Tajemnica z Auschwitz. Nina Majewska-Brown
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Tajemnica z Auschwitz - Nina Majewska-Brown страница 10
Nie mamy więcej chleba. Co prawda w kącie, odsunięty od paleniska stoi przykryty kawałkiem płótna gliniany dzbanuszek z zakwasem, ale nie ma szans, by ciasto zdążyło wyrosnąć. Zbliża się wieczór i pora położenia dziewczynek do łóżek. Florian nawet nie pofatygował się do ogrodu, żeby się z nimi zobaczyć. Nie rozumiem, jak można się tak zatracić, być takim człowiekiem.
To tym dziwniejsze, że podczas gdy dla nas staje się z dnia na dzień coraz bardziej obcy, w oczach swoich partyzantów awansuje na jeszcze większego bohatera, przywódcę, wizjonera. Ostatnio wymyślili nawet piosenkę, która ma rozsławić jego czyny. Zupełnie jakby był jakimś cholernym rycerzem z legendy!
Boże, jaka jestem na niego zła. Jaka czuję się bezradna i zagubiona. Czy gdyby moi rodzice potrafili przewidzieć przyszłość, nadal by uważali, że Staszek jest lekkoduchem? Tak bardzo tęsknię za tą dawną miłością, przy Staszku czułam się bezpiecznie, interesował się mną i usiłował mnie chronić.
Ale jestem tu i teraz, a czasu nie da się cofnąć. Zresztą nie mogłabym zrezygnować z obecności w moim życiu Basi i Ewuni. Pewnie miałabym inne dzieci, ale z pewnością nie tak cudowne jak dziewczynki.
– Chodźcie na kolację! – wołam głośno w przestrzeń z nadzieją, że mnie usłyszą.
Rzeczywiście, po chwili słyszę radosne głosy i tupot stóp.
– A co jest do jedzenia?
Choć zawsze na kolację i śniadanie jedzą chleb z dżemem, ewentualnie z serem albo coraz trudniejszą do zdobycia wędliną, któraś z nich nieodmiennie zadaje to samo dociekliwe pytanie.
– Nietoperze w sosie śmietankowym – żartuję sobie jak zwykle.
– Ble, nie lubię. – Ewa się krzywi i patrzy na mnie niezadowolona.
– A skąd wiesz, że nie lubisz? Jadłaś kiedyś? – pytam, śmiejąc się w duchu.
– Nie, ale nie lubię.
– Głupia jesteś, przecież mama żartuje. – Basia przepycha się przed siostrę i spogląda na nią z politowaniem.
Nie wiem, jaki popełniłam błąd, ale mam wrażenie, że dziewczynki się nie lubią. Kochają się, oczywiście, bo są siostrami, ale w ich relacji brakuje sympatii.
– Jak ty się odzywasz do siostry?
Są tylko dwie, staram się żadnej nie faworyzować, ale wydają się ulepione z różnej gliny. Basia traktuje młodszą siostrę z nonszalancją i lekceważeniem.
– Bo jest głupia. – Baśka wydyma policzki, jakby objawiała mi najoczywistszą prawdę.
– Nie jest. Zabraniam ci tak mówić. Po prostu jest od ciebie młodsza i jeszcze wielu rzeczy nie wie i nie rozumie.
– Ale…
– Nie ma żadnego ale, masz ją natychmiast przeprosić.
Starsza córka spogląda na mnie z wyrzutem, jakbym robiła jej ogromną przykrość. Jestem jednak nieustępliwa i czekam, aż wydusi z siebie przeprosiny.
– Przepraszam – burczy pod nosem.
– Nic się nie stało. – Ewa niczym mała dama kiwa głową w kierunku Baśki.
– To co, smażymy naleśniki? – Pospiesznie zmieniam temat, tym bardziej że w drzwiach pojawia się moja matka.
– Hura! – krzyczą obie zgodnym chórem i podskakują.
Babcia oczywiście nie pochwala moich metod wychowawczych i jak zwykle się wtrąca.
– Co to za pomysł, żeby karmić dzieci na noc naleśnikami?
– Skończył się chleb, więc dziś mamy małą ucztę. – Poruszam patelnią i przyglądam się placuszkowi, który zgrabnie obraca się w powietrzu i opada powoli na gorącą powierzchnię.
– To nie mogłaś pomyśleć wcześniej?
Doskonale wiem, co chce powiedzieć, więc swobodnie jej przerywam:
– Pomyślałam, tylko Florian zabrał wszystko do lasu.
– Skaranie boskie z tym człowiekiem, jeszcze jakieś nieszczęście na nas ściągnie.
– Mamo, błagam, nawet nie mów takich rzeczy.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak bliskie spełnienia jest jej proroctwo.
5 Własowcy, Rosyjska Armia Wyzwoleńcza – kolaboracyjna formacja zbrojna w czasie drugiej wojny światowej złożona głównie z Rosjan. Jej żołnierzy nazywano potocznie własowcami od nazwiska dowódcy – generała Andrieja Własowa. Własow podjął współpracę z Niemcami, wydając 27 grudnia 1942 r. tzw. Deklarację Smoleńską. Głosiła ona konieczność zbudowania nowej Rosji poprzez obalenie reżimu stalinowskiego.
4
Mama płakała w nocy. Leżałam cicho w łóżku i nasłuchiwałam. Początkowo myślałam, że to zawodzi Baśka, ale ona spała spokojnie w swoim łóżku, z podkulonymi nogami, przytulona do szarego misia.
Chciało mi się siusiu i dlatego zaczęłam wołać:
– Mamo!
W pokoju panowała ciemność, nie bardzo okropna, ale jednak, a ja bardzo się jej bałam. Początkowo zawołałam cicho, a potem trochę głośniej.
– Mamo!
Po chwili płacz ustał i rozczochrana postać mojej mamy zbliżyła się do mnie boso, na palcach.
– Co się dzieje, kochanie?
– Chce mi się siusiu.
Mama wyjęła mnie z łóżeczka i zaniosła do niewielkiej łazienki, w której stoi mój emaliowany biały nocnik. Usiadłam na nim zadowolona i zrobiłam, co trzeba. Umyłyśmy ręce i ruszyłyśmy w drogę powrotną, lecz zamiast zaprowadzić mnie do łóżka, mama zabrała mnie do siebie.
– Chcesz dzisiaj ze mną spać?
– Yhm – mruknęłam zadowolona.
Ewa z mamą, zdjęcie z archiwum prywatnego
Gdy w domu był tata, nie było mowy o wspólnym spaniu, dlatego z Baśką czatowałyśmy na łóżko mamy i jej ciepłą pościel. Rzadko pozwalała nam na taką przyjemność, tłumacząc zazwyczaj, że jesteśmy za duże, i śmiejąc się, że nie może nas tak rozpieszczać. Dlatego byłam szczęśliwa, że mama sama zaproponowała coś takiego. Gdy się położyłyśmy, mama przytuliła mnie bardzo mocno i wyszeptała do ucha, że bardzo mnie kocha. Było mi trochę niewygodnie, ale czułam, że jest smutna, i nie chciałam jej robić przykrości. Mama przestała