Siostra Słońca. Lucinda Riley
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Siostra Słońca - Lucinda Riley страница 31
– Tak?
– Nie sądzisz, że dobrze byłoby zrobić sobie małą przerwę, pojechać gdzieś i poszukać pomocy?
– Pomocy to ja mam już dość. – Westchnęłam. – W ostatnich miesiącach rzuciłam pięć terapeutek.
– To marnie, ale ja miałam na myśli… bardziej fachową pomoc.
– Na przykład jaką?
– Jest takie dobre miejsce w Arizonie. Był tam przyjaciel Floriana. Wrócił jak nowy człowiek. Ja…
Pomimo bólu głowy usiadłam i spiorunowałam ją wzrokiem.
– Sugerujesz, że powinnam iść na odwyk?
– No, tak. Mariam mówiła, że ostatnio… – Maja westchnęła, starając się dobrać odpowiednie słowa – nie czułaś się najlepiej.
– No jasne, że nie! Facet, który był miłością mojego życia, oznajmił, że żeni się z kimś innym, i trąbiły o tym wszystkie media! Więc co? Miałam skakać z radości?
– Bardzo go kochałaś?
– Tak, kochałam, ale jakoś to przeboleję. Po prostu mam za sobą kilka ciężkich tygodni. I czemu Mariam opowiada o mnie jakieś bzdury?
– Nic takiego, Elektro, ona po prostu martwi się o ciebie…
– Martwi się o swoją pieprzoną robotę! To na niej jej zależy!
– Kochanie, proszę, uspokój się…
– Też coś! – wybuchłam. – O rany, jak ja nienawidzę tego „proszę, uspokój się”! Przypomina mi się, ile razy to mi mówiliście, wy i Pa Salt, i mama!
– Przepraszam, staram się tylko pomóc…
– O, nie musisz. Dam sobie świetnie radę. – Kiwnęłam zdecydowanie głową. – Doskonale. A teraz mogłybyśmy już pomówić o czymś innym, proszę?
– Możemy, ale…
– Nie! Chcę, żebyś opowiedziała mi jakąś historię, jak dawniej.
– No dobrze… – Maja spojrzała na mnie. – Którą?
– Twoją. Opowiedz, jak poznałaś swojego faceta w Rio i się zakochałaś.
– Dobrze… Chcesz się napić trochę kawy, zanim zacznę?
– Teraz to już naprawdę jest mi niedobrze. Opowiedz mi o sobie i Florianie. A przy okazji, to fajne imię. Opowiadaj i pomóż mi oderwać myśli od tego całego gówna.
Poklepałam łóżko obok siebie i Maja położyła się znowu. Oparłam głowę na jej ramieniu. Nie mogłam zamknąć oczu, bo jak to tylko robiłam, kręciło mi się potwornie w głowie. Ale kiedy zaczęła gładzić mnie po włosach, poczułam się trochę lepiej.
– W gruncie rzeczy poznałam go na wycieczce. Pierwszy raz miałam zobaczyć statuę Chrystusa Zbawiciela. Zresztą ty też powinnaś, nim wyjedziesz, koniecznie. Jest niesamowita. Floriano był przewodnikiem, wiesz, i…
Słuchałam tej historii i była tak romantyczna, jak to się zdarza tylko w bajkach.
– I odtąd żyliście długo i szczęśliwie.
– Tak, a przynajmniej mam taką nadzieję. Wiesz, to żaden książę. Mamy bardzo mało pieniędzy, ale jesteśmy szczęśliwi.
– A co z tą krewną, którą pomagał ci odszukać? Poznałaś ją?
– Tak. Niestety, była ciężko chora i niedługo potem zmarła. Cieszę się jednak, że udało mi się spędzić z nią choć trochę czasu.
– Opowiedz mi o tym coś więcej – poprosiłam, rozpaczliwie starając się zagłuszyć myśli o koce, którą miałam tak blisko, w zasięgu ręki, w szafce nocnej. Jeśli wzięłabym choć odrobinę więcej, już bym nie zasnęła, a sen był mi bardzo potrzebny. Z Mitchem spałam jak dziecko.
Maja opowiedziała mi o człowieku, który zaprojektował statuę Chrystusa Zbawiciela, i o młodym rzeźbiarzu, w którym zakochała się jej prababka, i…
Następne, czego byłam świadoma, to tego, że Maja całuje mnie w czoło i gasi światło.
– Dokąd idziesz? – Złapałam jej rękę w ciemności.
– Do domu, Elektro. Musisz się wyspać.
– Maju, proszę, nie zostawiaj mnie. Zostań jeszcze trochę, proszę. I zapal światło. Boję się spać w ciemności.
– Nigdy się nie bałaś – powiedziała, ale spełniła moją prośbę.
– A teraz tak. Chciałabym znaleźć miłość, jak ty i Floriano. – Uśmiechnęłam się do niej.
– Chérie, skończyłaś dopiero dwadzieścia sześć lat, pamiętaj. Ja prawie trzydzieści cztery, jestem o osiem lat starsza. Masz mnóstwo czasu, żeby znaleźć miłość, wierz mi.
– Mam nadzieję, że nie będę na nią musiała czekać osiem lat. – Wzruszyłam ramionami. – Czuję się taka stara, Maju.
– Nie jesteś, słowo. – Położyła przyjemnie chłodną dłoń na moim czole. – Musiałaś szybko dorosnąć, prawda?
– Możliwe.
– Jesteś dzielna i silna, Elektro.
– Nie jestem. – Pokręciłam głową. – Chcesz poznać sekret?
– Chyba tak. – Uśmiechnęła się lekko.
– Wiesz, dlaczego tak wrzeszczałam, kiedy byłam mała?
– Nie, dlaczego?
– Bo nienawidziłam być sobą i tak jest nadal.
– Może nie powinnaś mieszkać sama?
– A kto by chciał ze mną mieszkać?
– Elektro, nie oceniaj się tak surowo. Jesteś ikoną dla milionów kobiet na świecie. Bardzo chciałabym cię zabrać na wzgórza za Rio i pokazać ci hacjendę, farmę, którą odziedziczyłam po babce. Utworzyłam tam ośrodek dla pokrzywdzonych przez los dzieci z faweli. Gdybyś pokazała się tam ze mną, pomyślałyby, że to sen. Nie zdajesz sobie sprawy, że dla wielu ludzi jesteś inspiracją?
– Tak, ale oni mnie nie znają, prawda? Patrz na siebie. Wykorzystujesz to, co odziedziczyłaś, by pomagać innym. Ja nie robię nic dla nikogo poza sobą.
Usłyszałam, jak lekko wzdycha, ale zapadałam się, nie byłam już w stanie się podnieść, zamknęłam więc oczy i błagałam, by przyszedł