Głębia. Powrót. tom 2. Marcin Podlewski
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Głębia. Powrót. tom 2 - Marcin Podlewski страница 8
doktor Hebenus Trocki, Zapiski nr 5, datowanie – ET
Erin Hakl wskrzesiła się pierwsza i niemal natychmiast zrozumiała, że coś jest nie tak.
Po pierwsze, „Wstążka” buczała alarmem głębinowym. Niski, wibrujący dźwięk pierwsza pilot usłyszała wcześniej tylko raz – w trakcie symulacji w Akademii Kosmicznej na ojczystej Persei. Dźwięk przyprawiał o ciarki: był ciężki, basowy i wydawało się, że wibruje od niego podłoga. Po drugie, systemy konsoli nawigacyjnej rozjarzyły się głębinowym błękitem – nakładka graficzna systemu przybrała kolor głębinowego widma.
I po trzecie, leżący na posadzce skokowca kapitan był cały we krwi.
– Myrton! – krzyknęła, na oślep odpinając pasy fotela stazowego i wyrywając sterczące z ciała iniektory. – Myrton! Na Tych, Którzy... Myrton!
Grunwald nie odpowiadał. Hakl zerwała się ze swojego stanowiska i dobiegła do leżącego kapitana, wdeptując butem we wciąż rosnącą, czerwoną kałużę.
Dostał w pierś, zrozumiała. Albo coś go dźgnęło, albo oberwał pociskiem fizycznym; w przypadku broni energetycznej obrażenia wyglądałyby zupełnie inaczej... już sam kombinezon byłby przepalony. Nachyliła się nad ustami leżącego i wyczuła nikły, gasnący oddech. Żył jeszcze, ale już odpływał. I był zimny. Na Tych, Którzy Odeszli... był już zimny.
– Jared! – wrzasnęła. – Do mnie! Szybko!
Pozostali wskrzesili się, gdy zbrojeniowiec zsuwał się z drabinki: najpierw zaskoczony wyciem alarmu i widokiem rannego kapitana Monsieur, potem na wpół przytomny Hub Tansky. Wise była wprowadzona w swojej kajucie w twardą stazę i Erin nie miała głowy, by przejmować się teraz jej wskrzeszaniem.
– Ostrożnie – ostrzegł Jared. – Stracił sporo krwi.
– Widzę – syknęła, pozwalając, by pomógł jej unieść ciało Grunwalda. – Hub, wyłącz ten plagowy alarm! – krzyknęła w kierunku komputerowca.
– Robi się – zgodził się głucho Tansky. Z trudem oderwał wzrok od rannego kapitana i nachylił się nad konsolą nawigacyjną.
– Monsieur... – zaczęła Hakl, ale mechanik już biegł w kierunku gabinetu doktora. – Idziemy – dodała do Jareda. Usta miała suche. – Tamuj upływ krwi.
– Trzeba powoli...
– Nie ma czasu. On umiera.
Szli szybko. Myrton leciał im przez ręce i Erin zauważyła nagle, że jej dłonie także są czerwone, zupełnie jak jego kombinezon. Ostatnie metry pokonali, prawie biegnąc, bo Grunwald otworzył nagle oczy, a powieki zaczęły mu trzepotać.
Spojrzał na Hakl i przez moment miała wrażenie, że ją rozpoznaje.
– Nie usypiaj! – krzyknęła. – Nie usypiaj, do ciężkiej Plagi! Słyszysz?!
Niemal wbiegli do gabinetu doktora, którego Monsieur odłączył właśnie od stazy podanej przez AmbuMed i wciąż nieprzytomnego ściągnął na podłogę. Na urządzeniu nadal wyświetlał się komunikat: operacja zakończona sukcesem.
– Pomóż mi. – Erin zaczęła układać Myrtona na leżance.
Jared poprawił ciało kapitana i odsunął od AmbuMedu pierwszą pilot, wybierając opcję analizy. Działał szybko i Hakl miała wrażenie, że gdyby mógł, samodzielnie wepchałby czaszę operującą na Grunwalda. Urządzenie jednak zamknęło się samo i wpięło w kapitana końcówki iniektorów.
Błąd personala – wyświetliło niemal natychmiast. Erin westchnęła ciężko, ale Jared już omijał protokoły. Analiza w toku – oznajmił AmbuMed. Proszę czekać.
– Co się... – zaczął wskrzeszony Harpago. Doktor trzymał się za głowę. – Ja...
– Nie teraz – powiedziała Hakl. – Myrton jest ranny. Może pan to wykalibrować?!
– Nie... ja nie...
– Pośpiesz się, doktorku. – Monsieur złapał oszołomionego lekarza za ramię. – Maszyna dobrze to ustawiła?
– Maszyna? Co tu się...
– Jared został zimprintowany – powiedziała szybko Hakl. – Doktorze, nie ma teraz na to czasu! Potem wszystko panu wyjaśnię. Czy parametry są dobrze ustawione?
– Nn...nie, czekajcie... – Jones stanął na nogi i dotknął pulpitu programowego. Potrząsnął głową, zezując wciąż na stojącego obok Jareda. – Tu trzeba... nie, dobrze. Ale... chwileczkę.
Zaczął coś wprowadzać i przez chwilę słyszeli tylko stukanie klawiszy. Alarm ucichł – najwidoczniej Hubowi udało się go wreszcie wyłączyć.
– Nie mogę... – oświadczył nagle doktor. – Nie mogę...
– Czego pan nie może? – spytała słabo Erin, ale wystarczyła sekunda, by wszyscy dostrzegli wyświetloną na ekranie odpowiedź.
Operacja niemożliwa do wykonania – poinformował sprzęt. Ryzyko niepowodzenia: 97 koma 5 procent. Proszę skontaktować się z wykwalifikowanym personelem medycznym / najbliższą placówką medyczną.
– Po nim – ogłosił głuchym głosem Monsieur.
– Nie – zaprzeczył doktor Harpago, wskazując im na dalszy fragment komunikatu. Wyświetlone na czerwono literki głosiły: zalecane krio. – Zamrozimy go. Mamy jeszcze... kilka minut. Zdążymy. Uruchamiam procedurę.
– Dlaczego nie staza? – spytał Jared. Jones pokręcił głową.
– To nie działa w ten sposób – wychrypiał. – Stan stazy niewiele się różni od śmierci, z której trzeba zostać wskrzeszonym. W pewnych wypadkach staza jest opłacalna, ale samo zapadnięcie w nią i późniejsze wskrzeszenie... organizm Myrtona mógłby tego nie wytrzymać. Już sam proces aktywizacji komórkowej...
– Niech się pan pośpieszy – przerwała mu Hakl, ale Harpago nie potrzebował ponaglenia. Wprowadził odpowiednie komendy i nagle cały AmbuMed wypełniła błękitna, lodowata mgła.
Wskrzeszona z twardej stazy Pinsleep Wise długo nie mogła zrozumieć, co się dzieje.
Aktywowane holowgłębienie w kajucie informowało o niespodziewanym przerwaniu skoku głębinowego, ale ta wiadomość docierała do niej jak przez watę. Przed oczami wciąż miała spotkanie w mesie, zupełnie jakby rozmowa dopiero się zakończyła. W