Siostra Słońca. Lucinda Riley

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Siostra Słońca - Lucinda Riley страница 29

Siostra Słońca - Lucinda Riley

Скачать книгу

telefon. Zrobiłam kreskę z zapasu, który wczoraj zostawił mi Joaquim, i poszłam wziąć prysznic. Potem zadzwoniłam i zamówiłam do pokoju butelkę wódki i kolejnego szampana w lodzie. Dziesięć minut później Joaquim był już w moim apartamencie i po chwili w łóżku.

      – Jesteś cudowna – zamruczał mi do ucha. – Chciałbym się z tobą kochać bez końca.

      Zasnęliśmy, a po przebudzeniu znów wzięliśmy po parę kresek i uprawialiśmy seks. Kiedy poskarżyłam się, że stale chce mi się spać, wyjął z portfela parę tabletek.

      – Spróbuj tego. Postawi cię na nogi jak nic, co dotąd brałaś.

      Połknęłam jedną tabletkę, popijając ją szampanem, a on zrobił to samo. Minęło dziesięć minut i kochaliśmy się raz jeszcze, a potem wzięliśmy prysznic i śmialiśmy się jak szaleni, kiedy próbował nauczyć mnie – nagą, na tarasie – tańczyć sambę.

      – Jeszcze ktoś nas zobaczy – szepnęłam, gdy dostrzegłam w dole basen.

      – To byłoby piękne zdjęcie. – Uśmiechnął się i pocałował mnie.

      – O nie!

      Nawet w tym alkoholowo-narkotykowym zamroczeniu wiedziałam, że to, co robimy, jest ryzykowne, więc wciągnęłam go z powrotem do pokoju.

      I zastałam tam Mariam stojącą obok mojej siostry Mai.

      – Ups! – wybąkałam, starając się zakryć co trzeba dłońmi.

      Joaquim złapał poduszkę, by przesłonić nagość. Wybuchnęłam histerycznym śmiechem na widok min mojej asystentki i siostry.

      – Przepraszam was, trzeba było pukać.

      – Próbowałyśmy. I dzwoniłyśmy. Zaczęłyśmy się martwić, więc kierownik nas wpuścił – powiedziała Mariam, a ja w tym momencie miałam ochotę trzepnąć ją w tę jej niepokalaną, niealkoholową gębę. – Zaraz podam ci szlafrok.

      – To ja was lepiej zostawię – wtrącił Joaquim, znikając za Mariam w sypialni.

      – Siadaj, proszę – zwróciłam się do siostry, gdy Mariam wróciła z moim szlafrokiem.

      – Za czterdzieści minut musimy jechać na lotnisko. Pójdę cię spakować – poinformowała mnie cicho asystentka.

      – Dzięki.

      Joaquim pojawił się już w pełni ubrany. Uściskałam go.

      – Zobaczymy się na lotnisku? – spytałam.

      – Nie, zostaję trochę dłużej, a potem lecę do Meksyku, na sesję dla „GQ”.

      – Jasne. – Skinęłam głową. – Odzywaj się, dobrze?

      – Zadzwonię, jak wrócę do Nowego Jorku – zapewnił. – Tchau, Elektro. – Spojrzał na moją siostrę. – Adeus, senhora – rzucił i wyszedł.

      – Napijesz się szampana? – zapytałam Mai, biorąc ze stolika butelkę. – Oj, chyba nic nie zostało. Zaraz zamówię więcej.

      – Nie, dziękuję, Elektro.

      – To może coś innego? – zaproponowałam, nalewając sobie porządną porcję wódki.

      – Nie trzeba. Co u ciebie?

      – Och, wspaniale. I po prostu oszalałam na punkcie Rio! Co za miasto!

      Maja w milczeniu patrzyła, jak piję wódkę. Odstawiłam szklankę i przyjrzałam się siostrze.

      – Wiesz co, jesteś z nas najpiękniejsza. To ty powinnaś być modelką, nie ja.

      – Dziękuję za komplement.

      – Poważnie – zapewniłam, zachwycona jej pięknymi błyszczącymi ciemnymi włosami, zdumiewająco gładką skórą i wielkimi ciemnymi oczami, przypominającymi te Joaquima. – Jesteś naprawdę piękna. Chyba nawet ładniejsza niż wtedy, kiedy cię widziałam ostatnio. – Pokiwałam z przekonaniem głową.

      – No… – odezwała się tym swoim łagodnym, niespiesznym tonem – może to dlatego, że jestem szczęśliwa. A ty, Elektro?

      – Och – rzuciłam, otwierając szeroko ramiona. – Jestem w euforii! Czy ten Joaquim nie jest cudowny? Wiesz, urodził się w Brazylii. Czy wszyscy Brazylijczycy są tacy ładni jak wy? Jeśli tak, to chyba się tu przeprowadzę!

      Wróciła Mariam.

      – Czas szykować się do wyjazdu na lotnisko – powiedziała. – Położyłam ci na łóżku to, w co się zwykle ubierasz na podróż.

      – Dzięki. – Kołysząc się lekko, sięgnęłam po szklankę z wódką. – Nie zapomniałaś o bieliźnie? – Zachichotałam. – Zaraz wrócę. – Pomachałam siostrze i poszłam do sypialni.

      Ubierając się, słyszałam, jak Maja i moja asystentka rozmawiają ściszonymi głosami.

      – Hej, Mariam! Jestem strasznie głodna, może poproś, żeby zapakowali mi kanapkę klubową na drogę?! – zawołałam.

      – Oczywiście.

      Usiadłam na łóżku i próbowałam zawiązać sznurowadła sportowych butów, zanim zorientowałam się, że przez pomyłkę nałożyłam lewy but na prawą stopę. Znowu dostałam ataku śmiechu. Pomyślałam, że Mariam i Maja są do siebie tak podobne. Opanowane, nigdy nie można po nich poznać, co myślą, i…

      – Wiecie co?! Właśnie wpadłam na to, że Maja mogłoby być zdrobnieniem od Mariam – oznajmiłam, wchodząc do salonu. Padłam ciężko na kanapę. – Fajne, co?

      Obie uśmiechnęły się dziwnie, a potem w drzwiach pojawił się człowiek w hotelowym uniformie.

      – Pan po mnie? – spytałam i znów zaczęłam chichotać.

      Mariam podeszła do niego i coś mu powiedziała. Natychmiast się ulotnił.

      – Tylko żartowałam! Powinien zabrać moje bagaże.

      – Elektro, rozmawiałyśmy z Mariam i zastanawiamy się, że może zostałabyś parę dni u mnie w Rio? – powiedziała Maja. – Zwłaszcza że, jak mówisz, bardzo ci się tu podoba.

      – No tak, ale to dlatego, że wspaniale bawiłam się z Joaquimem. Świetnie się dogadujemy.

      – Widziałam. – Maja nie protestowała. – Wyglądało na to, że naprawdę się zaprzyjaźniliście.

      – Racja.

      – No to jak? Co ty na to, żeby zostać w Rio jeszcze tę noc i trochę odespać? A potem zdecydujemy, czy zostaniesz dłużej?

      – Nie masz nic w kalendarzu do końca tygodnia i na weekend – wtrąciła Mariam.

Скачать книгу