Tajemnica z Auschwitz. Nina Majewska-Brown

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Tajemnica z Auschwitz - Nina Majewska-Brown страница 8

Tajemnica z Auschwitz - Nina Majewska-Brown

Скачать книгу

– zaprotestowała nagle.

      Tuż za jej plecami pojawiła się pięcioletnia Basia, która czubkiem trzewika kopała piach, wzbijając w powietrze kłęby kurzu i kamyczków.

      – Bo co?

      – Bo psocisz!

      – I co z tego? Mogę robić, co chcę. – Chwyciła się pod boki, jej warkoczyki spięte gumkami z drewnianymi czerwonymi biedronkami zafalowały, po czym dziewczynka, szurając, zrobiła krok do przodu. Piach ponownie uniósł się obłokiem kurzu i spokojnie osiadł cienką warstwą na twarzach i ubraniach sióstr.

      – Ale mi przeszkadzasz!

      Ewa bojowo spojrzała na siostrę i zaczęła się gramolić z kolan. Była sporo mniejsza, ale postanowiła zmierzyć się z Baśką jak z równą sobie.

      – To się przesuń.

      – Ale ja byłam tu pierwsza!

      – W takim razie wypowiadam ci wojnę! – Basia zmarszczyła czoło i przysunęła się jeszcze bliżej.

      Ewa nie rozumiała, o co chodzi. W jej słowniku, odmieniane przez wszystkie przypadki przez dorosłych, pojawiły się nowe pojęcia, takie jak wojna, walka, Niemcy, a nawet gestapo i SS. Wiedziała tylko tyle, że to coś niedobrego, czego trzeba się bać.

      A ona przecież i tak już się bała tylu rzeczy: ciemności, pająków, lasu, w którym mieszkały wilki, diabła, którym straszyła je babcia, gdy niezbyt entuzjastycznie modliły się wieczorem. Wczoraj babcia nawet na nią krzyknęła, bo pomyliła się w modlitwie. Znała ją na pamięć i klepała tak, jak jej kazali, rano i wieczorem, ale nie potrafiła pojąć znaczenia poszczególnych słów. Dlatego też nie rozumiała, dlaczego babcia tak się zezłościła, gdy niemal zasypiając, wyrecytowała:

      Aniele boży, stróżu mój,

      Ty zawsze przy mnie stój,

      Rano, wieczór, we dnie, w nocy

      Bądź mi zawsze ku pomocy,

      Broń mnie od wszelkiego złego

      I doprowadź do koryta wiecznego.

      – Jakiego koryta?! Żywota! – krzyknęła oburzona Maria, tak że Ewie natychmiast odechciało się spać. – Żywota! Rozumiesz?

      Nic nie rozumiała. Wiedziała za to, co to jest koryto. Stało długie i betonowe tuż obok studni z żurawiem. Nie miała pojęcia, co to jest anioł stróż, dusza, żywoto, ale doskonale zapamiętała, że diabła trzeba się bać i że, jak dowodziła babcia, czyha on na nią wszędzie, żeby popchnąć ją do złego.

      – Idę powiedzieć mamie.

      – Skarżypyta!

      Ewa z łyżką zaciśniętą w piąstce, tak że zbielały jej kłykcie, pomaszerowała do domu w poszukiwaniu mamy. Oddychała coraz płyciej, oczy ją piekły i wreszcie pojawiła się pierwsza łza.

      Nim jednak dotarła do kuchni, usłyszała przyciszone głosy dobiegające z jadalni.

      – Dzieci o niczym nie powinny wiedzieć.

      – Oczywiście, tak będzie bezpieczniej.

      – Moim zdaniem nie powinnaś się na to godzić. – Babcia jak zwykle autorytatywnie zabrała głos.

      – Mamo, ciszej!

      – Widzisz, do czego doprowadziliście? W tym domu już nie można normalnie porozmawiać.

      – Mamo, nie przesadzaj. – Stefania ofuknęła matkę. – Akurat lepiej by było, żeby o tym w ogóle nie mówić. Ale żyjemy w takich czasach, że nic na to nie poradzimy, w każdym domu jest jakaś tajemnica.

