Trzynaście. Steve Cavanagh

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Trzynaście - Steve Cavanagh страница 20

Trzynaście - Steve Cavanagh Eddie Flynn

Скачать книгу

Harry, przestań kręcić. Gadaj, w czym rzecz.

      – W piątek zadzwoniła do mnie sędzia Collins. Mówiła, że dziwnie się czuje. Nie zdziwiło mnie to. Od miesięcy przygotowywała się do procesu Solomona. Miała za sobą dziesiątki przesłuchań, wniosków o odrzucenie i tak dalej. Dwa tygodnie temu przeniosła się do hotelu, żeby mieć spokój i przestrzeń do działania. Cokolwiek się mówi o Rowenie Collins, ta kobieta nie boi się ciężkiej pracy. Tak czy inaczej, myślałem, że to tylko stres. Takie sprawy mogą człowiekowi dokuczyć.

      Harry umilkł na moment, zasępiony. Czekałem spokojnie. Wiedziałem, że powie mi resztę, gdy tylko pozbiera myśli.

      – W sobotę rano zadzwonili do mnie ze szpitala. Poprzedniego wieczoru, wkrótce po naszej rozmowie, Rita zemdlała. Gdyby nie obsługa hotelowa, mogłaby umrzeć. Kiedy znalazł ją pomocnik kelnera, leżała nieprzytomna na podłodze. Miała problemy z oddychaniem. Bogu dzięki, że w porę udzielono jej pomocy. Ratownicy ocalili jej życie. Okazało się, że to jakieś problemy z sercem, więc Rita leży w szpitalu, na oddziale intensywnej terapii. Stan ciężki, ale stabilny. Widziałem ją dzisiaj. Naprawdę kiepsko wygląda. Mam nadzieję, że dojdzie do siebie, ale tak czy inaczej proces Solomona był zagrożony. Nie miałem nikogo, kto mógłby porzucić swoje bieżące sprawy na dwa tygodnie, więc musiałem zająć się tym sam. To ja jestem sędzią w tej sprawie.

      ROZDZIAŁ DWUNASTY

      Harry wyszedł z mojego biura wściekły jak cholera. Nie lubił, gdy prawnicy próbowali przechytrzyć system. Uważał, że Rudy Carp próbował podać w wątpliwość jego bezstronność. Nie ma nic złego w tym, że sędziowie przyjaźnią się z adwokatami czy prokuratorami. Nie porzucają swoich kumpli, gdy otrzymują nominacje sędziowskie. Utrzymują znajomości z innymi prawnikami poza salą rozpraw, podobnie jak prokuratorzy i adwokaci. A gdy znajdą się na tej samej sali, działają zgodnie z zasadami. Z jednego tylko powodu. Jeśli znaleźli się po przeciwnych stronach, zapominają o swojej przyjaźni na czas procesu. Dopóki byłem obrońcą Roberta Solomona, nie mogłem się spotykać z Harrym. I to najbardziej go wkurzało.

      Wyjąłem laptopa z walizeczki, włączyłem go i zadzwoniłem do Carpa.

      – Eddie, chyba nie zdążyłeś już przeczytać wszystkich plików? – zdziwił się.

      – Nawet ich jeszcze nie otworzyłem. Popijam szkocką z moim kumplem, Harrym Fordem.

      Cisza.

      Czekałem, aż Carp coś powie, słyszałem jednak tylko jego oddech. Z jednej strony chciałem, by po prostu się przyznał, z drugiej – wolałem, by zachował milczenie i wił się ze wstydu.

      – Rudy, powinienem chyba zrezygnować.

      – Nie, nie, nie, nie. Nie rób tego. Posłuchaj, musiałem jakoś cię wciągnąć w tę sprawę. Jesteś świetnym adwokatem, Eddie. Nie angażowalibyśmy cię do tego, gdybyśmy tak nie uważali.

      – Jak mam teraz uwierzyć w cokolwiek, co od ciebie usłyszę?

      – Wszystko, co ci mówiłem, to prawda – zapewnił mnie. – Potrzebujemy kogoś, kto przyczepi się do gliniarzy. Ty się do tego świetnie nadajesz. Robiłeś to już wcześniej. Jeśli nic z tego nie wyjdzie, zwolnimy cię, żeby zachować twarz przed ławą przysięgłych. Jeśli tak się złoży, że sędzią będzie twój najlepszy przyjaciel… no cóż… może nie zrobi nam większej krzywdy. Nie chciałby chyba złamać kariery swojemu kumplowi, Eddiemu Flynnowi, prawda?

