Głębia. Powrót. tom 2. Marcin Podlewski

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Głębia. Powrót. tom 2 - Marcin Podlewski страница 9

Głębia. Powrót. tom 2 - Marcin Podlewski

Скачать книгу

lufę pistoletu do głowy Maszyny. To, co mówiła... Jakieś szaleństwo. Pamiętała jednak coś jeszcze. Słowa Myrtona.

      Może nie mogłaś już tego wszystkiego znieść, powiedział. Może to, co przeżyłaś, sprawiło, że zupełnie się rozsypałaś i zaczęłaś widzieć coś, czego nie ma. Ale jedno jest pewne... wcześniej nie byłaś szalona. Nie byłaś szalona, Wise. Rozumiesz? Zawsze miałaś rację.

      To proste stwierdzenie, będące w zasadzie niczym innym jak okazaniem jej zrozumienia, sprawiło, że coś się w niej odblokowało. Odsunęła wtedy broń od głowy Jareda i zaczęła płakać. A potem Hakl zabrała ją i wprowadziła w twardą stazę.

      A teraz, odpięta od iniektorów stazowych, siedziała na swojej leżance, nie wiedząc, co ze sobą począć.

      – Pin.

      Uniosła głowę. Stojąca w wejściu do kajuty Erin wyglądała blado, zupełnie jakby sama dopiero co wyszła ze stazy. W dłoni trzymała termokubek fluidu.

      – Pinsleep – powtórzyła. Głos miała spokojny, ale i dziwnie martwy. – Słyszysz mnie?

      Wise kiwnęła słabo głową. Już dobrze, powiedziała do niej wtedy Erin. Już wszystko w porządku. Obiecała jej to. Pamiętała, że jej to obiecała.

      – Musisz dojść do siebie – powiedziała teraz pierwsza pilot i na moment jej głos odzyskał swą dawną twardość. – Mamy kłopoty. Jesteś nam potrzebna – dodała, podając jej napój. Pin skrzywiła się, ale przyjęła naczynie. Upiła łyk.

      – Kłopoty? – spytała niepewnie.

      – Nic nowego. Ale teraz jest znacznie gorzej. Grunwald... kapitan jest ranny. Nie wiemy, co się dokładnie stało, ale jest ranny. Ciężko.

      – Jak to: ranny?

      – Musieliśmy go zamrozić w AmbuMedzie. – Hakl, nie zdając sobie z tego sprawy, skopiowała gest Myrtona i przejechała dłonią po twarzy. – Nie mogliśmy go wyleczyć. Oberwał w pierś. Wygląda na ranę kłutą...

      – Zaatakowała go M... zaatakował go Jared?

      – To możliwe – zgodziła się Erin po krótkim wahaniu. – Tylko on był przytomny w trakcie skoku głębinowego. Ale Monsieur twierdzi, że kapitan mógł oberwać jakąś oderwaną częścią ze statku... kablem energetycznym czy czymkolwiek, co mogło uszkodzić się w trakcie skoku. Przez ten ściągacz Stripsów wysadziło nam część podzespołów w SN, ale żaden nie wygląda na... zakrwawiony. Nie mamy więc pewności, co się stało. Równie dobrze mogłoby to więc być coś ze statku, ale i Maszyna.

      – To dlaczego... – Pinsleep zawahała się na moment, ale dokończyła – dlaczego Jared nie pozabijał nas wszystkich? Albo nie zrobi tego teraz?

      – Nie wiem – przyznała z rezygnacją pierwsza pilot. – Może to wcale nie on. Ale sprawą kapitana zajmiemy się później. Grunwald jest teraz w krio i nie możemy go odmrozić, by dowiedzieć się czegoś więcej. Jeśli to zrobimy bez sali operacyjnej, Myrton umrze. – Urwała na moment, jakby wypowiedziana informacja dopiero do niej dotarła. – Ważniejsze jest teraz to, że nie mamy pojęcia, gdzie jesteśmy. Coś przerwało nam przejście przez dziurę. „Wstążka” wypadła z Głębi. SI nie jest w stanie wyliczyć naszego położenia. Możemy być dosłownie wszędzie. Jesteś potrzebna w stazo-nawigacji.

