Zaczekaj na miłość. Ilona Gołębiewska
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zaczekaj na miłość - Ilona Gołębiewska страница 4
Klara uważnie przyglądała się młodej parze, która przytulona spacerowała powoli, pchając przed sobą wózek z dzieckiem. Miało mniej więcej dwa lata. Co jakiś czas odwracało się w stronę rodziców, by pokazać drobną rączką coś, co akurat bardzo je zainteresowało. Było zachwycone otaczającym światem. Rodzice przystanęli na chwilę, zrobili sobie pamiątkowe zdjęcie i obsypali dziecko niezliczonymi pocałunkami. Ten rozczulający widok sprawił, że miała łzy w oczach. Ona nie pamiętała takich scen z czasów dzieciństwa. Ojciec Klary nie stanął na wysokości zadania. Na wieść o tym, że jej matka Sabina spodziewa się dziecka, zwyczajnie ją porzucił. Obie skazał na samotność.
Odwróciła się od okna i omiotła wzrokiem mieszkanie typu studio, zaaranżowane w stylu industrialnym, co niezbyt pasowało do eleganckiego klimatu starej kamienicy. Bardzo je lubiła. Szczególnie, że była to otwarta przestrzeń, ponad czterdzieści metrów, z wyraźnie wyznaczonym aneksem kuchennym i dużą częścią sypialnianą, którą oddzielała od reszty mieszkania ceglana ściana. W środku zawsze panował lekki bałagan. Nie było to wcale dziwne, gdyż Klara nie przepadała za sprzątaniem, co niezwykle upodabniało ją do babci Anieli.
Trafiła tu cztery miesiące temu. Mieszkanie wynajął dla niej Victor Morino, człowiek, którego całym sercem pokochała od pierwszego wejrzenia. Do dzisiaj pamiętała, kiedy spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się szelmowsko jak mężczyzna, który doskonale wie, czego chce, i nie ma żadnych oporów, by po to sięgnąć. Poznali się banalnie, podczas bankietu po pokazie mody znanego paryskiego projektanta. Od razu było widać, że jest od niej sporo starszy, ma pieniądze i kocha luksus. Był w połowie Polakiem, po matce, która pochodziła z Krakowa i zadbała, by jedynak bez problemu władał językiem polskim. Klara czuła, że i bez tego dogadywaliby się bez słów. Jeszcze tamtego wieczoru powiedział jej, że jest kobietą jego życia i zrobi wszystko, by była przy nim szczęśliwa. Uwierzyła mu na słowo, a ostatnie miesiące jedynie potwierdziły, że to mężczyzna, na którego czekała całe życie. A dzisiaj… Dzisiaj ich szczęście miało się dopełnić, gdyż chciała przekazać mu wspaniałą nowinę.
Czuła jednak dziwny niepokój. Cieszyła się na spotkanie z Victorem, ale jakiś wewnętrzny głos kazał jej mieć się na baczności. Starała się o tym nie myśleć i zrobiła dosłownie wszystko, by ten wieczór był po prostu idealny i na zawsze zapadł im w pamięć. Przygotowała pyszną kolację, ulubione dania Victora, czyli sałatkę z kozim serem, mule z warzywami w białym winie, a na deser crème brûlée. Zapaliła świece, włączyła nastrojową muzykę i zrobiła się na bóstwo. Dobrze wiedziała, że Victor uwielbia ją w romantycznym wydaniu. Dlatego włożyła seksowną bieliznę, na nią zwiewną granatową sukienkę z dekoltem i czerwone szpilki. Do tego rozpuściła swoje piękne blond włosy o dość nietypowym odcieniu. Wszystko było dopięte na ostatni guzik.
Podskoczyła jednak na dźwięk dzwonka do drzwi.
– Słyszałem, że jest tu dama, która szuka na ten wieczór towarzystwa – oznajmił głos docierający zza ogromnego bukietu czerwonych róż, który po otwarciu drzwi ukazał się oczom Klary.
– Dama czeka z pyszną kolacją i jest w wyśmienitym humorze – odpowiedziała zawadiacko.
