Rynek i ratusz. Niall Ferguson

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Rynek i ratusz - Niall Ferguson страница 11

Rynek i ratusz - Niall  Ferguson

Скачать книгу

Mości Aleksandra Trzeciego” – wyjaśniał całą rzecz młodemu wówczas Maksimowi Gorkiemu carski policjant nazwiskiem Nikiforycz, mniej więcej w 1890 roku. „Istnieje też i kolejna, która wiedzie przez wszystkich ministrów, przez Jego Ekscelencję Namiestnika i dalej w dół, przez wszystkie szczeble, aż dociera i do mnie, a nawet do najniższego szarżą żołnierza. Wszystko jest połączone i związane ze sobą tą właśnie nicią (…) i jej niewidzialną władzą”[5]. Gorkiemu dane było dożyć czasów, w których Stalin przemienił ową niewidzialną nić w stalowe druty zapewniające kontrolę społeczną w skali niewyobrażalnej dla nawet najbardziej szalonego z carów.

      Zarazem jednak trudno przeoczyć oczywiste ułomności systemu autokratycznego. Żadna jednostka, choćby najbardziej utalentowana, nie jest w stanie poradzić sobie ze wszystkimi wyzwaniami związanymi z zarządzaniem ogromnym imperium, niemal żadna nie potrafi też się oprzeć licznym pokusom nieodłącznie towarzyszącym sprawowaniu władzy absolutnej. Krytyka państwa hierarchicznego płynęła zarówno z pozycji politycznych, jak i ekonomicznych. Począwszy od XVIII wieku, świat zachodni, choć nie bez oporów i okresowych porażek, coraz przychylniej zapatrywał się na demokrację – w odróżnieniu od wcześniejszych teoretyków państwa z okresów od starożytności po odrodzenie – a w każdym razie zaczął coraz bardziej doceniać koncepcję rządów ograniczanych przez niezależne sądy oraz przez jakiś rodzaj ciała przedstawicielskiego. Pomijając już nawet całkiem zrozumiałą tendencję do powiększania wolności politycznej, wydawało się, że takie bardziej demokratyczne formy rządów idą też w parze z bardziej stabilnym rozwojem gospodarczym[6]. Lepiej radzą sobie one również w sytuacji narastającej złożoności, nieuchronnej przy wzroście demograficznym, i stałym postępie technologicznym. Wreszcie systemy takie są mniej podatne na „dekapitację”, kiedy bowiem u szczytu władzy znajduje się pojedynczy człowiek, jego zabójstwo może doprowadzić do zawalenia się całej hierarchicznej struktury. A jednocześnie ekonomiści tacy jak Adam Smith argumentowali, że spontanicznie organizujący się wolny rynek z definicji sprawdza się lepiej przy redystrybucji środków i zasobów niż system, w którym o ich alokacji decyduje jakiś prywatny monopolista czy wszechwładny rząd.

      W praktyce dosyć spora część autokratycznych władców, którzy sprawowali niepodzielne rządy na przestrzeni dziejów, pozostawiała, rzecz jasna, całkiem niemałą władzę właśnie rynkowi, co najwyżej poddając go regulacjom, ściągając z niego podatki i raz na jakiś czas w ten czy inny sposób ingerując w jego działanie. Nic zatem dziwnego, że w typowym średniowiecznym czy wczesnonowożytnym mieście – takim choćby jak Siena w Toskanii – wieża ratusza bądź innej instytucji reprezentującej władzę o charakterze politycznym stoi w bezpośrednim sąsiedztwie rynku (a często wręcz nad nim dominuje), to jest centralnego placu, na którym odbywały się różnego rodzaju transakcje i inne formy interakcji społecznych (zob. ilustracja 6). Błędem byłoby zatem podążanie za myślą Friedricha Hayeka, który zakłada prostą dychotomię między państwem a rynkiem. A byłoby to niewłaściwe nie tylko dlatego, że to przecież rząd definiuje ramy prawne, w których działa rynek, ale również dlatego, że – jak dowodzi Max Boisot – zarówno same rynki, jak i aparaty biurokratyczne to wprost idealne sieci wymiany informacji, podobnie zresztą jak klany czy lenna[7].

