Doczesne szczątki. Donna Leon

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Doczesne szczątki - Donna Leon страница 6

Doczesne szczątki - Donna  Leon Komisarz Brunetti

Скачать книгу

przez jakiegoś szaleńca, który wziął zakładnika. Ujrzałam go i przez ułamek sekundy byłam pewna, że nie żyjesz. – Jej głos brzmiał chrapliwie, z trudem wydobywała z siebie słowa, jakby wcześniej krzyczała przez wiele godzin.

      Zrozumiał, że nie płakała; wokół jej oczu nie zauważył śladów łez. Była kobietą, która żyje w swojej wyobraźni, która to, co widzi, natychmiast przemienia w opowieści, która dostrzega czyjś wyraz twarzy i wymyśla na poczekaniu, co się tej osobie przydarzyło, i która wierzy w tragedię. Wiodła szczęśliwe życie, ale miała o nim tragiczne wyobrażenie.

      – I co się potem stało? – zapytał Brunetti, nadal mając się na baczności.

      – Potem się uśmiechnął i uniósł kciuk, żeby mi pokazać, że wszystko w porządku. Nadal nie wiedziałam, co się wydarzyło, ale sygnalizował mi w ten sposób, żebym się nie martwiła. – Paola przerwała i kilka razy głęboko odetchnęła.

      Brunetti czekał.

      – Spojrzałam znowu na studentów. Niektórzy siedzieli odwróceni, przyglądając się Pucettiemu, inni zaczęli rozmawiać. – Paola podniosła prawą rękę w geście, który mógł oznaczać wszystko. – Powiedziałam im więc, że zajęcia skończone.

      Brunetti pokiwał głową. To zrozumiałe, że ich zwolniła z zajęć, nie udawała, że może zachować skupienie.

      – Można by pomyśleć, że nigdy wcześniej nie widzieli policjanta – wyjaśniła już w miarę normalnym głosem.

      Brunetti spuścił wzrok i zobaczył, że ma bose stopy. Gdzie się podziały jego buty? Pilnie zapragnął znowu mieć je na nogach, móc żartować z żoną, siedzieć w swoim gabinecie i się nudzić.

      – Kiedy wyszli, Pucetti zbliżył się do biurka i powiedział, że to wszystko gra, która miała go ochronić. Nie miałam pojęcia, o czym mówi, i teraz chyba też tego tak naprawdę nie rozumiem.

      Brunetti podszedł do stojącego pod ścianą krzesła i przyniósł je Paoli. Objął ją i pomógł jej usiąść, jakby była staruszką i potrzebowała pomocy.

      – Powiedz mi, proszę, co zrobiłeś. – To samo życzenie, które towarzyszyło dramatycznemu wkroczeniu Paoli do gabinetu, ale jakże inaczej teraz brzmiące.

      – Przesłuchiwaliśmy podejrzanego. I nagle Pucetti stracił nad sobą kontrolę. Wydawało mi się, że zaraz chwyci tego gościa za gardło. Poderwałem się więc, żeby mu przeszkodzić i zrobić zamieszanie... naprawdę nie myślałem o szpitalu... i kilka minut później leżałem na podłodze, Pucetti mnie reanimował, a Scarpa na to patrzył.

      – Sądzisz, że Scarpa zrozumiał, co się stało?

      – Bóg jeden wie. Leżałem na podłodze, a Pucetti robił mi masaż serca, więc nie miałem jasnego obrazu sytuacji. – Brunetti cofnął się myślą do tamtej chwili i dodał: – Martwił się, ale nie jestem pewien czym. – Jak trudno było uwierzyć, że Scarpa mógł się o niego martwić. Być może odpowiedź na to pytanie będzie znał Pucetti. Przecież widział twarz porucznika i z nim rozmawiał.

      – Lada moment Patta przyśle ci kwiaty.

      – Chyba pozwolę mu to zrobić – odparł.

      – Słucham?

      – Chyba nie będę tego odkręcał.