– Piękne kwiaty dla pięknej kobiety – dodał Victor z charakterystycznym dla siebie akcentem. Klara wzięła bukiet i wreszcie zobaczyła jego twarz, na której malował się piękny uśmiech. Aż jej serce szybciej zabiło. Kilkudniowy zarost dodawał mu wyjątkowej atrakcyjności. Szpakowate włosy idealnie współgrały z oliwkową karnacją i zieloną barwą dużych oczu, które mocno podkreślały ciemne brwi. Granatowy idealnie skrojony garnitur leżał doskonale na jego wysportowanej sylwetce, którą zawdzięczał miłości do sportu.
– Dziękuję… – odpowiedziała jakby sennie, a on zaczął łapczywie całować jej usta. Nie widzieli się ponad tydzień. Z Paryża wygonił go ważny projekt, a dokładnie kolekcja jesiennych płaszczy, którą jego firma postanowiła szyć w Bangladeszu. Musiał tam lecieć, by dopilnować każdego szczegółu, co Klara jak zwykle przyjęła z pokorą.
– Chciałbym się z tobą kochać… – rzucił niecierpliwie, na co ona zareagowała cichym pomrukiem. Huczało jej w głowie od jego zapachu.
– Najpierw obowiązki, potem przyjemności – odparła z rozbawieniem. Od razu wstawiła kwiaty do wazonu, włączyła ekspres do kawy i zamierzała podać kolację.
Zaskoczył ją. Stanął za jej plecami i zaczął całować włosy, szyję, ramiona. Szybkim ruchem podwinął jej sukienkę, złapał za pośladki i zaczął na nią napierać. Jego oddech przyspieszył, a dłonie zrobiły się gorące. Szeptał czułe słówka, zapewniając ją o swoim uczuciu.
– Proszę, zaczekaj… – upomniała go Klara, w jednej chwili wyrywając się z jego objęć. Obróciła się do niego i spojrzała prosto w oczy, w których widziała tylko pragnienie.
– Nie chcesz?
– Chcę, jasne, że chcę… Ale muszę ci coś powiedzieć.
– Na przykład to, że się stęskniłaś?
– Victor… To coś bardzo ważnego. Nie mieliśmy tego w planach, no ale tak wyszło. Bardzo się cieszę. Przed nami chyba najpiękniejszy moment w życiu.
– Co masz na myśli? – zapytał, jednocześnie odsuwając się od niej o krok.
– Od rana układałam sobie w głowie scenariusz dzisiejszej kolacji. No wiesz… Jak będzie, kiedy ci to powiem, takie babskie podejście do sprawy – zaśmiała się, chcąc ukryć lekkie zdenerwowanie. – Mam nadzieję, że zapamiętamy te chwile jako wyjątkowe. Mamy wielkie szczęście. Jestem w ciąży. Zostaniesz ojcem – oznajmiła z entuzjazmem.
– Jak to? – zapytał oszołomiony i zrobił kolejny krok w tył.
– No zazwyczaj oznacza to, że dwoje ludzi mocno się kocha i z tej miłości pojawia się dziecko. Wiem, że nie planowaliśmy, ale widocznie los sprawił nam niespodziankę.
– Przecież się zabezpieczaliśmy… – stwierdził lekko zmieszany Victor.
– Pamiętasz nasz ostatni wypad na Majorkę? Tam daliśmy się ponieść emocjom. Jak widać, chwila zapomnienia wystarczy, żeby zostać rodzicem – dodała, po czym zbliżyła się do niego, chcąc się przytulić. W ostatniej chwili mocno ją od siebie odepchnął, aż uderzyła biodrem o kant stołu. Spojrzała na niego z przestrachem. Nigdy tak się nie zachowywał.
– Żadnego dziecka nie będzie – oznajmił ostro Victor, a jego oczy pociemniały.
– Co ty mówisz? – Była przerażona jego reakcją.
– Niczego ci nie obiecywałem. Żadnych dzieci, rodziny i innych historii. Było nam dobrze, ale nie chcę mieć dzieciaka i kłopotów. Zresztą… Nie lubię, jak ktoś mnie w coś wrabia, a ty właśnie to robisz – dodał,