Doczesne szczątki. Donna Leon

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Doczesne szczątki - Donna Leon страница 3

Doczesne szczątki - Donna  Leon Komisarz Brunetti

Скачать книгу

weszli do pokoju, ujawniając silne emocje.

      – No cóż, ktoś powiedział, że zachowywała się... bezczelnie – oświadczył Brunetti, zacinając się przy ostatnim słowie.

      – Oględnie mówiąc – rzekł Ruggieri i wyprostował się na krześle. – Po tym, jak przyniosłem jej drinka, opierała się o mnie. Później zaczęła się poruszać w rytm muzyki, ocierając się o moją nogę. Szklankę... schłodzoną od kostek lodu... umieściła między piersiami, które wylewały się niemal z jej sukienki. – Ruggieri sprawiał wrażenie oburzonego tym młodzieńczym bezwstydem.

      – Rozumiem, rozumiem – powiedział komisarz, świadom tego, że siedzący obok Pucetti jest coraz bardziej spięty. Młodszy oficer przesłuchiwał niedawno młodego mężczyznę oskarżonego o przemoc wobec swojej dziewczyny i przedstawił raport świadczący o zawodowej bezstronności. – Mówiła coś do pana?

      Ruggieri zastanowił się nad tym, otworzył usta, zawahał się, po czym odparł:

      – Powiedziała mi, że ją podniecam. – Prawnik przerwał, żeby jego rozmówcy w pełni zrozumieli te słowa. – Potem zapytała, czy moglibyśmy gdzieś pójść, tylko we dwoje.

      – Dobry Boże! – zdumiał się Brunetti. – I co pan jej powiedział?

      – Że nie jestem zainteresowany. Nie lubię iść na łatwiznę. – Widząc, jak komisarz mu przytakuje, ciągnął: – I bez względu na to, co pan usłyszał od tych ludzi, nic nie wiem o żadnych tabletkach.

      – Czy dziewczyna, z którą pan rozmawiał, miała na sobie zieloną sukienkę?

      Prawnik posłał Brunettiemu chłopięcy uśmiech i odparł:

      – Niewykluczone. Patrzyłem na jej cycki, nie na strój.

      Brunetti poczuł, że Pucetti zaraz zareaguje na te słowa. Żeby odwrócić uwagę prawnika od powolnego westchnienia młodego policjanta, przytknął dłoń do ust, udając, że usiłuje pohamować pełen uznania chichot.

      Ruggieri uśmiechnął się od ucha do ucha i zachęcony chyba tą reakcją dodał:

      – Pewnie mógłbym ją gdzieś zabrać i przelecieć, ale uznałem, że szkoda fatygi. Cycki ładne, ale móżdżek ptasi.

      Na godzinę przed tą rozmową Brunetti i jego podwładny dowiedzieli się, że dziewczyna zmarła wczesnym rankiem w szpitalu. Bezpośrednią przyczyną śmierci był atak astmy; obecność ecstasy we krwi wywołała dodatkowe problemy. Komisarz usłyszał, jak nogi krzesła, na którym siedział Pucetti, zgrzytają na betonowej posadzce pokoju przesłuchań. Kątem lewego oka zobaczył, że Pucetti zaraz wstanie.

      Serce Brunettiego ścisnął strach, gdy pomyślał, co się może wydarzyć. Wyrzucił w górę lewą rękę, wydając z siebie ciche stęknięcie, które przeszło w ostry, coraz głośniejszy jęk, najwyraźniej wywołany bólem. Poderwał się gwałtownie z krzesła, ciężko dysząc i dalej jęcząc w udręce.

      Dwaj pozostali mężczyźni zamarli z przerażenia, gapiąc się na niego. Brunetti obrócił się w lewo i broniąc się chyba przed upadkiem – uderzył Pucettiego w ramię uniesioną ręką, a następnie złapał za kołnierz i przyciągnął do siebie. Pucetti odruchowo wsparł się lewą dłonią wyprostowanej i usztywnionej w łokciu ręki o stół i podtrzymał osuwającego się nań komisarza. Odwrócił się, objął go prawą ręką i zaczął opuszczać na posadzkę, tłumiąc paniczny lęk.