      Musiałem przyznać, że było to sprytne posunięcie. W tym mieście jest wielu świetnych prawników. Wielu z nich ma doświadczenie w sporach z gliniarzami. Ale niewielu przyjaźni się z Harrym Fordem.

      – Jeśli myślisz, że ze względu na mnie Harry odpuści twojemu klientowi, to grubo się mylisz.

      – Nie martw się, nie kwestionuję bezstronności sędziego. Nie jest do nas uprzedzony ani nam nie sprzyja. Wiesz dobrze, że ta strategia jest ryzykowna, ale jeśli przysięgli nie uwierzą, że gliniarze maczali w tym palce, sędzia Ford nie pozwoli, żeby odbiło się to niekorzystnie na naszym kliencie czy na tobie, co nie będzie oznaczało, że jest stronniczy, tylko sprawiedliwy.

      Tym razem to ja zamilkłem. Chciałem powiedzieć Carpowi, że rezygnuję. Że odeślę Holtena z laptopem. Na ekranie pojawiło się żądanie hasła. Zastanawiając się, co powinienem powiedzieć, wpisałem NieWinny1 i moim oczom ukazało się zdjęcie Roberta Solomona. Bobby’ego i Arielli w bożonarodzeniowych swetrach, stojących przed choinką w ich domu. Fotografia przedstawiała dwoje młodych ludzi, którzy bez wątpienia się kochali. Trzymali się za ręce i patrzyli na siebie. Ich oczy lśniły obietnicą wspólnego szczęścia. Jeśli zrezygnuję, zawiodę Bobby’ego. Z niewłaściwych powodów.

      – Nie lubię być wykorzystywany – rzuciłem. – Jeśli chcesz, żebym pracował przy tej sprawie, to cena właśnie wzrosła.

      – Rozumiem, że mogło cię to zdenerwować, ale nie mamy nieograniczonego budżetu. Może uda nam się coś dołożyć i zapomnieć o urazach. Co powiesz na dodatkowe dwadzieścia pięć procent?

      – A co ty powiesz na to, żebym został wspólnikiem w Carp Law? Młodszym wspólnikiem. Ze wszystkimi przywilejami. I sam wybierałbym sobie sprawy. Nie potrzebuję dodatkowego worka pieniędzy, żebym miał za co żyć przez następne pół roku. Potrzebuję stałej pracy, w której nie będę musiał nadstawiać karku.

      – To nie byle jaka prośba – zauważył Carp.

      – To nie byle jaka sprawa – odparłem.

      Nie odpowiadał przez chwilę. Słyszałem, jak mamrocze coś pod nosem, rozważając moją propozycję.

      – A może dwuletni kontrakt starszego współpracownika? – odezwał się w końcu. – Przez dwa lata wystawiałbyś rachunki za swoje sprawy jak wszyscy inni współpracownicy, a potem zostałbyś młodszym wspólnikiem. Więcej nie mogę ci zaproponować, Eddie.

      – To plus ustalone wcześniej honorarium. – Honorarium z pewnością mogło się przydać, ale potrzebowałem pracy. Christine chciała, żebym miał stałe zajęcie, które nie będzie narażało na niebezpieczeństwo ani mnie, ani mojej rodziny. Gdybym je zdobył, mogłoby to znacząco poprawić nasze relacje i zapewnić nam bezpieczną przyszłość.

      – Umowa stoi – potwierdził Carp.

      – Świetnie. A teraz przyznaj, czego jeszcze nie powiedziałeś mi o sprawie?

      – Niczego więcej nie ukrywam. Przysięgam. Przeczytaj akta. I jeszcze raz przepraszam za tę historię z sędzią. Wiesz, że i tak nie zdołałbym zachować tego w tajemnicy. Dowiedziałbyś się o wszystkim zaraz po wejściu do sali. Posłuchaj, uważam, że Bobby jest niewinny. Wiem to. Czuję to. Wiesz, jak rzadko mi się to zdarza? Zrobiłbym wszystko, żeby uratować tego dzieciaka. Przeczytaj akta i zadzwoń do mnie jutro rano. O dziewiątej wybieramy ławę przysięgłych.

      Rozłączył się.

      Zastanawiałem się przez chwilę, do czego rzeczywiście gotów jest posunąć się Carp, by ocalić klienta.

      Przesunąłem palcami po touchpadzie,

Скачать книгу