      – Już... – wymamrotała Wise, wstając z leżanki. – Wyłączyliście alarm głębinowy? – spytała i skierowała się w stronę korytarza. Erin kiwnęła głową.

      – Buczało tak głośno, że prawie rozsadziło nam łajbę. Hub kasuje jeszcze powiadomienia w Sercu i wykastrowanej SI.

      – W SN powinien być Kryształ Galaktyczny – stwierdziła Pin, przyspieszając kroku. Myśl o konieczności sprawdzenia lokalizacji uspokajała ją: problem z Jaredem zaczął powoli schodzić na dalszy plan. I całe szczęście. Ale kapitan... czy naprawdę ktoś zaatakował Myrtona? – Podłączałam go wcześniej do systemu – dodała, wciąż czując lekki zamęt w głowie.

      – Na pewno jest – uspokoiła ją Hakl. – Po prostu...

      – Tak?

      – Po prostu nas stąd wydostań.

      Jedność.

      Celem każdego Programu jest realizacja.

      Ucieleśnieniem Programu jest Maszyna.

      Maszyna to odrębna część Myrtona.

      Myrton jest Bytem, a Byt jest Programem.

      Jared nie słuchał denerwującego krzyku Hakl. Nie patrzył z przerażeniem na leżącego w AmbuMedzie Grunwalda. Wykonywał polecenia szybko i mechanicznie, nie chcąc myśleć o lęku. Nie mógł sobie na to pozwolić. Naciskał więc przyciski AmbuMedu i ustawiał parametry, a kiedy jego zadanie przejął doktor Harpago, szybko wyszedł z gabinetu na korytarz „Wstążki”.

      Z początku kręcił się przez chwilę po pokładzie środkowym, by wreszcie udać się do zbrojeniówki. Nie miało to większego znaczenia – w kosmicznej pustce nie wykryli jak na razie żadnych wrogich jednostek – ale na myśl o pozostaniu z załogą robiło mu się niedobrze. W zasadzie słowo „niedobrze” czy wcześniejszy „lęk” nie oddawały dokładnie jego stanu. Miał raczej wrażenie zachwiania podstawowej struktury programowej. Ujmując rzecz dosadniej: jego teseraktowe komputery odpowiedzialne za poczucie własnego ja dostały wirtualnej czkawki.

      Myrton jest Bytem i to jest prawda. Byt, logicznie rzecz biorąc, jest także i Jednością. Pewne programowe implikacje zawierały w sobie szeroką interpretację takiej zależności. Myrton jest także Jednością z Jaredem. Jared jest więc Myrtonem w takim sensie, w jakim można mówić o wspólnym dzieleniu Programu. Bo Myrton jest Programem. Programem, który umiera.

      Kiedy doktor Harpago wprowadził kapitana w stan krio, Jared odczuł to niemal boleśnie – zupełnie jakby coś z zewnątrz usiłowało wykasować jego podstawowe funkcje i dokonać resetu. Podobnie czuł się, gdy Grunwald wszedł w stazę w trakcie skoku z 32C do Przedpokoju Kurtyzany... ale ów stan zdawał się przytłumiony i naznaczony przeświadczeniem, że staza jest czymś chwilowym, wręcz efemerycznym. To przeświadczenie stanowiło jednak nic innego jak przejaw programowego instynktu obronnego. Każde oderwanie od Myrtona było bolesne i być może bardziej druzgoczące w skutkach niż oderwanie od Jedności. A teraz to całe krio.

      Jaredowi wydawało się, że imprint jest kruszony przez chłód, który zbliża Grunwalda do prawdziwej, a nie stazowej śmierci. Wyczuwał to i bał się.

      W czasach Wojny Maszynowej – i wcześniej – połączenie z Jednością poprzez Sieć Galaktyczną funkcjonowało nawet w Głębi, tak jakby przelatując przez nią, Maszyny zabierały ze sobą część staroimperialnej Sieci. Jared nigdy nie doświadczył takiego kontaktu z Jednością, nie będąc aktywowanym za czasów Wojny, ale zrozumiał, co oznacza samotność, w momencie, gdy go uruchomiono i Jedności nie wyczuł. Było to przerażające doświadczenie i nie chciał do niego wracać.

      Dlatego nie mógł utracić

Скачать книгу