. W rezultacie mamy tendencję do niedoceniania znaczenia sieci istniejących w przeszłości, wobec czego przyjmujemy błędne założenie, że historia nie ma nam w tym obszarze nic do zaproponowania.

      Dla jasności: nigdy wcześniej na świecie nie istniały sieci równie wielkie i rozległe jak obecnie. Również przepływy informacji – czy też odbywające się na podobnej zasadzie rozprzestrzenianie się chorób –

Скачать книгу