      – Właśnie, dziecko, dobrze powiedziałaś: w domu. Ale wasza tajemnica siedzi w stodole i nam zagraża.

      – Jesteś katoliczką, a nie uważasz, że człowiekowi w nieszczęściu trzeba pomóc?

      – Oczywiście, ale nie wtedy, gdy to pomaganie może zagrozić twoim dzieciom.

      – Daj spokój.

      – Jeszcze wspomnisz moje słowa.

      Stefa z Basią, zdjęcie z archiwum prywatnego

      Szurnięcie krzesła wskazywało, że rozmowa dobiegła końca, i Ewa po cichutku wycofała się pospiesznie do kuchni. Wiedziała, że nieładnie jest podsłuchiwać, i wcale nie miała takiego zamiaru. To było przez przypadek i obiecała sobie, że nikomu nic nie powtórzy. Poczuła się nawet ważniejsza od Baśki, która o niczym nie miała pojęcia.

      Swoją drogą, bardzo ją ciekawiło, co też może się kryć w stodole. Dziecięca wyobraźnia podsuwała jej najdziwniejsze obrazy: od wszechobecnego diabła po cukierki w płóciennych workach, które od pewnego czasu mama w tajemnicy upychała w skrytce w spiżarni.

      Ale ponieważ stodoła była duża, ciemna i dziwnie w niej pachniało, Ewa wiedziała, że nie odważy się do niej zajrzeć.

      3

      Jestem wściekła na matkę, która zamiast mnie wspierać, snuje dramatyczne wizje aresztowań, rozstrzeliwań i głodu, który nam grozi. Jakbym sama nie miała świadomości, w jakiej jesteśmy sytuacji. Wojna trwa już ponad trzy lata i doskonale zdaję sobie sprawę, jak bardzo jesteśmy osaczeni przez represje, strach, Niemców, perspektywę głodu i nieszczęścia.

      Matka została wychowana na wysokim poziomie towarzysko-finansowym i nadal usiłuje zachować status quo. Wszystko ma wyśrubowane: wymagania, oczekiwania, złośliwości, teorie z piekła rodem i potrzebę wygody, którą ceni ponad wszystko. Nawet wojna nie zburzyła jej wizji świata i własnego w nim miejsca, które zawsze powinno być wygrzane i miękkie. Podczas gdy my z siostrą dyszymy z przerażenia, że możemy nie przeżyć, ona zamartwia się tym, że nie może iść do fryzjera i manicurzystki. A ponieważ Niemcy zajęli miasteczko, w którym mieści się nasz rodzinny dom, i zarekwirowali jej majątek, z braku możliwości musi znosić trudy i niewygody zakwaterowania u nas.

      Szczerze mówiąc, mieszkanie z nią jest dość uciążliwe z racji tego, że matka chce zawsze mieć decydujące zdanie w każdej kwestii, i mam wrażenie, jakbyśmy w irracjonalny sposób toczyły wieczną walkę o to, która z nas ma palmę pierwszeństwa w moim własnym domu. To nieznośne i kłopotliwe, zwłaszcza jeśli chodzi o sprzeczne dyspozycje wydawane poczciwej Adzie, z którą po kilku dniach pobytu matki musiałam odbyć poważną rozmowę i wytłumaczyć, że to moje zdanie jest ważniejsze. Nie zmienia to jednak faktu, że matka za wszelką cenę usiłuje wywrzeć presję na biednej dziewczynie i skłonić ją do wykonywania jej poleceń. Na szczęście służąca pojmuje świat w prosty sposób: skoro to ja jej wypłacam pensję, uznaje, że to ze mną powinna się liczyć, a uwagi starszej pani puszczać mimo uszu. Co z kolei wywołuje ciągłe utyskiwania matki, że nawet nie potrafię zatrudnić porządnej służącej i sobie nie radzę.

      Matka raczej czeka na obsługę, niż jest chętna do pomocy. Zresztą

Скачать книгу