      – Czego? – zapytała Paola, wyraźnie nie rozumiejąc.

      – Tego. Zapaści. Choroby. Ataku. Czymkolwiek to było.

      – Lub nie było – poprawiła Paola.

      Uśmiechnął się. Życie znowu miało smak: mogli wspólnie pożartować.

      – Nie mogę dłużej tego znosić. – Brunetti sam był zaskoczony tymi słowami. – Musiałem urządzić tę szopkę i wylądować w szpitalu, gdzie jestem popychadłem lekarzy, tylko dlatego, że muszę chronić ludzi, z którymi pracuję, przed reakcjami na sytuacje zawodowe. – Nigdy wcześniej nie powiedział tego na głos, nigdy nie myślał o tym w ten sposób.

      Oparł się o materac, ciesząc się, że ma za sobą coś solidnego. Chociaż rozmawiał z jedyną osobą, której ufał bez zastrzeżeń, nie miał już siły na dalsze wyjaśnienia. Był zmęczony całą tą sprawą.

      – Mówisz tak, jakbyś miał ochotę uciec – zauważyła Paola, starając się, żeby zabrzmiało to jak żart.

      Brunetti skinął głową.

      Popatrzyła na niego tak, jak wcześniej patrzył lekarz. Nawet głowę przechyliła pod tym samym kątem, żeby mu się bacznie przyjrzeć. Obserwował swoją odpowiedź w zwierciadle jej twarzy: Paola zrobiła okrągłe oczy i odwróciła wzrok. Jej wargi zacisnęły się mocno, jak bywało nieraz podczas lektury trudnego tekstu. Doświadczenie nauczyło go, że nie ma innego wyboru, niż dać jej czas na przestudiowanie tekstu i przekonać się, co postanowi.

      Drzwi gabinetu otworzyły się, ale żadne z nich nie raczyło się obejrzeć. Cisza. Intruz cofnął się i drzwi się zamknęły.

      Paola długo przypatrywała się twarzy męża, zanim zapytała:

      – Jesteś pewien? – Potem, jakby chciała sprawdzić, czy mówią o tym samym, dodała: – Uciec z domu?

      W głębi duszy wiedział, że to ona jest jego domem.

      – W pewnym sensie – przyznał zaszokowany, gdy dotarło do niego, jak to musiało zabrzmieć w jej uszach. – Nie od ciebie. Nie od dzieci. Ale od całej reszty tak. – Żeby jasno zaznaczyć to rozróżnienie, zamaszystym ruchem ręki wskazał na pokój, w którym się znajdowali, jakby prosił, żeby uznała to za dowód wszystkiego, o czym mówił. – Myślę o tym od dawna – ciągnął, odkrywając prawdę z każdym wypowiadanym słowem. – Przez jakiś czas nie muszę wykonywać tej pracy. Nie muszę myśleć o niej ani lądować w szpitalu, bo podejrzany powiedział coś obraźliwego o jednej dziewczynie.

      – Jakiej dziewczynie? – zapytała Paola.

      – Dziewczynie, której na przyjęciu podano tabletki i która zmarła tutaj wczorajszej nocy – odparł, przypominając sobie, gdzie musi się znajdować ofiara.

      Paola odczekała pewien czas, jak to się zwykle robi na wieść o czyjejś śmierci.

      – Gdybyś strzelał do Patty za każdą obraźliwą uwagę, jaką wygłasza, wyglądałby jak ser szwajcarski – powiedziała w końcu i uśmiechnęła się; życie Brunettiego znowu stało się proste i powróciło na normalne tory.

      – Pucetti jest młody – wyjaśnił.

      – Minęło już trochę czasu, odkąd był młodym bystrym rekrutem, Guido. Teraz jest po trzydziestce.

      Brunetti zastanawiał się, czy Paola wyciągnie z tego jakiś wniosek, i tak też się stało.

      – Powinien umieć panować nad sobą. Przecież nosi broń, na litość boską.

      Brunetti

Скачать книгу