      Sieci o charakterze nieformalnym są wszakże zgoła odmienne. Jeśli wierzyć socjologowi organizacji Walterowi Powellowi, do transakcji nie dochodzi w nich „ani przez wzajemną wymianę, ani wskutek odgórnych decyzji administracyjnych, lecz poprzez skoordynowane działanie jednostek zaangażowanych w operacje mające na celu odwzajemnianie przysług, urzeczywistnianie preferencji i wzajemne wspieranie się (…), które jednak nie wypływają wprost ani z jakichś wyraźnych nakazów rynku, ani z paternalistycznych stosunków charakterystycznych dla hierarchii”[8]. Studenci zarządzania nie od dziś wiedzą zresztą o roli struktur sieciowych rywalizujących ze sobą o wpływy w różnych gospodarkach. Jednym z wielu przykładów takich biznesowych sieci są choćby japońskie grupy keiretsu. Trudno w tym miejscu nie przywołać słynnego spostrzeżenia Adama Smitha, który stwierdził: „Ludzie tego samego zawodu z rzadka się ze sobą spotykają, nawet dla uciechy czy rozrywki, a ich rozmowy kończą się zazwyczaj albo jakąś zmową wymierzoną w konsumentów, albo cichym porozumieniem na rzecz podniesienia cen”[10*]. Niektórzy badacze stosunków politycznych również niejasno przeczuwali, że sieci zwyczajnie wkraczają na swoistą ziemię niczyją, pełniąc w jakiś sposób funkcję pośredniczącą[9]. Bo czyż działalności członków niektórych sieci nie można nazwać dyskretnym handlem, nawet jeśli zamiast przekazywać sobie banknoty, wymieniają się podarkami i przysługami?[10] I czy takie sieci nie stanowią po prostu luźno zorganizowanych korporacji?[11] Badacze sieci już od wielu lat szukają odpowiedzi na tak postawione pytania, choć ich wysiłki bywały częstokroć niedoceniane – w tym również, przynajmniej do niedawna, przez historyków.

      5

      Od siedmiu mostów do sześciu stopni

      Początków formalnych badań nad sieciami można się doszukać w połowie XVIII wieku, u szczytu świetności miasta Königsberg (Królewiec) w ówczesnych Prusach Wschodnich, w domu niemieckiego filozofa Immanuela Kanta. Pośród wielu godnych uwagi budowli w tym mieście było też siedem mostów przecinających rzekę Pregołę i łączących zarówno jej oba nabrzeża z dwiema wyspami usytuowanymi na środku rzeki, jak i wyspy między sobą (zob. ilustracja 4). Mieszkańcy doskonale wiedzieli, że nie da się odbyć spaceru po wszystkich siedmiu mostach tak, by każdy przekroczyć tylko raz, bez wchodzenia ponownie na którykolwiek z nich[11*]. Problemem tym zainteresował się nawet wielki matematyk, pochodzący ze Szwajcarii Leonhard Euler, który w 1735 roku opracował teorię sieciową mającą formalnie wykazać, dlaczego tego rodzaju spacer był niewykonalny. Jak widzimy (zob. ilustracja 5), na tym uproszczonym schemacie (grafie) istnieją cztery „węzły” symbolizujące dwa brzegi rzeki oraz obie wyspy, mniejszą i większą, a ponadto siedem „krawędzi” symbolizujących mosty, którymi są one połączone. Euler wykazał, że z formalnego punktu widzenia możliwość wyznaczenia takiego przebiegu trasy, który z każdą z krawędzi pokrywa się tylko raz, zależy wprost od stopnia węzłów (to jest od liczby krawędzi dochodzących do i wychodzących z każdego z węzłów). Aby to się udało, na schemacie muszą widnieć albo dwa węzły z nieparzystą liczbą krawędzi, albo same tylko węzły z liczbą parzystą. A ponieważ na schemacie mostów w Königsbergu figurują cztery węzły z liczbą nieparzystą (jeden z pięcioma krawędziami, a pozostałe z trzema), nie da się na nim wytyczyć trasy poszukiwanej przez Eulera. Spacer, który wiódłby każdym z mostów tylko raz, byłby możliwy jedynie wówczas, gdyby usunięto jedną z krawędzi. A dokładniej – most łączący obie wyspy. W takim układzie pozostałyby dokładnie dwa węzły z nieparzystą liczbą krawędzi. Od czasów Eulera podstawy teorii grafów – którą on sam określał mianem „geometrii pozycyjnej” – niewiele się zmieniły: wciąż głównymi pojęciami są w niej węzły (albo wierzchołki) i krawędzie (albo połączenia).

      4. Wykres 1 Eulera z jego Solutio problematis ad geometriam situs pertinentis (1741). Ci, którzy chcieliby sprawdzić teorię Eulera w praktyce, niestety nie mogą już tego dokonać „na gruncie”, jako że dwa z siedmiu mostów królewieckich nie przetrwały bombardowań miasta w czasie II wojny światowej, a dwa kolejne zburzono po tym, jak miasto dostało się pod kontrolę Sowietów i zostało przemianowane na Kaliningrad.

      Dziewiętnastowieczni uczeni stosowali tego rodzaju rozumowanie do wielu

Скачать книгу