      – Niech pan sprowadzi pomoc! – krzyknął do Ruggieriego. Kiedy przyklęknął nad Brunettim, usiłując wyczuć puls, widział spod stołu nieruchome nogi prawnika.

      – Przecież nic... – zaczął mówić Ruggieri, lecz Pucetti przerwał mu, znowu krzycząc:

      – Sprowadź pomoc!

      Nogi prawnika drgnęły; drzwi pokoju otworzyły się i zamknęły z trzaskiem.

      Pucetti pochylił się nad zwierzchnikiem, który leżał na wznak z zamkniętymi oczami i oddychał normalnie.

      – Commissario, commissario, słyszy mnie pan? Co panu jest? Co się stało?

      Brunetti otworzył raptownie oczy i spojrzał na podwładnego.

      – Nic panu nie jest, komisarzu? – zapytał Pucetti, usiłując zachować spokój.

      – Czy wiesz, jak by się potoczyła twoja kariera, gdybyś się na niego rzucił? – odparł Brunetti zupełnie normalnym głosem, jakby czynił uwagę na temat właściwej procedury postępowania.

      Rozdział 2

      Pucetti cofnął się od leżącego na wznak komisarza i zapytał:

      – Co pan przez to rozumie?

      – Miałeś zamiar go chwycić, prawda? – odparł Brunetti z nieskrywanym wyrzutem.

      Pucetti milczał, nadal wpatrzony w całkowicie odprężonego szefa. Usiłował coś powiedzieć, ale udało mu się to dopiero po chwili.

      – Ta dziewczyna nie żyje, a on tak o niej mówi – wyrzucił z siebie w końcu. – Nie ma prawa tego robić. To nieprzyzwoite. Ktoś powinien zamknąć mu gębę.

      – Nie ty – odparł ostro Brunetti, wspierając się na łokciu. – Uczenie go dobrych manier to nie twoje zadanie. Masz traktować go z szacunkiem, bo jest obywatelem i nie został formalnie oskarżony o żadne przestępstwo. – Po chwili namysłu komisarz się poprawił: – I nawet wtedy, gdyby był o nie oskarżony.

      Pucetti miał niewzruszony wyraz twarzy, nie wiadomo, czy wskutek niezadowolenia, czy zakłopotania. Brunettiemu było to obojętne.

      – Rozumiesz?

      – Sì, signore – odparł młodszy policjant i wstał.

      – Nie tak szybko – powstrzymał go komisarz; słyszał głosy nadchodzących ludzi. Widząc zmieszaną minę Pucettiego, dodał: – Przecież słyszałeś, co powiedział, zanim wyszedł. Że nic mi nie jest.

      – Nie, panie komisarzu.

      – Właśnie to zaczął mówić, zanim znowu do niego krzyknąłeś. – Głosy były coraz bliższe. – Pochyl się z powrotem, połóż dłonie na mojej piersi i zrób mi reanimację, na litość boską.

      Skonsternowany i zagubiony Pucetti zrobił, co mu kazano, i uklęknął przy komisarzu, który położył się z powrotem i zamknął oczy. Policjant oparł obie dłonie na klatce piersiowej Brunettiego i zaczął uciskać, odliczając po cichu kolejne sekundy. Z korytarza doleciał głos Ruggieriego:

      – Jest tam.

      Brunetti rozchylił nieznacznie powieki i zobaczył, że dwie pary umundurowanych nóg wchodzą do pokoju, a tuż za nimi pojawiają się szare nogawki spodni od garnituru. Rozległ się głos porucznika Scarpy:

      – Co się dzieje?

      Pucetti przerwał

Скачать книгу